Jak się nie zgubić w gąszczu promocji, czyli co zrobić, aby łowca nie stał się ofiarą?
Gazetki z promocjami i rabatami trafiają pod polskie strzechy w ogromnych ilościach. Jedni uważają je za makulaturę, inni z uwagą studiują. Wraz ze wzrostem cen, tych drugich będzie z pewnością coraz więcej.
Pani Barbara jest emerytką. Przegląda gazetki z promocjami, wycina sobie to co ją zainteresuje i rusza na zakupy. Jeżeli trafi na coś naprawdę ciekawego, jest w stanie pojechać nawet do sklepu na końcu miasta. Jest w wieku uprzywilejowanym, komunikacją miejską jeździ zatem za darmo, a przystanek ma pod domem.
Na co trzeba uważać przeglądając promocje?
Pani Karolina do emerytury ma jeszcze daleko. Większe zakupy robi wspólnie z mężem w dużym sklepie raz na tydzień, albo rzadziej. Oboje starają się do tej ekspedycji wcześniej przygotować: zbierają informacje o promocjach, kupony rabatowe itp. W markecie chętnie zaglądają również na półki z artykułami, którym kończy się termin przydatności do spożycia. Tam czasami można „złowić” różne frykasy po bardzo atrakcyjnych cenach. Przy tym i wszystkich innych sklepowych polowaniach, należy jednak zachować umiar, aby nie wrócić do domu rzeczami, które nigdy do niczego się nie przydadzą i prędzej czy później wylądują w śmietniku.
- Nauczyłam się, że korzystając z promocji i w ogóle robiąc zakupy, trzeba patrzeć nie na ceny za opakowanie, ale za kilogram czy litr. Dopiero w ten sposób porównanie ofert jest miarodajne – mówi pani Karolina.
Co warto kupować w większych ilościach?
Czytelniczka śledzi różnego rodzaju serwisy branżowe, między innymi „The financial diet”, którego autorzy uczą Amerykanów, jak powinni gospodarować budżetami domowymi.
- Jest tam mowa m.in. o tym, że polowanie na okazje nie polega na kolekcjonowaniu czegoś, co nigdy nam się nie przyda – mówi. - Zapasy warto robić wtedy, gdy na promocji pojawi się ulubiona kawa, mleko, cukier czy inne produkty, które na pewno będą potrzebne. W sumie nie dowiedziałam się stamtąd niczego, czego bym wcześniej nie słyszała od swojej babci.
To prawda, w gąszczu promocji można stracić głowę, szczególnie że nie wszystko złoto co się świeci i nie każdy towar z promocyjną etykietą, rzeczywiście jest sprzedawany po atrakcyjnej cenie. Na co w takim razie trzeba patrzeć?
- Na pewno warto wcześniej zwrócić uwagę na regulamin promocji, albo inną informację umieszczoną w sklepie, żeby później przy kasie nie okazało się na przykład, że promocja jest, ale tylko dla posiadaczy kart lojalnościowych - tłumaczy Anna Walczak, Miejski Rzecznik Konsumentów w Bydgoszczy.
Jakie zgłoszenia dotyczące promocji trafiają do Inspekcji Handlowej?
Reklamacje i zażalenia dotyczące promocji trafiają na ogół do Inspekcji Handlowej.
- Dotyczą one po pierwsze rozbieżności pomiędzy cenami przy towarach, a tymi pobieranymi w kasie. Po drugie, nieuwzględnieniu promocji pomimo tego, że informacja o promocji jest przekazywana np. w gazetkach czy na stronach internetowych przedsiębiorców - wylicza Luiza Chmielewska, rzeczniczka Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy. - Część promocji jest również kierowana do uczestników różnego rodzaju programów lojalnościowych.
O tym, że w regulaminach promocji warto zwracać uwagę na każdy szczegół przekonał się klient jednego ze sklepów, który chciał skorzystać z okazji i kupić w niższej cenie mięso drobiowe.
- Nie zauważył jednak warunku dotyczącego masy - mówi Luiza Chmielewska. - Promocja dotyczyła wyłącznie jednego kilograma, jeżeli więc w opakowaniu mięsa było więcej, to do kilograma klient płacił cenę promocyjną, natomiast za nadwyżkę musiał zapłacić cenę normalną.
W sklepach trzeba mieć oczy szeroko otwarte i patrzeć chociażby, czy produkt tej samej marki stojący na półce tuż obok promowanego, ale w nieco większym opakowaniu, również jest objęty promocją, albo czy po niższej cenie sprzedawca nie oferuje jedynie pewnej partii towaru.
Czy sprzedawcy mogą kusić rabatami wcześniej podnosząc ceny?
Zdarza się również, że sprzedawcy kuszą wysokimi rabatami, jednak wcześniej podnieśli cenę, tak że ostatecznie sprzedają towar po tyle samo.
- To akurat, w świetle aktualnie obowiązujących przepisów, nie jest zakazane, chociaż może się to zmienić - dodaje Luiza Chmielewska.
Fałszywe promocje - jakie kary grożą przedsiębiorcom?
Jeżeli inspektorzy IH stwierdzą nieprawidłowości, mogą na przedsiębiorcę nałożyć karę do 20 tysięcy złotych. Gdyby przedsiębiorca kolejny raz złamał przepisy dotyczące uwidaczniania cen, wtedy może się liczyć z karą do 40 tysięcy złotych.
Podobne zasady obowiązują również w sklepach internetowych, które znajdują się na terenie Polski, bądź Unii Europejskiej.
- Zdarza się, że promocje w sklepach internetowych dotyczą określonej ilości produktów i przedsiębiorcy odmawiają wydania klientom towarów, twierdząc, że limit produktów w promocji się wyczerpał – wyjaśnia Luiza Chmielewska.