Z Grzegorzem Nicińskim, trenerem Arki Gdynia, rozmawia Szymon Szadurski.
Przed Arką pierwszy mecz po wznowieniu rozgrywek, z bardzo wymagającym rywalem, Legią Warszawa. Jak ocenia pan zimowe przygotowania?
Uważam, że były bardzo udane. Wyjechaliśmy na dwa zgrupowania, do Władysławowa i na Cyprze. Pozytywnie oceniam wykonaną tam pracę. Przez dziesięć dni trenowaliśmy na boiskach trawiastych. Rozegraliśmy też na Cyprze cztery gry kontrolne. Po powrocie do Gdyni przygotowania przed meczem z Legią w kraju skomplikowała nam nieco pogoda, ale nie tylko nam, bo z problemem mrozów i śniegu borykały się też inne zespoły. Udało się jednak zaplanować przedmeczowy trening na naturalnej, podgrzewanej murawie Stadionu Miejskiego, co z pewnością pomoże nam się przygotować do tego ważnego spotkania.
Dlaczego wzmocniliście siłę tylko w ofensywie?
Zdecydowaliśmy, że takie są właśnie nasze priorytety. Dlatego też ściągnęliśmy dwóch napastników, Przemka Trytkę i Josipa Barisica. Liczymy jednak także na nowych skrzydłowych Darka Formellę i Lukę Zarandię. To oczywiste, że jak będziemy strzelać bramki, to będziemy też wygrywać mecze. Nie zapominajmy też, że nie straciliśmy żadnego, kluczowego gracza, a zawodnicy, którzy zostali, osiągnęli jesienią spory sukces. Jako beniaminek zakończyliśmy pierwszą część rozgrywek w górnej połowie tabeli.
Bardzo ciekawie zapowiada się rywalizacja na skrzydłach. Do kapitana drużyny Miroslava Bożoka i najlepszego strzelca Marcusa Da Silvy dołączyli skuteczny w ubiegłym sezonie Dariusz Formella i Luka Zarandia. To, pana zdaniem, podniesie poziom gry Arki?
Zdecydowanie. Wzmocnienia właśnie tymi zawodnikami nie są przypadkowe. Luka Zarandia to gracz, którego długo obserwowaliśmy. Jest młodzieżowym reprezentantem Gruzji, ma wysokie umiejętności. To inwestycja na przyszłość. Darek Formella już u nas był i wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z jego możliwości. Jest też Miro Bożok, Marcus, czy Adrian Błąd. Tak duża rywalizacja może wyjść nam tylko na dobre. Nikt nie będzie mógł nawet na chwilę odpuścić, bo może się wtedy okazać, że straci miejsce w pierwszym składzie. Tymczasem przez dobre zagrania i kreatywność skrzydłowych wypracowuje się sytuacje napastnikom, strzela bramki i wygrywa mecze.
Tak duża rywalizacja może wyjść nam tylko na dobre. Nikt nie będzie mógł nawet na chwilę odpuścić, bo może się wtedy okazać, że straci miejsce w pierwszym składzie
Blok defensywny nie wymagał pana zdaniem żadnych korekt? W ubiegłej rundzie w kilku meczach, jak z Jagiellonią Białystok, czy Wisłą Kraków na wyjeździe, straciliście przecież zbyt wiele bramek.
Chciałbym, abyśmy w żadnym meczu nie tracili bramek. Wiadomo jednak, że to niemożliwe i nie uda się to żadnej drużynie na świecie. Zagraliśmy już dwadzieścia meczów i rzeczywiście popełnione zostały pewne błędy. Stąd takie wpadki jak z Jagiellonią Białystok i z Wisłą Kraków. Jednak nasz blok defensywny jest ciekawy. Mamy na każdej pozycji po dwóch wartościowych zawodników. Przykładem takiej rywalizacji jest Tadek Socha z Damianem Zbozieniem, czy Adam Marciniak z Marcinem Warcholakiem. Jestem przekonany, że zgranie naszej formacji defensywnej, w której nie dokonaliśmy żadnych roszad, będzie procentowało. Wierzę w moich zawodników i myślę, że czas będzie pracował na ich korzyść. Przez pół roku grania w ekstraklasie nabrali już sporego doświadczenia.
Arka ma obecnie szeroką kadrę. Możliwe są jeszcze wypożyczenia zawodników, którzy mają małe szanse na grę, do innych klubów z niższych lig?
Być może niektórzy zawodnicy odejdą, jednak decyzje w tej sprawie nie zostały jeszcze podjęte. Za wcześnie na podanie konkretnych nazwisk. Nie zapominajmy, że ekstraklasa rusza niebawem, a rozgrywki niższych lig, pierwszej, czy drugiej, rozpoczynają się w marcu.
Jakim będziecie grali ustawieniem? Podczas sparingów próbowany był m.in. model ofensywny z dwoma napastnikami.
Podstawowym naszym ustawieniem pozostaje system z jednym napastnikiem, 4-2-3-1. Siła gry z przodu opiera się w nim nie tylko na napastniku, ale także groźnych skrzydłowych i kreatywnych graczach w środku pola, jak Dominik Hofbauer, Mateusz Szwoch czy Yannick Sambea. Nie oznacza to jednak, że zawsze będziemy tak grali. Wszystko zależy od sytuacji w meczu. Stosowaliśmy już inne rozwiązania. Jeszcze nie tak dawno, w pierwszej lidze, współpracowali ze sobą na boisku Rafał Siemaszko i Paweł Abbott. W przypadku każdego spotkania jest plan A,B i C. Warto przypomnieć mecz rewanżowy w Pucharze Polski przeciwko Bytovii Bytów. W ostatnich piętnastu minutach zaryzykowaliśmy, wycofaliśmy obrońcę, zagraliśmy nie tylko na dwóch, ale aż na trzech napastników. To się opłaciło. Wzmocniliśmy siłę ofensywną i to nam przyniosło bramkę.
Jaki jest główny cel Arki Gdynia? Najważniejsze są rozgrywki ligowe, czy też Puchar Polski, gdzie jesteście już w półfinale?
Najważniejsze jest utrzymanie Arki w ekstraklasie. To jest cel numer jeden. Tylko gra na najwyższym szczeblu rozgrywek utrzymuje klub na poziomie, do którego dążyliśmy od kilku lat. Bardzo chcielibyśmy znaleźć się w pierwszej ósemce, co gwarantuje utrzymanie. Jednak nie oszukujmy się, będzie o to bardzo ciężko. Jeśli po podziale punktów będziemy bić się o utrzymanie, pozostanie nam siedem meczów, które koniecznie musimy rozegrać tak, aby ekstraklasa została w Gdyni. Drugim, bardzo ważnym zadaniem, jest jednak także awans do finału Pucharu Polski. Byłoby to nawiązanie do największego sukcesu klubu. Gra na Stadionie Narodowym jest marzeniem każdego trenera i zawodnika.
Jakie są rokowania przed meczem z Legią?
Gramy z rywalem, który dysponuje wieloma klasowymi zawodnikami. Nie będę ukrywał, że faworytem nie jesteśmy. Chcemy się jednak zmierzyć z tą sytuacją i powalczyć. Aby myśleć o sukcesie, musimy zagrać mądrze i skutecznie. Na pewno nie jesteśmy z góry skazani na porażkę. Wszystko może się zdarzyć. Chcemy w tym meczu zapunktować, zresztą jak w każdym innym do końca sezonu. Nie da się jednak ukryć, że w sobotę przeszkoda do pokonania jest dużego kalibru. Ale my już udowodniliśmy w ekstraklasie, że nawet z silnymi zespołami jesteśmy w stanie fajnie pograć. Nie widzę powodów, aby inaczej miało być w spotkaniu z Legią. Liczę na dobre widowisko. Mam nadzieję, że kibice, którzy mimo minusowych temperatur licznie przyjdą na stadion, będą zadowoleni. Nastroje w naszym zespole są bojowe. Mam do dyspozycji 25 zawodników, każdy chce grać w pierwszej jedenastce, więc rywalizacja jest spora. Może wyjść z tego naprawdę coś ciekawego. Zdajemy sobie sprawę, że punkty na wiosnę są nam bardzo potrzebne. Każdy mecz, nieważne, z jaką drużyną, jest niezwykle istotny. Zaczynamy z fajnym, wymagającym rywalem. Potem jednak będzie druga, trzecia, czwarta i następne kolejki. Musimy mieć zdrowie, siły i formę nie tylko na Legię, ale na cały sezon. Urwanie punktów zespołowi z Warszawy byłoby wielkim sukcesem. Wiadomo, że jak się dobrze zacznie, można pójść za ciosem. Jednak powtarzam: czeka nas trudne zadanie, bo już w drugiej kolejce jedziemy na bardzo ciężki teren, czyli do Zagłębia Lubin. Potem mamy mecze z drużynami, które rywalizują z nami o utrzymanie, jak Korona Kielce i Górnik Łęczna.
My już udowodniliśmy w ekstraklasie, że nawet z silnymi zespołami jesteśmy w stanie fajnie pograć. Nie widzę powodów, aby inaczej miało być w spotkaniu z Legią
Nie jest panu żal, że spotkanie z Legią, jedne z najbardziej prestiżowych w całym sezonie, odbędzie się w trudnych warunkach atmosferycznych?
Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Płyta murawy jest podgrzewana i znajduje się obecnie w dobrym stanie. Boisko jest zielone. Cała Europa gra w takich warunkach, więc my nie możemy wybrzydzać i narzekać.
Będzie pan rotował składem w meczach ligowych i Pucharu Polski, jak dotychczas miało to miejsce?
Bardzo się cieszę, że udało nam się dojść do Półfinału Pucharu Polski. Teraz jest już zbyt duża stawka. Chcemy zagrać w finale i nie ma miejsca na żadne eksperymenty. Na boisko w meczach półfinałowych wyjdą nasi najlepsi zawodnicy, znajdujący się obecnie w najwyższej dyspozycji.
Ewentualny awans Arki do europejskich pucharów poprzez sukces w Pucharze Polski będzie dla pana stanowił problem w rozgrywkach ligowych? Wielu trenerów w ostatnich latach narzekało na uciążliwości gry na dwa fronty, w tym dalekie podróże. Powstało nawet powiedzenie o klątwie europejskich pucharów.
Bardzo chciałbym mieć takie problemy, wręcz marzę o nich. Jestem przekonany, że podobnie do tego tematu podchodzą nasi kibice. Na razie jednak nie zawracam sobie tym głowy. Teraz myślimy o meczach z Legią Warszawa i Zagłębiem Lubin oraz o półfinałowych starciach pucharowych z Wigrami Suwałki. Zapewniam, że jeśli awansujemy do europejskich pucharów, nie będzie to stanowiło dla mnie najmniejszego problemu. W piłce wszystko jest możliwe i czas pokaże, jak potoczą się nasze losy. Dla całego klubu występy w pucharach stanowiłyby wielką nobilitację.
Podczas gali gdyńskiego sportu zostaliście obsypani nagrodami. Został pan trenerem roku, Arkę ogłoszono drużyną 2016 roku. Tego typu gesty ze strony miasta mobilizują was do jeszcze bardziej wytężonej pracy?
Na pewno nas to cieszy. Jesteśmy najpopularniejszą drużyną z Gdyni i promujemy miasto. Doceniono pracę, którą wykonaliśmy rok temu. Ale to jest już historia. Chcemy dobrą grą w ekstraklasie i Pucharze Polski sprawić, aby znowu być drużyną numer jeden w mieście. Przed nami kolejne, ambitne cele. Nie mamy zamiaru zawieść zaufania ze strony władz miasta i naszych kibiców.