Jak wyglądał wieczorek u starosty rzeszowskiego
Niezrównany komentator otaczającej rzeczywistości, malarz i uczestnik arystokratycznych balów. Pochodził z Nozdrzca koło Dynowa.
Franciszek Ksawery Prek Bywał na dworach książąt Czartoryskich w Sieniawie, hrabiny Dzieduszyckiej w Zarzeczu koło Przeworska, u Potockich w Łańcucie a także u księcia Lubomirskiego w Przeworsku. Przyjaźnił się z Julianem Ursynem Niemcewiczem a jako, że był głuchoniemy, tylko dzięki wytrwałej i żmudnej pracy i poświęceniu swojej matki zdobył solidne wykształcenie.
Opanował biegle kilka języków
Dzięki radom księżnej Izabeli Czartoryskiej, matka Amelia Prekowa postanowiła kształcić chłopca w Instytucie Głuchoniemych w Wiedniu. Tam, towarzysząc synowi podpatrywała metody nauki podobnych dzieci. Dzięki temu Ksawery opanował biegle kilka języków (francuski, niemiecki i łacinę), nauczył się dobrych manier tańczył zaś tak, że nikt „nie wtajemniczony” nie poznałby, że to głuchoniemy mężczyzna. Przez czterdzieści lat dokumentował swoje życie prowadząc pamiętnik. Przeczytane książki opowiadał językiem gestów. W Nozdrzcu napisał (przy pomocy matki) pięcioaktową komedię pt. „Romansomania”.
Brat Ksawerego, Stanisław żołnierz i kapitan armii napoleońskiej, pojedynkował się o słynącą z wielkiej urody Katarzynę Starzeńską z Góry Ropczyckiej, z jej własnym...mężem. Dzięki swoim rodzicom, którzy utrzymywali bogate kontakty towarzyskie z arystokratycznymi sąsiadami, Ksawery wszedł w baśniowy i kolorowy świat balów, wystawnych obiadów i wieczerzy, a także poznał wielu znanych ludzi swojej epoki.
Troska o ubogie dzieci i głuchoniemych
Kiedy dobra rodowe w Nozdrzcu musiały zostać sprzedane, Ksawery Prek zakupił miejscowość Sielec koło Sędziszowa Małopolskiego. W swoim dworze organizował naukę czytania i pisania dla ubogich dzieci. Był tu świadkiem rabacji galicyjskiej (tutejszym kapucynom oddał na przechowanie kufer ze swoimi rycinami, w obawie przed zniszczeniem), ale także przemarszu wojsk rosyjskich generała Paskiewicza w 1849 roku, na pomoc Austrii w tłumieniu Powstania Węgierskiego.
Podróżując po Galicji dokumentował zwyczaje ludowe, poznawał miejscowości, robił szkice i malował obrazy. Na jego malarskich zdolnościach poznał się Jan Gwalbert Pawlikowski. Finansował jego prace malarskie w krakowskich klasztorach, gdzie kopiował wizerunki słynnych Polaków. W Krakowie uczył się malarstwa u Józefa Sonntaga i Wojciecha Stattlera. Brał udział jako „wolny słuchacz” w lekcjach rysunku w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Skopiował w sumie 26 znanych postaci historycznych w czterech zeszytach stanowiących cykl: „Wizerunki znakomitych ludzi w Polszcze z dołączeniem każdej osoby żywota wydanych staraniem Xawerego Preka”. Zachowały się także jego obrazy przedstawiające „Dziewczynę i młodzieńca” z Korczyny, mieszkańców z Krosna i Dynowa. W swoich wycieczkach zwiedził Warszawę, poznał wielkiego księcia Konstantego, a na obiedzie u Zamoyskich poznał osobiście cara Mikołaja i carową, której ofiarował swoje rysunki. Zwiedzał także Kraków i jego zabytki oraz Wiedeń i Rzym. W 1854 r. jako jeden z pierwszych odbył podróż koleją do Krakowa...
Szczególnie troszczył się o głuchoniemych odwiedzając Instytut Głuchoniemych w Warszawie i jego założyciela księdza Falkowskiego, którego skromnością był urzeczony.
Przygody Potockiego ze świętym Janem
Dzięki jego barwnym opisom poznamy zwyczaje, jakie panowały na zamku w Łańcucie podczas sprawowania tam rządów przez hrabiego Alfreda I Potockiego. Prek odwiedzał także dwór w Wysocku i księżną Marię Wirtemberską, którą podziwiał za opiekę nad starą matką. Pokazywał jej, ale także np. Klementynie Tańskiej Hoffmanowej rezultaty swojej twórczości. A podczas pobytu w Sieniawie Ksawery malował obrazki z sali pałacu sieniawskiego z odprawiającym mszę ks. Franciszkiem Siarczyńskim, proboszczem łańcuckim i jarosławskim.
Nasz bohater znał się z Julianem Ursynem Niemcewiczem oraz poznał Wincentego Pola, z którym pogłębił znajomość u Tadeusza Skrzyńskiego w Zagórzanach w Jasielskiem. Pan Ksawery zbierał również legendy podróżując bryczką, gdzie napotykał stojące przy wiejskich drogach świątki i kapliczki.
Zwrócił m.in. uwagę na wiele posągów Jana Nepomucena stojących w okolicach Sędziszowa. Co ciekawe, na niektórych umieszczono herb Potockich „Pilawę”. W swoich pamiętnikach tłumaczył to tym, że właściciel dóbr Sędziszowskich Potocki (prawdopodobnie chodzi tu o Michała Potockiego - fundatora klasztoru kapucynów) podróżując po Europie, przybył do Pragi. Tu zabrakło mu pieniędzy na powrót do Polski. Poszedł więc do katedry praskiej i modlił się przy ołtarzu św. Jana Nepomucena. Wówczas to jakiś ksiądz nieznajomy pożyczył mu pieniądze. Kiedy ucieszony Potocki zapytał komu ma zwrócić pieniądze, usłyszał odpowiedź : księdzu Janowi... Po powrocie do Polski, Potocki odesłał pieniądze do praskiej katedry, ale te wróciły do niego, bo przy katedrze nie było takiego księdza. Wówczas przyszła mu myśl, że to sam święty Nepomucen pożyczył te pieniądze. W dowód wdzięczności w okolicach Sędziszowa nakazał więc Potocki powystawiać figury świętego Jana...
Siostry Miłosierdzia proszą o obrazki...
Pamiętnikarz przygotowywał zabawy dla księżnej Wirtemberskiej z Sieniawy. Dekorował pałace np. w Dubiecku. Były to tzw. żywe teatry; Mars podający na tacy kwiaty dla Wenery, na linie wiszący chłopiec jako Kupidyn, nimfy niosące na głowach kosze pełne kwiatów. W Wysocku u księżnych Czartoryskich zasypywany był prośbami od sióstr miłosierdzia (z pobliskich Moszczan) aby namalował do tutejszego klasztoru wizerunek św. Wincentego a Paulo... Jak pisał - „każda z sióstr przysuwała się do mnie prosząc o obrazek...”.
Ksawery Prek był świadkiem wielu ważnych wydarzeń - opisywał m.in. mszę, jaką odprawił w Łańcucie prymas Galicji i Lodomerii Franciszek de Paula Pisztek z okazji wizyty w Łańcucie księcia Modeny Franciszka d’Este i nadania tutejszemu garnizonowi austriackiemu sztandaru w 1839 roku. Wizytę w 1855 roku w Sędziszowie cesarza Franciszka Józefa, kiedy to na jego powitanie wyszedł miejscowy proboszcz, ubrany w odświętny ornat podając monarsze krucyfiks do ucałowania. Opisywał, jak w Żmigrodzie w czerwcu 1848 roku przebywał car rosyjski Mikołaj z księciem Paskiewiczem i odbył przegląd wojska: „Car wjechał na Błonie i wszedł do namiotu, gdzie odprawiono mszę (…) Przypominał, że Rosjanie zwyciężyli Powstanie Listopadowe i żeby tak samo postąpili z Powstaniem Węgierskim.
Zaczarowany pierścionek
W Rzeszowie nasz Ksawery był świadkiem występów znanej wówczas karlicy Teofili Lewandowskiej, która przyjechała tu w 1834 roku. Teofila była Żydówką - „łokciowa figurka” - jak pisał Prek „Pociesznie było patrzeć, jak się kłaniała, jakie minki robiła, zdawało mi się widzieć marionetkę...”
Nasz pamiętnikarz opisywał np. wieczorek u starosty rzeszowskiego Festenburga w 1847 roku, kiedy to występował kuglarz Bosko. Tak się złożyło, że kazał naszemu bohaterowi rzucić pierścień za okno. Prek opierając się miał skonstatować, że szkoda takiego cacka, jednak kuglarz nalegał. W międzyczasie jednej z obecnych dam kuglarz dał pudełeczko, które dotknął czarodziejską laseczką, a w którym po otwarciu znaleziono identyczny pierścionek. Dociekliwy pan Ksawery znalazł jednak wyrzucony pierścionek następnego dnia przed domem, w którym odbywał się „czarodziejski spektakl”.
Miłością życia Ksawerego była poznana w 1830 roku na karnawałowym balu w Warszawie błękitnooka baronówna Joanna Maltzahn. córka pruskiego barona. Zaskoczyła Preka znając język migowy. Tego nauczyła się by porozumiewać się ze swoim głuchoniemym wujem Aleksandrem Komierowskim. I tak „od słowa do słowa” młodzi znaleźli...wspólny język.
Na randki umawiali się wśród kwitnących kwiatów Ogrodu Saskiego; panna Joanna posiadała również talenty artystyczne malując piękne bukiety kwiatów. Nieubłaganie nadszedł jednak czas wyjazdu Preka do Nozdrzca. Choć młodzi nie byli jeszcze zaręczeni, Ksawery miał nadzieję na powtórne spotkanie na jesieni w Warszawie. Wkrótce też do Nozdrzca dotarł list od panny Joanny z porcelanową filiżanką ręcznie dekorowaną bukiecikiem niezapominajek. Plany przerwał wybuch Powstania Listopadowego. Prek pozostał w Nozdrzcu.
Kilka miesięcy później dotarła do niego wiadomość, że...panna Joanna wyszła za mąż za Krzysztofa Cieszkowskiego, rajcę województwa mazowieckiego, dziedzica Duchnowa (w guberni warszawskiej). „Długo nie mogłem dojść do siebie, że przez los pozbawiony zostałem szczęścia o którym tyle marzyłem...” - zapisał w swoich pamiętnikach.
Nasz pamiętnikarz pochowany jest na cmentarzu w Sędziszowie Małopolskim.