Historie zapomniane. Życie na froncie wschodnim 1919
W pierwszej połowie 1919 wschodnie tereny dzisiejszego Podkarpacia znajdowały się niemal na linii polsko-ukraińskiego frontu. W wielu miastach, nawet tych całkowicie zajętych przez oddziały odradzającego się państwa polskiego panował wojenny rygor. Sprawy codziennego życia regulowane były często przez komunikaty i rozkazy wojskowe. Jak wyglądało – w ich świetle – przyfrontowe życie?
Jedną z najistotniejszych rzeczy były kwestie kwatermistrzowskie, organizacja zaopatrzenia i zapewnienie wojsku odpowiedniej liczby wykwalifikowanych fachowców różnych dziedzin. W „Rozkazie nr. 6” wydanym przez dowództwo 3 Dywizji Piechoty Legionów w Przemyślu 23 kwietnia 1919 czytamy m.in.:
- Wszystkie oddziały przedłożą do 28. bm. intendenturze3-ej Dyw. Piechoty legionów (dawne Dow. Grupy oper. Bryg. Minkiewicza) wykazy wszystkich murarzy i piekarzy znajdujących się w ich stanie podając stopień wojskowy, imię i nazwisko i obecny stan zatrudnienia.
Kapelan robi zdjęcia nieboszczykom
Szereg istotnych zadań spoczywał na wojskowej służbie zdrowia. I to nie tylko w zakresie opieki nad rannymi w boju. 24 kwietnia 1919 Dowództwo Wojska Polskiego „Wschód” wydało rozkaz, by z braku lekarzy cywilnych, dla ochrony żołnierzy przed chorobami wenerycznymi, także lekarze wojskowi pełnili „służbę sanitarno-policyjną nad ludnością cywilną danego okręgu”. Można domniemywać, że choroby weneryczne były dużym problemem na tych terenach.
Osobne zarządzenia publikowane przez dowództwo dotyczyły ewidencji żołnierzy poległych i zmarłych w czasie walk. Także identyfikacji zwłok:
- W razie wątpliwości, co do identyczności osoby, poległych na froncie lub zmarłych z ran w zakładach sanitarnych, mają kapłani, zajmujący się pogrzebem, postarać się o fotografowanie zwłok, celem późniejszego rozpoznania przez rodzinę. Jedną fotografię należy nalepiać na protokole śmierci, drugą fotografię należy zostawiać w ewidencyi pułkowi, a trzecią należy wysłać do centralnego biura ewidencyjnego w Warszawie. Koszta fotografii ponosi Zarząd wojskowy.
Problemy z dyscypliną
Z morale w warunkach przyfrontowych, także wśród oficerów, nie zawsze bywało najlepiej, skoro w „Rozkazie Poufnym nr 6” Dowództwa Okręgu Wojskowego w Przemyślu z 7 marca 1919 brygadier Henryk Minkiewicz napominał podwładnych (pisownia oryginalna):
- Obowiązkiem każdego uczciwego człowieka jest spełniać przyjęte na siebie obowiązki jak najsumienniej. Tembardziej ma to zastosowanie do oficerów, gdyż niedbalstwo w służbie wojskowej, naraża na straty materialne państwa, ale i całe setki i tysiące żołnierzy na niedolę, kalectwo, niewolę lub śmierć. U wielu naszych oficerów, niestety, nie znajdziesz ani sumienności w spełnianiu obowiązków, ani poczucia odpowiedzialności za przyjęty na siebie obowiązek. Z tąd też wypływa niesumienność w wykonywaniu służby u podoficerów i żołnierzy i rozluźnianie dyscypliny w wojsku.
Brygadier Minkiewicz, pełniący w tym czasie obowiązki zastępcy dowódcy Dowództwa Okręgu Wojskowego w Przemyślu, później dowódca grupy operacyjnej działającej na froncie polsko-ukraińskim, w pisemnym rozkazie domagał się od podlegających mu oficerów najsumienniejszego wypełniania obowiązków, natychmiastowego wykonywania otrzymanych rozkazów i osobistego dopilnowania wykonywania ich przez podkomendnych. Posuwał się przy tym nawet do gróźb:
- Nie czującym się na siłach wypełniania tych wymagań rekomenduję prosić o zwolnienie z wojska. Zaś oficerów nie wypełniających tych radykalnych obowiązków, będę jak najsurowiej karał.
W kolejnych dokumentach pojawiają się niepokojące informacje o występkach jakich dopuszczali się żołnierze. W jednym z nich znajdujemy m.in. taką informację:
- Dyrekcya kolei państwowych donosi, że tak załogi pociągów pancernych, jak i oddziały polowe rabują mienie rządowe. Pomijając, już sam fakt, nie licujący z godnością żołnierza polskiego, tworzy to dla Państwa, nietylko stratę pieniężną, ale szkodę wręcz niepowetowaną, gdyż jak wiadomo przeważna część tych materiałów (kolejowych) jest, jak wszystkie w ogóle wyroby przemysłowe, dzisiaj nie do nabycia.
W warunkach, gdy nie tylko ludności cywilnej, ale i walczącym brakowało niemal wszystkiego, walczyć z samowolą żołnierzy było niezwykle trudno. Dowództwo utyskiwało, że zwłaszcza w miejscowościach położonych blisko frontu powszechne jest tolerowanie nadużyć żołnierzy dopuszczających się rekwizycji na własną rękę. Bezwzględnie nakazywano współpracę z żandarmeryą wojskową. Ale częstotliwość pojawiania się takich komunikatów karze wątpić w ich skuteczność.
Brygadiera Minkiewicza trapiły zresztą nie tylko przypadki niesubordynacji podległych mu żołnierzy, ale i przypadki dewastacji mienia. Swoją irytację przelał na papier:
- Baterya … wyjeżdżając z Przemyśla na swoje nowe pozycye w Mościskach, zostawiła koszary (barak IV) w tak ohydnym stanie, że robiły wrażenie jakoby tam nie ludzie mieszkali, lecz zgoła nierogacizna. Wszystkie ubikacye zostały zanieczyszczone eksperymentami ludzkiemi, wszystkie drewniane sprzęty popalone, piece poprzewracane i popsute. Budynek oficerski wyglądał nie lepiej. (…) Wstyd mi, że muszę oficerów pouczać o obowiązku przestrzegania czystości i porządku w kwaterach oficerskich. Rumienić się muszę, że oficerom trzeba tłumaczyć, że z izby żołnierskiej nie wolno robić klozetu i że majątku rządowego niszczyć nie wolno.
Musiał być z dewastacjami duży problem, skoro Minkiewicz zapowiedział, że dowódcy oddziałów odpowiedzialni za zniszczenia będą stawiani pod sąd i pozbawiani dowództwa. Dodajmy, że w okresie dwudziestolecia międzywojennego, wielokrotnie wymieniany w rozkazach i pełniący tu różne istotne funkcje, Henryk Minkiewicz dosłużył się stopnia generała, przez kilka lat był dowódcą Korpusu Ochrony Pogranicza, w 1934 roku został przeniesiony w stan spoczynku. Mimo zaawansowanego wieku, po wybuchu II wojny światowej i wkroczeniu wojsk radzieckich, został aresztowany przez NKWD i osadzony w obozie jenieckim w Kozielsku. Podzielił los więzionych tam oficerów. Został zamordowany w Katyniu prawdopodobnie 9 kwietnia 1940.
Alkohol tylko dla frontowców
By łagodzić niedobory zalecano oszczędność przy używaniu różnego rodzaju materiałów, zbiórkę zużytych części wyposażenia wojskowego (nawet łusek do naboi), zakazywano wyrzucania naczyń wielokrotnego użytku. Rygorystyczne normy określały nawet ilość drzewa potrzebnego do gotowania „na głowę”. Na przygotowanie śniadania i kolacji musiało wystarczyć więc po 70 gram, obiadu 245 gram.
Przepisy ściśle określały, że każdemu żołnierzowi i podoficerowi mieszkającemu w koszarach należy się posłanie składające się z: łóżka, siennika, poduszki, 2 prześcieradeł i 1 lub dwóch (w zimie) kocy. Na jednorazowe napełnienie siennika i poduszki przeznaczano 25 kg. słomy.
Normy określały także dodatki żywnościowe. W lutym 1919 było to m.in. 15 gram tłuszczu na dzień (30 gram słoniny dla żołnierzy frontowych), 0,5 grama herbaty i 30 gram cukru dziennie. Ograniczone było wydawanie alkoholu:
- Alkohol, mianowicie rum będzie wydawany tylko w miarę zapasów, wyłącznie w ilości 4 cl na dzień i żołnierza, wyłącznie do herbaty dla oddziałów będących w linii bojowej. Zakupno alkoholu jest bezwarunkowo wzbronione.
Poszukiwani przestępcy i uciekinierzy z domów
Rozkazy dzienne służyły nie tylko regulowaniu istotnych kwestii, ale również przepływowi rozmaitych informacji. W ten sposób poszukiwano np. żołnierzy, którzy albo zagubili się gdzieś w wojennym rozgardiaszu, albo może nawet zdezerterowali. W dokumencie z 27 kwietnia 1919 znajdujemy chociażby taki anons:
- Oddział lub formacya, przy której znajduje się szereg. Golar Adam (1 komp. 2 pp)lub czy rzeczywiście jest ranny i w jakim leży szpitalu, doniesie o tem adyutanturze Dyw.
Czasem za pomocą drukowanych „Rozkazów” upubliczniano listy gończe. W lutym 1919 w Przemyślu poszukiwano w ten sposób zbiegłego aresztanta:
- W nocy z 17 na 18 stycznia zbiegł z zamkniętego oddziału szpitala głównego okręgowego w Przemyślu aresztant Jan Henig false Tomaszewski, szeregowiec 9 pp. urodzony 20 lutego 1896 w Starym Samborze, tamże przynależny, rzym.kat, syn Ferdynanda i Salomei z Badaków, podejrzany o zbrodnię rabunkowego morderstwa, dokonanego w dniu 3 stycznia 1919 r. w Jarosławiu na osobie kolejarza Szymona Łukasiewicza.
W innym komunikacie jest informacja o poszukiwanym oszuście:
- Jan Kempka, urodzony w roku 1891 w Koszarowej pow. Żywiec, tam przynależny, żonaty, z zawodu leśnik, szeregowy żadnarmeryi na posterunku Gwoździec pow. Nisko, zbiegł 24 stycznia, popełniwszy oszustwa i wymuszenia na łączną kwotę 800 K. Zabrał ze sobą następujące rzeczy skarbowe: płaszcz, bluzę, spodnie, buty, karabin, bagnet, pas i ładownice. Opis osoby: wzrost wysoki, twarz pociągła, szczupły, zarost czarny, oczy zapadłe, wskutek postrzału palce prawej ręki sztywne. W razie przydybania aresztować bezzwłocznie i odstawić do pow. Dowództwa Żandarmeryi w Nisku.
Poszukiwano nie tylko przestępców czy dezerterów, ale także bardzo młodych ludzi, którzy uciekli z domu, by zaciągnąć się do wojska:
- 1) Uczeń VIII kl. gimn. w Tarnowie Jan Czapliński lat 17, zbiegł z domu rodzicielskiego, by się na front udać. Oddział do którego się tenże ewentualnie zgłosił, odstawi go do Dow. pow. wojsk. W Przemyślu, które dalsze zarządzi. 2) Stefan Bossowski bez pozwolenia rodzicielskiego zbiegł do wojska. Oddział mający go na stanie, odeszle wymienionego do „H. Bossowska” Kraków, Bożego Ciała 24. 30 Oddział lub formacya, w której na stanie znajduje się Tadeusz Ryskalczyk, uczeń II. kl. gimn. w Bochni, liczący lat 11. – odstawi wymienionego do domu rodzicielskiego, Bochnia, Andrzej Ryskalczyk ul. Kazimierza Wielkiego.
„Zniewala mię swą wzorową służbą”
W oficjalnych dokumentach publikowano wyroki polowych sądów. Za co można było pójść do „anclu”? Kilka przykładów:
- 1. Sienicki Stanisła, szereg. z 1 p. Strzelców lwow. Z zabronię niesubordynacji na karę więzienia przez 2 lata. 2. Michalkiewicz Michał, szer. żand. Za uczestnictwo w plądrowaniu w stanie nietrzeźwym na karę aresztu przez 2 miesiące. 3. Kowalczyk Waleryan Zygmunt, szereg. 1 komp. lwow. Saperów za zbrodnię kradzieży na karę więzienia prze 1 rok. 4. Stachurski Kazimierz, szereg. lotnego Oddziału żandarmerii za plądrowanie na karę więzienia przez 1 miesiąc, obostrzonego dwa razy postem i dwa razy twardem łożem. 5. Rabiej Stanisław, szereg. za zbrodnię dezercyi na karę sześciotygodniowego więzienia, obostrzonego postem i twardem łożem raz wtygodniu.
W „Rozkazach” nie brak było oczywiście i przyjemniejszych rzeczy, jak np. pochwał dla wyróżniających się żołnierzy i oficerów. Gen. Zygmunt Zieliński, dowódca 3 Dywizji Piechoty Legionów niezwykle ciepłymi słowami żegnał odchodzącego spod jego dowództwa oficera:
- Odchodzący z grupy szef sztabu kap. Karol Matkowski zniewala mię swą wzorową służbą do wyrażenia Mu szczególnego uznania i wyróżnienia; żegnam Go też imieniem grupy i życzę Mu owocnego powodzenia na nowem stanowisku ku korzyści Ojczyzny.
Oddzielnymi rozkazami regulowano m.in. kwestie odpraw pośmiertnych i poborów za okres niewoli. W przypadku śmierci oficera czynnego lub podoficera zawodowego odprawę w wysokości trzymiesięcznych poborów zasadniczych otrzymywała wdowa lub dzieci (także nieślubne). Wynagrodzenie za okres niewoli zależne było od czasu jej trwania. Do czterech tygodni przysługiwały pełne pobory z dodatkami, powyżej tylko płaca zasadnicza. Ich wypłata zależała jeszcze od orzeczenia sądu honorowego, który musiał stwierdzić, że oficer nie dostał się do niewoli z własnej winy.
W ówczesnych warunkach wojennych niezwykle istotą rolę odgrywał koń. I w rozkazach szczegółowo zwierzę to pojawiało się wielokrotnie. Drukowano m.in. wzory formularzy ewidencyjnych. Każdy wierzchowiec musiał być szczegółowo opisany. Wymagane były takie dane jak nazwa (imię), rodzaj, maść, płeć, znaki szczególne, miara i wiek, przydział, w przypadku śmierci przyczyny i okoliczności.
Wewnętrzne przepisy regulowały ilość koni potrzebnych w danej jednostce i przypisanych do poszczególnych funkcji. I tak na etacie dowódcy pułku musiałyby być dwa wierzchowce, adiutantowi czy dowódcy batalionu przysługiwały po jednym. W dyspozycji oficera rachunkowego miały być zaś dwa konie pociągowe.
Wszystkie cytaty pochodzą z „Rozkazów” i „Rozkazów poufnych” Dowództwa Okręgu Wojskowego w Przemyślu z 1919 roku. Pisownia oryginalna.