Jak karmią i za ile w szpitalu, domu dziecka, policji, więzieniu?
Zjecie coś za 2,90 zł? Policjanci tyle dostają na posiłek regeneracyjny. Z kolei na śniadanie, obiad i kolację dla jednego więźnia idzie 4 zł. Sprawdziliśmy też, jakie stawki są w wojsku, domu dziecka, szpitalach
To nie żart. W naszych niektórych komendach powiatowych policjanci dostawali 2,90 zł na posiłek regeneracyjny. Sprawą zajęły się policyjne związki zawodowe, bo przecież nawet biedny wie, że za taką kwotę najeść się nie sposób. - Kwota na posiłek regeneracyjny jest obecnie bardzo niska i od lat nie była rewaloryzowana. Już od dawna zabiegamy w Warszawie o to, żeby ją zwiększyć - nie ukrywa podinsp. Sławomir Kostiuszko, przewodniczący Związku Zawodowego Policjantów w Zielonej Górze.
Dla kogo ta stawka?
2,90 zł otrzymują policjanci, którzy pełnią przynajmniej przez cztery godziny służbę na świeżym powietrzu od listopada do marca. Stawkę precyzyjnie określają ogólnopolskie przepisy przygotowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Komendy, nawet jeśliby chciały, to nie mogą wypłacać policjantom wyższych kwot.
Nie zawsze jednak policjanci dostają na posiłek odliczone 2,90 zł. - Komendy wojewódzkie co roku przygotowują przetargi na żywienie policjantów w okresie jesienno-zimowym. Jeśli na terenie danego powiatu zgłosi się chętny, żeby żywić policjantów, dostają oni bony i mają zapewnione posiłki w określonej stołówce lub barze. Tak jest na przykład w Żaganiu czy w Zielonej Górze. W komendach, w których nie ma podpisanych umów z lokalami gastronomicznymi, policjanci dostają 2,90 zł i sami muszą zadbać o posiłek - tłumaczy Kostiuszko. Jak udało się nam dowiedzieć, przez ostatnie dwie zimy policjanci musieli się żywić na własną rękę m.in. w Słubicach.
2,90 zł to kwota nieporównywalna z dzienną stawką poligonową w 34. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Żaganiu. Tu wynosi ona 20-22 zł. Tyle idzie na jednego żołnierza w czasie ćwiczeń, manewrów czy szkoleń.
Co zjemy za 2,90 zł?
W 2001 roku jeden z naszych dziennikarzy studiował w Szczecinie i za te pieniądze zjadał nawet dwudaniowy obiad. W tamtejszym barze Turysta mógł kupić talerz grochówki za 0,68 zł i dwie porcje naleśników z nadzieniem ruskim po 1,10 zł za porcję składającą się z dwóch naleśników. Gdy miał przy sobie 2,90 zł, najadał się i jeszcze zostawały mu 2 gr reszty...
Dziś też idziemy do Turysty, tyle że w Zielonej Górze. To najtańsza jadłodajnia w mieście. Zamawiamy talerz jarzynowej za 2,20 zł. Jest smaczna, ale jak na posiłek regeneracyjny trochę za mało. To może na drugie danie naleśniki z dżemem? Kosztują 2,60 zł, więc przekroczymy budżet, nawet jeśli poprosimy o połowę porcji, czyli jednego naleśnika.
Na dwa pełne dania za 2,90 zł nie mamy szans. Ale coś na ciepło zjeść się uda. Zupy: jarzynowa, szczawiowa, kapuśniak, mleczna i rosół z makaronem są po 2,20 zł, owocowa i kalafiorowa - po 2,40 zł. Za 1,80 zł możemy kupić 200 g ziemniaków lub 250 g kaszy gryczanej. Albo wybrać makaron czy ryż po 1,60 zł za 300 g. I żeby nie było za sucho, poprosić o polanie tego sosem białym, pieczeniowym lub pomidorowym, z których każdy kosztuje 1 zł. Stać nas też na kopytka, bo kosztują 2,40 zł za 300 g, ale na sos do nich - już nie. No chyba że uda się przekonać panią w kuchni, by polała nam pół porcji.
Mistrzami w przyrządzaniu tanich posiłków są zakłady karne. - U nas stawka, w zależności od osoby, a więc m.in. wieku, ewentualnej choroby czy względów religijnych, wynosi od 4 do 5,70 zł na cały dzień - mówi Piotr Melinis, rzecznik Zakładu Karnego w Gorzowie. W środę na śniadanie osadzeni dostali herbatę, chleb, margarynę i mielonkę kanapkową. Na obiad mieli herbatę, kapuśniak i pierogi ruskie. A kolacja przypominała śniadanie, tylko zamiast mielonki był twarożek.
- To może chociaż w niedzielę osadzeni jedzą schabowego? - ironizujemy.
- U nas nie ma takich rzeczy - odpowiada Melinis. Kto chciałby w więzieniu trochę dojeść, może skorzystać z kantyny, gdzie zrobi zakupy za własne pieniądze, ale na pewno nie kupi tam nic ciepłego. Raz w miesiącu może też otrzymać paczkę żywnościową. - Nie może być w nich jednak np. pierogów, a jedynie coś, co jest łatwe w kontroli, bo paczkę otwieramy przy osadzonym - zastrzega rzecznik.
4 zł stawki podstawowej na całodniowe wyżywienie więźnia dostają wszystkie zakłady karne w kraju. – Nie ma żadnych różnic w stawkach dla mężczyzn i kobiet osadzonych w polskich jednostkach penitencjarnych – wyjaśnia Aleksander Czyżowicz z zespołu prasowego centralnego zarządu służby więziennej. W Zakładzie Karnym w Krzywańcu jest więc tak samo.
Szpitalny luksus
Przy stawkach więziennych te szpitalne są jak niebo a ziemia, choć pacjenci i tak bardzo często krytykują wikt. - W naszym szpitalu stawka żywieniowa na jednego pacjenta wynosi 11,50 zł netto, a liczba posiłków zależy do diety, jaką musi stosować pacjent, i oddziału, na którym przebywa. Standardowo pacjenci otrzymują trzy posiłki, ale w przypadku np. oddziałów dziecięcych jest to pięć posiłków, bo oprócz śniadania, obiadu i kolacji jest drugie śniadanie i podwieczorek - wylicza Agnieszka Wiśniewska, rzeczniczka szpitala w Gorzowie. Lecznica każdego dnia przygotowuje kilkanaście diet, m.in. bezglutenową czy ubogobiałkową.
W szpitalu w Zielonej Górze stawka wynosi 19,20 zł, ale - jak tłumaczy jego rzeczniczka Sylwia Malcher-Nowak - oprócz przygotowania i dostarczenia posiłków do oddziału w kosztach jest też m.in. odbieranie od pacjentów naczyń i sztućców, pojemniki używane do transportu jedzenia z cateringu czy unieszkodliwianie resztek posiłku.
Z czego składają się posiłki w lecznicy? Sprawdziliśmy piątkowe menu szpitala w Gorzowie. Śniadanie: 350 ml kaszy manny, 100 g chleba, 15 g masła, 70 g polędwicy drobiowej. Obiad: zupa ziemniaczana z koncentratem pomidorowym (350 ml), ziemniaki (200 g), ryba w sosie greckim (250 g). Kolacja: kawa (250 ml), chleb, masło, 2 jajka, baleron (70 g).
Szpitalną żywnością zajął się ostatnio rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, do którego wpłynęło kilkadziesiąt skarg. Najczęściej dotyczyły jakości i częstości posiłków, ale też plastikowych sztućców, z którymi pacjenci w podeszłym wieku sobie nie radzą. Bodnar zaapelował do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła o przeprowadzenie kontroli szpitalnego jedzenia i chce też, aby przepisy zmieniły się na takie, które zapewniałyby pacjentom lepszą żywność. Jego zdaniem niska jakość posiłków wynika z tego, że żywienie pacjentów jest finansowane z kontraktów Narodowego Funduszu Zdrowia. Według Bodnara szpitale nie mają wystarczająco dużo pieniędzy na leczenie, dlatego kupują tanią i - co za tym idzie - złą żywność.
Szpitalnym jedzeniem zajęła się też Najwyższa Izba Kontroli. Jej raport potwierdza, że lecznice nie zapewniają chorym odpowiedniej jakości racji żywnościowych.
W pogotowiu opiekuńczym w Gorzowie, gdzie jest także dom dziecka, na pięć posiłków dziennie idzie 13 zł na osobę. Za te pieniądze dzieci mogą liczyć na sporą porcję owoców. Gdy na obiad jest mięso, to porcji zawsze jest więcej niż osób, na wypadek gdyby ktoś miał ochotę i siły na dokładkę. Dzieci same też mogą sobie czasem coś zażyczyć. Ostatnio miały smaka na fasolkę po bretońsku. I ją dostały.
Jak udaje się spełniać te pragnienia? - Wszystkie produkty kupujemy w przetargu, więc wychodzi taniej. Gdy chleb kosztuje w piekarni czy w sklepie np. 2,40 zł, my mamy go za 1,47 zł - wyjaśnia Magdalena Bielejewska, szefowa placówki.
To jest kipna!
- 2,90 zł na posiłek regeneracyjny czy 4 zł na wszystkie posiłki? To jest jakiś żart! Temu, kto to wymyślił, chętnie dorzucę 6 zł i poproszę, aby kupił sobie takie jedzenie, które będzie zdrowe i którym się naje - komentuje Radosław Opała, dietetyk z Gorzowa, który aż nie chce wierzyć w to, co słyszy od naszego reportera. - Nie ma szans, aby za takie stawki przygotować posiłki bogate w białka, tłuszcze czy węglowodany. Jak można dostarczyć komuś wapnia, jeśli najzwyklejsze opakowanie jogurtu kosztuje 1 zł?
Zdaniem Opały taka dieta za takie pieniądze musi skończyć się źle dla zdrowia. - To będzie zależało od wieku, wzrostu czy wagi, ale po pewnym czasie na pewno po takiej diecie człowiek będzie cierpiał na niedobory białka, minerałów czy wapnia. Co tu dużo mówić, takie stawki to kpina!
Na koszty wyżywienia zwróciliśmy uwagę lubuskim posłom. - Nie chce mi się w to wierzyć - usłyszeliśmy od Krystyny Sibińskiej z PO, gdy powiedzieliśmy jej, że więźniowie mają posiłki za 4 zł.
Z kiepską jakością szpitalnego wiktu zgodziła się Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. - Gdyby nie pomoc rodziny czy domawianie jedzenia, niektórzy pacjenci chodziliby głodni. Często się mówi o wzroście wynagrodzeń, a o stawkach na jedzenie zapomina - przyznała. Obiecała, że sprawę stawek żywnościowych poruszy w rozmowie z ministrami spraw wewnętrznych i administracji (dla policjantów), zdrowia (dla pacjentów) i sprawiedliwości (dla więźniów).