Gwałciciel dwa razy wykorzystał zaufanie nastolatki, bo był partnerem jej matki
Każda matka po otrzymaniu takiej wiadomości byłaby w szoku i Gośka faktycznie tak się poczuła, jakby dostała młotkiem po głowie. - Wojtek mnie molestował - napisała jej przez komunikator internetowy 13-letnia córka. Wskazując sprawcę, miała na myśli aktualnego partnera matki.
Byli parą od kilku lat i mieszkali razem pod Nowym Sączem. Obojga życie nie oszczędzało. Gośka z poprzedniego związku miała starszego syna i 13-letnią Karinę, a rozwiedziony Wojtek troje dorosłych dzieci. Związali się, zamieszkali razem, szybko na świat przyszedł ich synek. Wojtek z Kariną mieli razem raczej dobre relacje.
Zastępował jej ojca
Mężczyzna starał się nastolatce zastąpić biologicznego ojca, ale to było trudne, bo pracował dorywczo w Szwecji i nie było go całymi miesiącami. Pieniądze przysyłał na utrzymanie rodziny, był troskliwy, gdy był na miejscu zajmował się dziećmi.
Po powrocie do kraju miał gorszy okres i zaczął sięgać po alkohol. Po jednym z pijackich incydentów zdecydował się zmienić swoje życie i zgłosił się na terapię. Abstynencję udało się mu zachować 8 lat, do grudnia 2019 r.
Potem niestety wrócił do codziennego picia, zaczęły się awantury z Gośką, wzajemne pretensje, wypominanie błędów i krzywd, ale życie jakoś toczyło się dalej.
Aż do pewnego dnia w lutym 2020 r., gdy Karina napisała matce, co ją spotkało ze strony Wojtka. Gośka zaczęła działać, choć oskarżenia córki nie mieściły się w jej głowie. Przecież wszyscy mieszkali pod jednym dachem i ona jako matka musiałaby coś zauważyć, gdyby Wojtek przejawiał nadmierne, niezdrowe zainteresowanie 13- latką, którą traktował jak swoją córkę. Gośka zdecydowała, że Karina uda się do domu starszego brata.
Gośka pojawiała się tam niedługo później, gdy już wyszła z pracy. Od Kariny usłyszała co się zdarzyło, gdy była sama z Wojtkiem w mieszkaniu. Potem wykonała jeszcze kilka telefonów do rodziny partnera i po takich konsultacjach zdecydowała się zawiadomić policję. Tuż po 15.00 tego dnia była na komendzie z córką, którą od razu zbadał lekarz ginekolog i wstępnie wypowiedział się, że dziewczynka raczej nie zmyślała, gdy wspominała o molestowaniu.
Do akcji wkroczył prokurator i sąd, który przesłuchał Karinę w obecności biegłego psychologa, by wykluczyć fakt iż 13-latka mogła kłamać o przestępstwie popełnionym na jej szkodę.
- Pokrzywdzona nie konfabuluje, jest w normie rozwinięta intelektualnie jak na swój wiek, prawidłowo postrzega rzeczywistość, nie pozostaje pod wpływem osób trzecich - stwierdziła biegła w swojej opinii.
Zabezpieczono też na ciele Kariny próbki do badań DNA, pochodziły od Wojtka.
Pijany nie pamięta
Tego samego dnia został zatrzymany, a potem tymczasowo aresztowany. W chwili pojawienia się policjantów na posesji był mocno pijany, badanie alkomatem wykazało, że miał 4 promile alkoholu.
- Nic nie wiem, niczego nie pamiętam - mówił na gorąco. Zaprzeczał stawianym mu zarzutom, a prokurator zakwalifikował jego czyn nie jako molestowanie, ale jako gwałt na nieletniej. I to podwójny, bo Karina zeznała, że trzy dni wcześniej też przekroczył dopuszczalne granice relacji między dziewczynką a dorosłym mężczyzną. Za to groziło mu do 15 lat więzienia.
Drobiazgowo odtworzono przebieg wydarzeń w domu Gośki. Za pierwszym razem 7 lutego było tak, że Wojtka odwiedzili synowie i pomagali przewieźć lodówkę na działkę ojca Gośki. W pewnej chwili w domu został tylko Wojtek i Karina. Wtedy, gdy byli sam na sam, doszło do użycia przemocy i gwałtu, gdy się kąpała w łazience. Po wszystkim Wojtek wyszedł do sklepu po alkohol, a po powrocie z zakupów przeprosił 13-latkę i przekonywał, że nie chciał jej skrzywdzić. Prosił, by nikomu nie mówiła, co między nimi zaszło.
Karina faktycznie nie zdradziła się matce nawet jednym słowem, że została wykorzystana seksualnie. Wieczorem poszła na koncert rapera z Wojtkiem i starszym bratem, jakby nic się nie stało.
Jednak trzy dni później Wojtkowi znów puściły hamulce. Gośka, jak co dzień rano, udała się do pracy. Karina zrezygnowała z nauki w szkole, bo Wojtek prosił ją, by wybrała się z nim do lekarza, bo miał mieć prześwietlenie kręgosłupa. Po śniadaniu, gdy byli sami, nietrzeźwy zawołał Karinę do swojego łóżka, a gdy podeszła zaczął być agresywny i mówił, że chce dziewczynę przygotować do dalszego życia. Wtedy dokonał drugiego gwałtu. Gdy zaczęła krzyczeć, puścił dziewczynę. Przemyślała sprawę i tym razem powiadomiła matkę, co się stało.
Kluczowy dowód
Zeznania Kariny, jak zauważył sąd, były jedynym dowodem bezpośrednim, ale relację pokrzywdzonej uznano za wiarygodną, rzeczową, szczegółową, logiczną i spontaniczną. Sąd odrzucił zarzuty obrońcy mężczyzny, że dziewczyna tylko potakiwała na zadawane jej pytania podczas przesłuchania.
- Jest zapis tego przesłuchania i wynika z niego, że nieletniej nie narzucano żadnych treści, miała swobodę wypowiedzi i pytania nie były sugestywne- zauważył sąd.
I dodał, że gdy zeznawała o autentycznych przeżyciach, przytaczała konkretne wypowiedzi Wojtka, widoczne było też wzburzenie i napływ emocji stosowne do relacjonowanych treści. To były reakcje traumatyczne - nie krył sąd. Karina jednocześnie wyrażała się pozytywnie o Wojtku, kiedy mówiła o wcześniejszym okresie przed złamaniem przez niego abstynencji. Widoczne było jej przygnębienie i bezradność, gdy zeznawała, że nie potrafi wytłumaczyć zachowania mężczyzny w opisywanych przez nią zdarzeniach.
Zdaniem sądu logiczne było wytłumaczenie, że o pierwszym razie nie powiedziała mamie, bo bała się jej reakcji. Po drugim wysłała wiadomość, bo obawiała się, że sprawca będzie to robił dalej.
Oceniła wtedy, że ponowienie napaści i perspektywa możliwych dalszych takich zachowań stanowi dla niej większe zagrożenie niż reakcja ze strony matki.
Biegli wypowiedzieli się, że oskarżony jest poczytalny, nie ma zburzeń preferencji seksualnych, a po terapii alkoholowej jest niskie prawdopodobieństwo popełnienia przez niego kolejnych czynów przeciwko wolności seksualnej. Sąd nie uwierzył Wojtkowi, który sugerował, że Karina wszystko zmyśliła, bo chciała się go pozbyć domu, by więcej nie ograniczał jej swobody. Sąd zauważył, że mężczyzna i tak większość czasu spędzał za granicą.
Przesłuchiwana Gośka wyraziła przekonanie, że Wojtek nadal kocha rodzinę, widoczna była silna więź emocjonalna kobiety z partnerem, który zawsze o nią dbał i nie robił krzywdy. Wojtek twierdził, że był pijany i niewiele pamięta.
- Nie dochodzi do mojej świadomości, by mogłem zrobić krzywdę Karinie, traktowałem ją jak córkę - nie krył.
Wyrok skazujący
Nie przyznawał się do winy. Prokurator chciał dla niego kary 6 lat odsiadki, ale Sąd Okręgowy w Nowym Sączu skazał Wojtka na 3 lata i 3 miesiące więzienia, nakazał zapłatę pokrzywdzonej 3 tys. zł i zdecydował o terapeutycznym systemie kary. Za łagodzące uznał niekaralność mężczyzny i niewielką skalę przemocy jaką zastosował w stosunku do ofiary. W apelacji adwokat Wojtka chciał obniżenia kary i twierdził, że ta wymierzona jest rażąco surowa. Wnioskował o jej zawieszenie na 5 lat próby. Prokurator był odmiennego zdania i apelował na rzecz poniesienia kary do 6 lat oraz, by sąd II instancji orzekał oskarżonemu zakaz kontaktu z pokrzywdzoną na 5 lat i zbliżania się na odległość 50 metrów.
- Doszło do dokonania umyślnie dwóch gwałtów, a kara tylko nieznacznie przekracza tę minimalną 3 lat odsiadki - przekonywał. Tym bardziej, że czyn był bulwersujący i ingerujący w podstawowe prawa człowieka, w wolność seksualną dorastającego dziecka i za to kara nie może być symboliczna.
- Po stracie ojca dziewczyna potrafiła zaufać innemu, w zasadzie obcemu człowiekowi, który wzgardził okazanym mu zaufaniem i doprowadził do jednej z największych krzywd jakie można wyrządzić dziecku i dopuścił się dwukrotnego zgwałcenia - nie krył prokurator.
Sąd Apelacyjny w Krakowie częściowo podzielił te uwagi oskarżyciela publicznego i w czerwcu br. podwyższył Wojtkowi wymiar kary do 5 lat więzienia. Zakazał mu też zbliżania się do Kariny przez 5 lat. Wyrok jest prawomocny.
Dodatkowo nazwisko i wizerunek oskarżonego trafią też do Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym.