Jak się zaczęła prawdziwa robotyzacja? Jak wyglądają współczesne roboty?

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas / Polska Press
Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH

Jak się zaczęła prawdziwa robotyzacja? Jak wyglądają współczesne roboty?

Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH

My mamy wakacje. Ale przyzwyczailiśmy się już do tego, że w fabrykach (zwłaszcza motoryzacyjnych) zamiast ludzi pracują roboty. Nie takie, jak w filmach science fiction, to znaczy nie przypominające ludzi, tylko podobne nieco do wymachujących w powietrzu odnóży pająka.

Jak to się zaczęło?

Pierwszy robot mający formę chwytaka osadzonego na ruchomym przegubowym ramieniu powstał w 1954 roku. Jego konstruktorami byli Joseph Engelberger i George Devol. Robot ten produkowany seryjnie pod nazwą Unimate miał jedną wielką zaletę: był sterowany cyfrowo, więc mógł być programowany. Jego konstrukcja pozwalała na wykonywania różnych czynności. Dzięki temu robota można było różnie wykorzystywać – w zależności od tego, jaki program wprowadzono do jego sterownika. Był bardzo wieloczynnościowy i mógł pracować 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Nie domagał się urlopu ani podwyżki, a także nie miewał w poniedziałek kaca.

Słowem – był to pracownik idealny.

Poznali się na tych zaletach Japończycy, którzy kupowali i instalowali w swoich fabrykach liczne roboty, zwłaszcza przy montażu samochodów. Ale okazało się, że w Europie firma Mercedes Benz potrzebuje robota, który będzie mógł wykonywać więcej czynności, niż Unimate. Niemiecki przedstawiciel producenta tych robotów, firmy Unimation, postanowił stworzyć robota sześcioosiowego, poruszającego się o wiele zręczniej i mogącego wykonywać znacznie bardziej skomplikowane czynności. W 1976 roku inżynierowie stworzyli takiego robota o nazwie Famulus. Był on bardzo udany, więc dla jego seryjnej budowy powstała firma KUKA. Potem pojawili się inni producenci robotów: ABB, FANUC, Yamaha, Schunk i wiele innych. Obecnie to obszerna i urozmaicona oferta, w której łatwo znaleźć robota do wykonywania wymaganych czynności.

Typowe roboty przemysłowe są potencjalnie niebezpieczne. Są to maszyny mogące w każdej chwili poruszyć się w nieprzewidzianym kierunku. Oczywiście każdy taki ruch jest dokładnie zaprogramowany – ale kto zbliżając się do robota zna dokładnie zapisany w nim program działania? A ponieważ ruchy robota są szybkie i silne, a ramię robota jest twarde – dlatego kolizja robota z człowiekiem może mieć dramatyczne skutki. Z tego powodu większość robotów przemysłowych zamkniętych jest w klatkach, żeby żaden człowiek nie mógł się do nich zbliżyć. Jednak po pewnym czasie eksploatowania tych uwięzionych w klatkach robotów stwierdzono, że jednak dobrze by było używać takich robotów, które mogą współpracować z człowiekiem „ramię w ramię”. Powstała więc kategoria robotów towarzyszących, tak zwanych kobotów. Człowiek i kobot (który wyglądem przypomina ludzkie ramię) działają na tym samym polu roboczym, przy czym człowiek wykonuje działania wymagające pomysłowości i inwencji, zaś kobot to, co wymaga dużej precyzji i powtarzalności. Współpraca z kobotem zmniejsza poczucie monotonii, prowadzące do znudzenia człowieka i sprzyjające popełnianiu wielu błędów. Opisywane są przykłady produkcji która przy wykonywaniu wszystkich czynności wyłącznie przez człowieka wiązała się z pojawianiem się 10% wybrakowanych wyrobów, podczas gdy uzupełnienie stanowiska pracy poprzez zainstalowania kobota spowodowało, że odsetek błędnie zmontowanych wyrobów spadł poniżej 1%.

Oczywiście kobot musi być wyposażony w sensory, które wykrywają i lokalizują człowieka, zapobiegając jakimkolwiek kolizjom między ramieniem robota a którąkolwiek z części ciała człowieka. Reguluje to norma DIN ISO/TS 15066 dokładnie opisująca bardzo restrykcyjne wymagania dotyczące tego, jak kobot ma dbać o bezpieczeństwo człowieka.

Automatyzować będziemy także inne stanowiska pracy – ale to temat na osobne opowiadanie.

Ryszard Tadeusiewicz, profesor AGH

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.