Jak zaplanować wakacje i nie zwariować
Półki księgarń uginają się od psychologicznych poradników, a strony internetowe od praktycznych porad. Możesz dowiedzieć się, jak pięknie żyć, jak stać się liderem, dobrym rodzicem, jak odnaleźć spokój ducha, wyregulować swoje chi albo swojego chihuahua, jak przeżyć żałobę, święta i program Jana Pospieszalskiego. Są sposoby na wszystko. Poza jednym: jak zaplanować wakacje z rodziną i nie zwariować. Na ten temat nauka i paranauka milczą. Wiem dlaczego.
Poniedziałek. Ojciec: - To gdzie w tym roku jedziemy na wakacje? Dziecko 1 (młodsze, entuzjastyczne): - Nad morze! Matka: - Żeby święty spokój był. Dziecko 2 (starsze, nastroje level gimnazjum): - Obojętne. Ojciec: - To może tam gdzie zwykle? Dziecko 1: - Tak! Ojciec z matką: - No to ustalone.
Wtorek, blady świt. Matka: - Śpisz? Ojciec: - Mhm. Matka: - Bo tam gdzie zwykle chyba las wycięli, może jednak pojedziemy gdzieś indziej? Ojciec: - Co, aha, gdzie? Matka: - Może na południe? Ojciec: - No ale… Matka: - Oj, bądź bardziej elastyczny. Patrz, jaki ładny hotel znalazłam. Ojciec: - Pokaż. Oczy mam chyba zaspane, strasznie dużo cyfr widzę przy cenie. Matka: - Za to bilety lotnicze są tanie. Ojciec: - Dzieci, jedziemy na południe! Dziecko 1: - Ale plaża będzie? Dziecko 2: - Obojętne.
Środa. Ojciec: - Kochanie, ale te linie co wczoraj były tanie dzisiaj są już drogie. Plus opłaty, rezerwacja miejsc. Nie wykręcimy. Matka: - Przedyskutujemy to wieczorem, śpieszę się.
Środa, tydzień później. Matka: - To co z wakacjami? Ojciec: - Ale co, obgadane przecież wszystko było. Matka: - Południe? Ojciec: - Jakie południe? To nie odrzuciliśmy tej wersji? Matka: - Nie, miałeś szukać dalej. Ojciec: - Ja?!
Czwartek. Ojciec: - Skalkulowałem, południe się nie opłaca. Północ? Matka: - W sumie wyjdzie na jedno. Pięćset plus w tą, pięćset plus w tamtą. Ojciec: - To może bez szaleństw: góry, jakieś agro? Dziecko 1: Ja nie chcę w góry! Dziecko 2: Mogę w ogóle nie jechać?
Piątek. Ojciec: - A może namioty, przygoda? Dziecko 1 i 2: - Nie! Robaki! Ciemno! Brudno!
Poniedziałek: Matka: - Mieliśmy w weekend wszystko ustalić. Ojciec: - Wieczorem, dobra?
Piątek. Dziecko 1: - To gdzie w końcu jedziemy w te wakacje? Ojciec: - No, badamy z mamą różne możliwości. Matka: - Tak mi teraz przyszło do głowy. Może tam? Dziecko 2: - To już lepiej byłoby tam niż tam. Ojciec: - A tam? Matka: - Tam nie.
Wtorek (nie wiadomo który). Matka: - To może jednak południe? Ojciec: - Sprawdzę ceny biletów, bo już zapomniałem, jakie były. Nie no, drogo cholernie. Dziecko 1: - Chlip, to nigdzie nie pojedziemy? Ojciec i matka: - Pojedziemy, nie martw się. To co? Tam gdzie zwykle? Dziecko 1: - Tak, hura! Dziecko 2: - Whatever.
Środa. Ojciec: - Dzwoniłem. Tam gdzie zwykle nie ma wolnych miejsc. To południe czy północ. A może zachód?