Gwałt na Krupówkach pokazany na zdjęciach

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Matusik
Przemysław Franczak

Gwałt na Krupówkach pokazany na zdjęciach

Przemysław Franczak

Przed Galerią Krupówki, szczytowym osiągnięciem architektury zakopiańskiej, stoi wystawa. Bardzo pouczająca. Powinna stać się obowiązkowym punktem szkolnych wycieczek, w niewielu miejscach można za jednym zamachem dowiedzieć się tak dużo o urządzaniu miejskiej przestrzeni.

Na planszach są zdjęcia Krupówek: archiwalne, z początku XX wieku i dokumentujące stan obecny tych samych miejsc. A jako że właśnie z mozołem wykuwane są nowe podstawy programowe, toteż zgłaszam propozycję lekcji - łączącej plastykę, historię i wiedzę o społeczeństwie - którą bezwzględnie należy przeprowadzić w stolicy Tatr.

W owym miejscu patrzymy na stare zdjęcia, potem na nowe, potem w lewo, potem w prawo, a na końcu kierujemy wzrok uczniów na wprost, na nową galerię. I wtedy nauczyciel zadaje jedno pytanie: jak myślicie, jakim cudem można tu było tak wszystko spier...ć?

Z reguły takie wystawy organizuje się po to, by się pochwalić - excusez le mot - dobrą zmianą, ciężką konserwatorską pracą, odpowiednim wykorzystaniem funduszy strukturalnych itd., itp. Krótko mówiąc, była rudera, jest pałac, przypominający sam siebie z lat świetności. Trudno powiedzieć, czym chcieli się pochwalić w Zakopanem, ale wyszło na odwrót.

Ta wystawa jest doskonałym studium upadku, świadkiem koronnym w symbolicznym procesie urzędników, biznesmenów, projektantów i mieszkańców, którzy piękną ulicę zamienili w… Właściwie trudno powiedzieć w co. Tak bezwstydnej demolki charakteru i wyglądu miejsca nie spotyka się często.

Czuć tu góralską tęsknotę za Ameryką, za Czikago i Jackowem, a miejscami za Las Vegas, czuć wielkomiejskie ambicje, ale te najgorzej rozumiane. Czuć silne w naszej kulturze przekonanie, że jak się zastanie drewniane, to koniecznie trzeba zostawić murowane. Nie wiadomo tylko, czy winić za to wyłącznie Kazimierza Wielkiego, czy jednak jego koncepcja została po drodze wypaczona. Na Podhalu zwłaszcza. Widać też problem ze zrozumieniem słowa „odrestaurować” - póki co oznacza ono tutaj postawienie byle jakiej restauracji. Widać brak planu i sensu.

Widać tu wszystko, tylko nie Krupówki sprzed stu lat.

Kiedy więc stoi się przed mającą stanowić ich, wnioskując z nazwy, symbol galerią, w głowie natychmiast pojawia się plan opracowania listy kar cielesnych, który obowiązywałby inwestorów i architektów za dokonanie takiego - i podobnych - gwałtu na przestrzeni. Prawo mogłoby nawet zadziałać wstecz - prezes, premier i prezydent w jednym Jarosław Kaczyński nie wyklucza takiej możliwości w przypadku ustawy o samorządach, toteż warto się pod ten precedens podpiąć. W przypadku „Krupówek” widziałbym taką sankcję: zjazd na gołym tyłku po śniegu z zeskoku Wielkiej Krokwi. Spod samiuśkiego progu.

Przemysław Franczak

Kraków, wszechświat i cała reszta. Dziennikarz, publicysta, wydawca. Autor felietonów: społeczno-polityczno-kulturalnego "Smecza towarzyskiego" oraz sportowego "Sporty bez filtra". Korespondent Polska Press Grupy z siedmiu igrzysk olimpijskich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.