Ile zarabiają pielęgniarki? Czy słusznie narzekają na niskie płace?
Strajki pielęgniarek i głosy oburzenia dotyczące ich wynagrodzenia nie milkną. Kwestie pensji poruszono między innymi na XXXIII Okręgowym Sprawozdawczym Zjeździe Pielęgniarek i Położnych, który odbył się w piątek, 24 marca, w Kielcach. W miniony poniedziałek natomiast wybuchł protest w Szpitalu Powiatowym w Staszowie, w którym siostry domagają się włączenia dodatków, które otrzymują, do zasadniczego wynagrodzenia.
Co z dodatkami ministerialnymi?
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, średnia płaca krajowa pielęgniarki, czyli wynagrodzenie z uwzględnieniem wypłacanych dodatków, to obecnie około 3600 złotych brutto. Warto zaznaczyć, że pensja pielęgniarki w ostatnich dwóch latach nieco się poprawiła. W wyniku rozporządzenia ówczesnego ministra zdrowia Mariana Zembali, pielęgniarki co miesiąc otrzymują dodatek do pensji. W pierwszym roku wyniósł on 400 złotych brutto. W drugim wzrósł o kolejnych 400 złotych. W następnych dwóch latach miał być sukcesywnie podnoszony o podobną kwotę.
– Uważam, że na samym początku należy rozdzielić pielęgniarki początkujące od tych z dużym stażem. Rozpoczynająca pracę w zawodzie pielęgniarka najczęściej nie posiada specjalizacji ani kursów, więc na początku otrzymuje pensję w wyso-kości około 2000 złotych brutto. Do tego, po zgłoszeniu takiej osoby do Narodowego Funduszu Zdrowia, dostaje ona podwyżkę ustaloną przez rząd w 2015 roku. Może również liczyć na premię w wysokości 10 procent. W przypadku pielęgniarek, które pracują w zawodzie od kilku, kilkunastu bądź kilkudziesięciu lat, są koordynującymi lub oddziałowymi – ich pensja oczywiście jest wyższa i może wynosić nawet 4000 złotych brutto lub więcej – informuje Andrzej Domański, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. – Warto podkreślić, że większość szpitali dodatek ministerialny wypłaca oddzielnie od stałej pensji. Wojewódzki Szpital Zespolony, jako jeden z 10 w Polsce, płaci go razem z pensją, z czego pielęgniarki są bardzo zadowolone – dodaje dyrektor.
Pensja wciąż za niska
Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, zaznacza, że pensja pielęgniarek faktycznie poprawiła się dzięki dodatkom, jednak wciąż daleko jej do średniej płacy krajowej.
– Sprawa jest jeszcze bardziej przykra, jeśli chodzi o początkujące pielęgniarki. Choć zauważamy dobry zwrot w postaci zainteresowania młodzieży kierunkami pielęgniarskimi, to niekoniecznie widać to później na rynku pracy. Młode siostry często nie chcą pracować w wyuczonym zawodzie w naszym kraju. Nie powinno to dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę, że absolwentka z dyplomem licencjata dostanie około 2000 złotych brutto, czyli w granicach 1400 – 1500 złotych na rękę. I to za ciężką, odpowiedzialną pracę przy brakach kadrowych, bo w szpitalach zamiast 5 pielęgniarek na dyżurze pracuje w tej chwili jedna, dwie. Pielęgniarki uciekają do innych zawodów – sama widzę je w firmach farmaceutycznych, ubezpieczeniowych czy eleganckich warszawskich butikach. Kobiety same przyznają, że praca w zawodzie im się zwyczajnie nie opłaca – zaznacza Zofia Małas.
Porażające braki w kadrach
Okazuje się, że nie tylko wynagrodzenie stanowi istotny problem. Większym zmartwieniem bowiem, przynajmniej z punktu widzenia pacjenta, jest niewystarczająca liczba pielęgniarek na oddziałach, a tym samym – gorsza jakość opieki. – W Polsce aktualny wskaźnik to 5 pielęgniarek na 1000 mieszkańców. Dla porównania, w Szwajcarii jest ich 17 na 1000 mieszkańców. Biorąc pod uwagę średnią unijną, mamy o połowę mniej pielęgniarek. Co istotne, w najbliższych latach będzie ich jeszcze mniej, bo na emeryturę odejdzie około 80 tysięcy pielęgniarek. To aż 1/4 aktualnego stanu pielęgniarskiego i luka, której nie będzie się dało szybko zapełnić – mówi prezes Małas. – W tej chwili wiele sióstr pracuje na dwóch lub więcej etatach. To oczywiście zwiększa
ryzyko przeciążenia pracą. Gdyby ustanowiono przepis, jak na przykład w Niemczech, że pielęgniarka może pracować tylko na jednym etacie, w szpitalach byłby paraliż, bo nie udałoby się stworzyć grafiku. Zabrakłoby personelu – dodaje.
Dyrektor Andrzej Domański przyznaje, że z danych statystycznych wynika, że pielęgniarek faktycznie jest coraz mniej. – W województwie świętokrzyskim jest zarejestrowanych 8,5 tysiąca czynnych zawodowo pielęgniarek w wieku przed-emerytalnym. To za mało przynajmniej o 2 tysiące. Dla porównania, jeszcze kilka lat temu było ich 12 tysięcy. Jako szpital na razie nie odczuwamy tych braków, choć trzeba zaznaczyć, że coraz trudniej jest o wykształconą pielęgniarkę, bez której
oddział nie może dobrze funkcjonować – mówi dyrektor Domański. – Kiedyś otrzymywaliśmy około 50 podań tygodniowo o pracę na stanowisko pielęgniarki, dziś jest ich nieporównywalnie mniej – dodaje.