Iskrzy między rolnikami a Energą [infogram]
- Weszli na moją posesję od tyłu. Jak złodzieje - mówi Zdzisław Nadworny. W podobnej sytuacji może się znaleźć więcej rolników. Między innymi Anna Partyka.
Gdyby rzecz działa się w Teksasie, pewnie inaczej by to wyglądało. Amerykański farmer widząc na swoim polu uzbrojonych intruzów-energetyków, nie pytałby się skąd tam się wzięli, tylko od razu... dałby ognia. Ale historia ta dzieje się w miejscowości Radzyń-Wybudowanie, w Polsce. A u nas prawo do własności i prywatności nie jest świętością, jak na Zachodzie. W tej dziedzinie raczej panuje w naszym kraju „Dziki Zachód” i „wolna amerykanka”.
O tym, co wydarzyło się i ciągle rozgrywa na polu Zdzisława Nadwornego z Radzynia w powiecie grudziądzkim pisaliśmy już w ubiegły piątek. Przypomnijmy. Na ziemię rolnika, pod osłoną nocy, od tyłu wjechał ciężki sprzęt firmy energetycznej Elfeko. Wtargnięcie zabezpieczała grupa uzbrojonych po zęby ochroniarzy w kominiarkach. Mieli przy sobie broń palną. Obok posesji stali policjanci i przyglądali się wejściu.
- Weszli na moją posesję jak złodzieje! - mówi Zdzisław Nadworny.
Bez żadnego powiadomienia, okazania dokumentów, nawet słowa „dzień dobry” o świcie, rozpoczęto tam roboty związane z modernizacją linii wysokiego napięcia. Fragment pola ogrodzono płotem, uprawy zniszczono.
Nie chcą odszkodowania. Tu chodzi o prawo i bezpieczeństwo
Pierwsze emocje i szok właścicieli nieruchomości już nieco opadły. Teraz zastąpiły je bezsilność i bezradność wobec silniejszego intruza. - Pracownicy firmy Elfeko zapewniali nas, że dostaniemy odszkodowanie za to, co się stało. Ale nam nie chodzi o pieniądze!
My obawiamy się o swoje życie pod linią wysokiego napięcia - mówi Zdzisław Nadworny. - Przewody przebiegają zaledwie 4 metry od naszych budynkach, w których pracujemy.
Firma Elfeko prowadzi tam prace na zlecenie Energi Operator. A ta spółka - jak sama zapewnia - przeprowadza konserwację linii wysokiego napięcia między Jabłonowem Pomorskim a Grudziądzem. Ma do tego prawo zapisane w księdze wieczystej nieruchomości Nadwornych. Problem w tym, że wpis został dokonany bez zgody Nadwornych, oparty jest na bardzo starej decyzji naczelnika Miasta i Gminy Radzyń Chełmiński z 1987 i dotyczy utrzymania linii, jej konserwacji. A zdaniem państwa Nadwornych Energa nie konserwuje linii, a ją przebudowuje - zwiększając moc przesyłową przewodów. Sprawa jest skomplikowana.
Tymczasem do naszej redakcji zgłaszają się kolejni rolnicy, zaniepokojeni działaniami Energi.
- Zaczynamy w naszej miejscowości grodzić nasze tereny taśmami i ustawiać słupki „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony” - mówi Anna Partyka z miejscowości Plemięta w powiecie grudziądzkim. - Jesteśmy przerażeni tym, co spotkało rolników z Radzynia.
Tym bardziej, że Energa albo jej przedstawiciele już pukają do drzwi mieszkańców Plemiąt. - Chcą wymieniać słupy energetyczne na naszych polach. Już kiedyś bezprawnie weszli na mój teren i wymieniali urządzenia - mówi pani Anna. - A po tym, co przeczytałam w „Pomorskiej”, jak potraktowali gospodarzy z Radzynia, zupełnie nie mam do nich zaufania. Dlatego odmówiłam im wejścia. Poza tym: co my - rolnicy - mamy z tego, że na naszych polach są słupy? Nic! Nawet złotówki. Jeszcze dodatkowo musimy w rachunkach za prąd płacić tak zwane „przesyłowe”.
Energa: - Działamy zgodnie z prawem
Przedstawiciele spółki Energa Operator jeszcze raz podkreślają, że na działce Nadwornych działają zgodnie z przepisami. Na podstawie wpisu do księgi wieczystej.
- Kwestionowana przez właściciela nieruchomości praca nie polega na przebudowie linii energetycznej, a jedynie na wymianie wyeksploatowanych przewodów wysokiego napięcia na nowsze materiałowo przewody, bardziej odporne na temperatury. Długość linii, trasa linii, liczba przewodów, przekrój przewodów pozostają bez zmian - zapewnia Krzysztof Michalski, rzecznik prasowy Energi Operator. - Z kolei w Plemiętach chodzi o wymianę linii z przewodów gołych na izolowane, mniej awaryjne. Firma, która miała wykonać te prace, nie została wpuszczona przez właścicieli nieruchomości.
Jak dodaje rzecznik, Energa w wielu miejscach obecnie prowadzi prace konserwacyjne. W większości przypadków są one prowadzone w porozumieniu z właścicielami nieruchomości i za ich zgodą.
- W większości przypadków nie napotykamy na problemy, a właściciele nieruchomości, na których posadowione są nasze urządzenia wiedzą, że działamy w interesie publicznym - przekazuje Krzysztof Michalski.