Jagiellonia robi swoje. Kolejny krok w stronę mistrzostwa
Żółto-czerwoni pewnie pokonała 2:0 na swoim boisku Wisłę Kraków i nadal są liderem tabeli. W środę wyjazd do Gdańska.
W meczu z Wisłą nie można stracić punktów - w tygodniu takie stwierdzenia w obozie Jagiellonii padały wiele razy. Zawodnicy zapewniali, że nie trzeba im tego powtarzać, wiedzą o co grają. I słowa przekuli w czyny. W porównaniu do poprzedniego spotkania z Koroną Kielce żółto-czerwoni wypadli zdecydowanie lepiej. Od początku meczu mieli inicjatywę i ruszyli na wiślaków z animuszem.
Już w 13. minucie przed doskonałą okazją znalazł się Cillian Sheridan. Akcję rozpoczął odbiorem w środku pola Jacek Góralski, podał piłkę do Fedora Cernycha, a ten wyłożył ją Irlandczykowi. Niestety napastnik nie trafił w piłkę. W 25 minucie Sheridan spróbował przelobować Łukasza Załuskę. Po jego uderzenie z połowy boiska co prawda bramkarz nie sięgnął piłki, ale przeleciała ona obok bramki. Ale już dwie minuty później Sheirdan nie pomylił się i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Asystę zaliczył Cernych, który w efektowny sposób ograł Tomasza Cywkę. Wisła przegrywając nadal niewiele mogła zdziałać. Natomiast Jagiellonia co i raz stwarzała sobie kolejne sytuacje pod bramką rywali. Nieskuteczny był Sheridan, który jeszcze przed przerwą mógł zdobyć swojego drugiego gola. W 37 minucie po rajdzie prawą stroną piłkę dograł mu Ziggy Gordon, ale strzał z woleja znowu nie doszedł celu.
W drugiej połowie meczu swoje okazje mieli Vassiljev (strzał z dystansu) i Ivan Runje (uderzenie głową), ale zaledwie jednobramkowe prowadznie utrzymywało się. Niewiele brakowało, aby o tym jak krucha jest to przewaga gospodarze przekonali się w 66 minucie, gdy Wisła przeprowadziła swoją nagroźniejszą akcję. Szybkie wyjście gości na chwilę tylko przerwał Gordon, ale i tak Jakub Bartosz zdołał dograć do Petara Brleka, a ten minimalnie chybił. Spokojniej zrobiło się dopiero w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Akcję przeprowadzili zawodnicy, którzy na boisku pojawili się w drugiej połowie meczu. Przemysław Frankowski podał do Dmytro Chomczenowskiego, a ten strzałem w długi róg pokanał Załuskę i skończyło się 2:0.
Nasz sztab medyczny dokonał wielkiej rzeczy
Michał Probierz, trener Jagiellonii
Jagiellonia pokazała dobrą dyspozycję przed być może decydującym o mistrzostwie tygodniem. W środę białostocki zespół zagra na wyjeździe z Lechią Gdańsk, a w niedzielę podejmie Legię Warszawa. Cieszy także sytuacja kadrowa. Konstantin Vassiljev po raz pierwszy od kontuzji wyszedł w podstawowym składzie. Zdrowy jest także Ivan Runje, który według wcześniejszych prognoz miał jeszcze pauzować.
Michał Probierz (Jagiellonia)
Stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, a jednocześnie wyłączyliśmy Wisłę. Nie pamiętam żadnej sytuacji rywali. Kontrolowaliśmy mecz od początku do końca. Szkoda tylko, że wcześniej nie wykorzystaliśmy żadnej okazji. Wisła, to nieprzypadkowa drużyna, ale pokazaliśmy na ich tle bardzo dobrą piłkę. Znów odskoczyliśmy. Sztab medyczny dokonał wielkiej rzeczy stawiając na nogi Ivana Runje.
Radosław Sobolewski (Wisła)
Chciałbym oczywiście pogratulować Jagiellonii zasłużonego, co trzeba podkreślić, zwycięstwa. Okazała się dla nas bardzo mocnym rywalem. Wydaje mi się, że byliśmy dziś za mało groźni w ostatniej strefie boiska, czyli pod bramką przeciwnika.
Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:0 (1:0)
1:0 Cilian Sheridan 27, 2:0 Dmytro Chomczenowski 90
Żółte kartki: Góralski (Jagiellonia, Stilić (Wisła)
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 15 117.
Jagiellonia: Marián Kelemen - Ziggy Gordon, Ivan Runje, Guti, Piotr Tomasik - Arvydas Novikovas (65. Przemysław Frankowski), Jacek Góralski, Taras Romanczuk, Konstantin Vassiljev (90. Karol Świderski), Fedor Černych (87. Dmytro Chomczenowski) - Cillian Sheridan.
Wisła: Łukasz Załuska - Tomasz Cywka, Alan Uryga, Iván González, Matija Špičić - Petar Brlek, Krzysztof Mączyński, Pol Llonch (76. Éver Valencia), Semir Štilić (59. Jakub Bartosz), Patryk Małecki - Paweł Brożek (63. Zdeněk Ondrášek).