Husarze kontra Tatarzy. W niedzielę walczyli o zwycięstwo pod Hodowem. A na co dzień się przyjaźnią
Jak nie mam konia pod ręką, to się zawsze nieswojo czuję - śmieje się Michał Choczaj. I żartuje dalej: - Jestem zawodowym Tatarem! Żarty żartami, ale jest w nich duuuużo prawdy. Aż tyle, że to właśnie Michała Choczaja poprosił o zorganizowanie grupy Tatarów Dariusz Wasilewski, prezes fundacji Obowiązek Polski, rotmistrz Podlaskiej Chorągwi Husarskiej, gdy przygotowywał rekonstrukcję bitwy pod Hodowem "Husarze kontra Tatarzy".
Znają się od lat. Dlaczego? Bo mają wspólną pasję - konie. Pasja niby wspólna, ale realizowana nieco inaczej. Dariusz Wasilewski to białostocki husarz - jeździ na koniu w zbroi, często w pięknej futrzanej czapie lub hełmie, zwykle z szablą. Michał Choczaj to fascynat łucznictwa konnego. Jeden z założycieli grupy AMM Archery. Husarzem nie jest. Bywa za to, że przebiera się za Tatara. Bo to przecież Tatarzy jako pierwsi u nas w Polsce łączyli jazdę na koniu ze strzelaniem z łuku.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień