Jak nie mógł na motorze, to jeździł na... rowerze
- Nie potrzebuje dużo czasu, aby stanąć pod taśmę na stadionie przy ul. Wrocławskiej, ale także na innych obiektach - przyznał Aleksandr Łoktajew.
Kibice znów krzyknęli: „Sasza!”. Łezka się w oku zakręciła?
To szczęśliwe i miłe! Widzę, że fani, podobnie jak ja czekali na ten moment. Teraz będę jak najwięcej trenował, aby wrócić do formy, nawet lepszej niż wcześniej. Wiem, że będzie dobrze.
Nie mieliśmy informacji z Twojego otoczenia. Co robiłeś przez ten rok, podczas zawieszenia?
To był taki kawałek odcięcia od życia. Na początku byłem w Rosji. Pływałem, ale bardziej grałem w hokeja. Jakieś trzy miesiące. Można powiedzieć, że robiłem to na zawodowym poziomie. Później udałem się na Ukrainę, aby załatwić tematy związane z wizą. Ponadto miesiąc spędziłem w górach.
Krążyły pewne legendy... Trener Marek Cieślak podobno czekał na twój telefon, a ty nie dzwoniłeś. Nie było wiadomo, kiedy przyjedziesz do Polski, do tego jakieś problemy z wizą... Możesz się do tego jakoś odnieść?
Poznałem jaka jest sytuacja na Ukrainie. Trochę było ciężko załatwić te dokumenty. No, ale udało się i wszystko jest w porządku. Nie wiem, co mówią, ale ze szkoleniowcem miałem kontakt.
Kiedy zacząłeś myśleć na poważnie o żużlu?
Po Nowym Roku. Widziałem, że już za kilka miesięcy wyjadę na tor, więc zacząłem się wokół tego skupiać.
Słyszeliśmy, że masz przygotowaną bazę sprzętową w Bydgoszczy, silniki u jednego z tunerów. To prawda?
Wszystko było gotowe. Przyjechałem do Zielonej Góry i trenowałem. Motocykle? Najlepsze jakie miałem. Wszystko jest odpowiednio przyszykowane. Jestem gotowy!
W Zielonej Górze po raz pierwszy w tym roku pojawiłeś się na torze, czy może miałeś okazję poćwiczyć już na Ukrainie, albo w Rosji?
Tam to tylko na rowerze. Czyli motocyklem bez silnika (śmiech). Zajmowałem się przygotowaniami. Ważna była cierpliwość. Chciałem w końcu wrócić i zacząć wszystko od zera.
Jak się czujesz po pierwszych, próbnych jazdach?
Bardzo dobrze. Prędkość jest odpowiednia. Uważam, że nie potrzebuje dużo czasu, aby stanąć pod taśmę na stadionie przy ul. Wrocławskiej, ale także na innych żużlowych obiektach.
Jesteś silny?
Nie spodziewałem się, że będzie mi się jechało tak szybko i dobrze.
Zaczniesz od meczu ligowego czy może klub postara się zorganizować tobie jakieś rywali do ścigania się na W69?
Cały ten tydzień będę trenował w Zielonej Górze. Później dojdą zajęcia na torze z drużyną. Chcę jak najwięcej pojeździć spod taśmy.
Odnośnie odwołanego meczu w Lesznie... Tobie to „na rękę”?
Nawet nie trochę (śmiech).