Jak Pomnik Czynu Żołnierskiego koło Piotrkowa został pomnikiem hańby
Z powodu likwidacji Pomnika Czynu Żołnierskiego przy gierkówce w okolicach Piotrkowa, tą trasą nie będzie się jeździło ani szybciej, ani wolniej. Nie zmieni się z tego powodu liczba wypadków, ani komfort jazdy. Mimo to, jak się okazuje, usunięcie postawionego za Gierka pomnika miało zasadnicze znaczenie dla Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
– Ten pomnik był pomnikiem hańby, bo promował ponure czasy PRL – wyjaśnia błyskotliwie Maciej Zalewski, rzecznik łódzkiego oddziału GDDKiA, w wypowiedzi dla naszej gazety.
Cóż, zapewne nie wszyscy żołnierze, którzy budowali wtedy gierkówkę, uważają dziś, że to co robili, przynosi im hańbę. Nawet jeżeli panu Zalewskiemu tak ich dziś po ludzku szkoda.
Pomnikiem hańby, i to wcale nie PRL, jest stan gierkówki na niektórych jej odcinkach, na przykład między Piotrkowem a Radomskiem. Kierowcy mogliby coś o tym powiedzieć.
Pewne zaciekawienie wzbudza uzasadnienie likwidacji pomnika przedstawione przez Adama Siwka z IPN, który uważa, że „jego dalsze istnienie jest nie do pogodzenia z szacunkiem dla dorobku walki Polaków o wolność i niepodległość Państwa i Narodu Polskiego oraz dla pamięci ofiar totalitaryzmu komunistycznego.”
Naprawdę? To ciekawy przykład na jakie manowce może zajść dekomunizacja. Jak łatwo postawić znak równości między komunistycznymi zbrodniarzami a żołnierzami, którzy po prostu budowali drogę, bo tak im kazali. Nie pomnik Stalina czy Bieruta czy Dzierżyńskiego, ale drogę.
Czy ta budowa była na tyle bohaterskim czynem, że wymagała pomnika? Cóż, na to pytanie celniej odpowiedziałby film „Miś” Stanisława Barei.
W tej całej sprawie nie chodzi o to, że zlikwidowany Pomnik Czynu Żołnierskiego to jakieś wybitne dzieło architektury, które trzeba było chronić dla przyszłych pokoleń. Gdyby ten pomnik po cichu rozebrali, tak jak się rozbiera się stare rudery, nic by się wielkiego nie stało.
Ale można też sobie wyobrazić, że taki pomnik zostałby przy zmodernizowanej drodze jako swego rodzaju bezzębna już, propagandowa osobliwość, pamiątka czasów, gdy budowa jednej porządnej trasy w zapyziałym kraju musiała być „czynem”.
Z kolei dla tych którzy ją wtedy budowali, miałby pewnie sentymentalną wartość, nawet jeżeli wtedy przeklinali ciężką robotę. Trochę tak jak z przymusową służbą wojskową w PRL, której wszyscy się bali, ale po latach potrafią ją wspominać z nostalgią.
Likwidacja pomnika nie zaowocuje większą płynnością ruchu na gierkówce. Sama jest jednak pomnikiem pewnego sposobu myślenia, zatrutego zajadłością w tropieniu komunistycznych reliktów, postrzegania historii wyłącznie w kategoriach czerni i bieli. Tak jakby ktoś lancetem usunął zdrowy rozsądek, umiar, niezbędny dystans.
Swoją drogą to ciekawe, że im więcej lat upływa, tym bardziej niebezpieczne staje się „promowanie ponurych czasów PRL”.