Hillary Clinton odlicza już dni do historycznych wyborów
Była sekretarz stanu Hillary Clinton uzyskała na konwencji Demokratów oficjalną nominację na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.
To historyczny moment. Hillary Clinton jest pierwszą kobietą w historii USA, która może pochwalić się prezydencką nominacją jednej z dwóch głównych partii. Była sekretarz stanu już dawno przekroczyła barierę 2383 głosów delegatów potrzebną do awansu z ramienia Demokratów. Wtorkowe głosowanie podczas konwencji partii było więc jedynie formalnością.
W listopadzie Clinton stoczy bój o najważniejszy urząd w państwie z kandydatem Republikanów Donaldem Trumpem. I choć ostatnie sondaże wskazują na lekką przewagę polityka, komentatorzy przekonują, że do samego końca ciężko będzie przewidzieć wynik wyborów.
Płomienne, ponad 30-minutowe przemówienie wygłosił we wtorek mąż Hillary Bill. - Hillary jest gotowa, aby wziąć na siebie odpowiedzialność i zredukować zagrożenia, przed którymi stajemy. Jest najlepszą osobą zdolną do zmieniania na lepsze, jaką znam. (…) Tylko dzięki mojej żonie Ameryka będzie silnym krajem - mówił Bill Clinton w hali Wells Fargo cytowany przez CNN.
Sama Hillary ukazała się publice na zawieszonym w hali ekranie.
- To jest wasze zwycięstwo. To jest wasza noc - mówiła do wiwatującego tłumu, dodając: - A jeśli oglądają mnie właśnie jakieś małe dziewczynki, chcę im powiedzieć jedno: mogę stać się pierwszą kobietą prezydentem w historii kraju. Ale jedna z was jest następna.
Cały show skradł jednak były rywal z partii Clinton Bernie Sanders. Polityk oświadczył, że należy przerwać liczenie głosów, odczytywanie wyników i nominować polityk przez aklamację. Dokładnie tak samo postąpiła była sekretarz stanu podczas konwencji Demokratów w 2008 r. Wówczas apelowała, by delegaci nominowali przez aklamację Baracka Obamę.
Reakcja Sandersa wywołała entuzjazm części delegatów. Gros z nich nie może jednak pogodzić się z porażką senatora. Wiwatowali na cześć Sandersa, kierując nieprzychylne komentarze w stronę Clinton. Wiceprezydent Joe Biden apelował we wtorek do tej części demokratów, by „pokazali trochę klasy”.
Autor: Sylwia Arlak