Jak z Bujakiem pokazaliśmy papieża całemu światu
Na początku lat 70. XX wieku wspólnie z wybitnym fotografikiem Adamem Bujakiem realizowaliśmy dla telewizji cykl filmów, poświęcony kultom i obrzędom różnych wyznań na terenie Polski. Szło to wszystko jak po grudzie, ponieważ uznawano, że dokumentujemy „ciemnogród”.
Dowiedziawszy się o terminie powtórnego pogrzebu królewskiej pary, Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki (18 października 1973 roku), pragnęliśmy zrealizować dla cyklu „Misteria” film o tym zdarzeniu.
Zgłosiłem temat szefowi krakowskiego ośrodka TV, a ten odparł: „Mój drogi, nie jesteśmy organem kurii”.
W końcu jednak rzucił, myśląc, że to robota tylko dla archiwum: - Chcesz, to rób. Oficjalnie o niczym nie wiem.
Pojechaliśmy z Bujakiem oraz ekipą do wawelskiej katedry, biorąc dużo światła... To była „nasza wina”, że prymas Wyszyński i kardynał Wojtyła musieli mrużyć oczy. Tak jasno w najwspanialszej z polskich świątyń jeszcze nie było...
Powstał film dokumentalny, jedyny w swoim rodzaju, pt. „Requiem dla króla” i - niezmontowany - poszedł oczywiście na półki...
Po naszej pracy w katedrze Adam Bujak przedstawił mnie księdzu Karolowi Wojtyle. Pojęcia nie miałem, jak dalece ten wieczór wpłynie na moje dalsze życie.
Wieczór 16 października 1978 roku. Właśnie wróciłem ze stypendium Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku. Na kolację powitalną przybył mój wieloletni przyjaciel, profesor UJ Wacław Felczak, podczas II wojny szef kurierów karpackich w Budapeszcie, w 1948 roku aresztowany i skazany na dożywocie (wyszedł z więzienia pod koniec 1956 roku).
Felczak przyszedł około godz. 16. Rozmawialiśmy o trwającym konklawe i wtedy znów mi się wyrwało (pierwszy raz zdarzyło mi się to w obecności prof. Danuty Michałowskiej, rektora krakowskiej PWST i przyjaciółki Karola Wojtyły, w wieczór wigilijny 1976 roku): - Jeśli kardynałowie wykażą mądrość, to mają jednego, najlepszego kandydata: Wojtyłę.
- Zbyszku, tyle podróżujesz - powiedział z lekkim wyrzutem Felczak- a ciągle wydaje ci się, że Kraków i Polska to pępek świata...
Zaraz po godz. 18 otrzymaliśmy telefon. Z wiadomością, że papieżem został metropolita krakowski, ks. kardynał Wojtyła... Półtorej godziny później tę wiadomość podał zaskoczony (zapewne bez instrukcji: radować się czy nie) prezenter „Dziennika Telewizyjnego” Andrzej Kozera.
Wyjąłem z lodówki schłodzonego szampana. I zrobiliśmy z niego z Felczakiem właściwy użytek.
Nazajutrz, 17 października, o 7 rano dzwoni do mnie szef z krakowskiego ośrodka telewizyjnego i powiada: Stary, ratuj! Po wyborze kardynała Wojtyły 36 ekip telewizyjnych z całego świata leci do Krakowa. Wyjdziemy na kompletnych baranów, bo oprócz tego waszego filmu o pogrzebie monarszej pary nie ma w całej Telewizji Polskiej nawet centymetra taśmy z wizerunkiem nowego papieża. Nie mamy nawet krótkiego filmu z dorocznych procesji Bożego Ciała w Krakowie. Budź świątobliwego Bujaka, przyjeżdżajcie zaraz i zmontujcie ten film. Ratuj honor firmy!
Padł swoisty rekord montażu, wieczorem podejmowaliśmy przedstawicieli największych telewizyjnych stacji globu ziemskiego. Filmowcy rzucili się na ten materiał filmowy i po kilku godzinach 36 stacji nadawczych emitowało nasz wspólny, z Bujakiem, film. A świat patrzył z ciekawością, jak wygląda ten słowiański papież, papież z Krakowa.
A oficjalna premiera tego filmu nastąpiła podczas burzliwej polskiej jesieni 1981 roku, wieczorem, 14 października, a więc prawie w osiem lat po jego nakręceniu i w trzy lata po wyborze polskiego papieża!
Autor urodził się w tarnowie 9 lutego 1943 r. dziennikarz i literat. członek The Explorers Club. napisał trylogię „Klątwy, mikroby i uczeni”, a także m.in. „Budzenie wawelskiej pani Królowej Jadwigi” i „Czakram wawelski, największa tajemnica wzgórza”