Grzegorz Lato: - Była kariera, są kapcie [rozmowa]

Czytaj dalej
Fot. Janusz Wójtowicz
AS

Grzegorz Lato: - Była kariera, są kapcie [rozmowa]

AS

Jeśli przegramy na Euro z Irlandią Północną to będzie katastrofa - mówi Grzegorz Lato, były prezes PZPN.

Nudzi się pan czasami?
Nie, nigdy. Zajęć mi nie brakuje. A jak nie mam co robić, to wsiadam w auto i jadę na ryby. Mam dwa stawy u znajomego i tam sobie łowię.

I złowił pan coś ostatnio?
Pięknego lina złapałem. I szczupaka. I wspaniałego okonia!

Rybka lubi pływać?
Oczywiście, że lubi. A jak nudzą mi się ryby, to ruszam z żoną w Bieszczady. Cieszą mnie imieniny i urodziny kolegów, złota polska jesień, święto ziemniaka, święto buraka. Małe rzeczy. A poza tym to od 8 lutego jestem emerytem pełną gębą. Mam zieloną książeczkę i odpoczywam.

Nie ciągnie wilka do lasu? Lato był w piłce od zawsze.
Jestem kibicem reprezentacji do samego końca. Oglądam też wszystkie mecze Ekstraklasy. Nie ma możliwości, abym opuścił kolejkę Ligi Mistrzów czy Ligi Europejskiej. To dla mnie czysta przyjemność. Od futbolu nigdy nie ucieknę.

Ale zawodowo usunął się pan w cień…
Życie jest tak skonstruowane, że po szkole jest kariera, a po niej kapcie. Ja swoje pięć minut już miałem. I jako piłkarz, i jako trener, i jako prezes. A więc byłem już każdym. Wiem ile mam lat i czuję, że życie zaczyna mi uciekać. Zawodowo mogę więc zajmować się już tylko wnuczkami. Mam pięcioro - cztery dziewczynki i jednego reproduktora nazwiskiem Lato.

Irytuje pana, gdy wszyscy wokół zachwycają się PZPN-em?
I bardzo dobrze, niech się zachwycają. Nie jestem z tych, co będą gryźć, bo komuś powodzi się lepiej. Zbyszek Boniek to mój kolega, a PZPN - moja organizacja. Dobrze, że przetrwała ciężkie czasy i niech wiedzie się jej jak najlepiej.

W retoryce zachwytów na pierwszy plan często przebija się wątek finansów. Teraz to PZPN robi kasę, a za pana czasów…
Pan mnie prowokuje!

Grzegorz Lato, były prezes PZPN.
Janusz Wójtowicz Grzegorz Lato, były prezes PZPN.

Zgadza się.
Ja już to kiedyś tłumaczyłem. To, co zostawiłem w kasie, to jedna kwestia. A to, ile przyszło, gdy już opuściłem fotel, to druga [w momencie odejścia Laty w kasie PZPN były 44 miliony złotych, po kolejnych wpłatach ta kwota miała wzrosnąć do 110 milionów - przy. red.]. Zbyszek wie jaka jest prawda. Na szczęście od jakiegoś roku już nie wypowiada się na temat stanu finansów mojej ekipy. Dla mnie ten temat jest więc zamknięty.

Pan został zapamiętany jako ten zły. Słusznie?
To wasza wina, dziennikarzy. Pisaliście co chcieliście, biliście nas, gdy mieliście ochotę. Bo niby w czym my byliśmy gorsi?

A skandaliczne taśmy Kulikowskiego?
Jakie skandaliczne? Jak pan jest na imieninach, to rozmawia pan na różne tematy z różnymi ludźmi. Mnie też chcieli podejść, ale się nie dałem. Natomiast przy kieliszku można powiedzieć wszystko. Poza tym na tych taśmach nagrane jest pół zarządu. Coś jeszcze?

Afera orzełkowa.
Czepiliście się tego orzełka jak rzep psiego ogona. Zgadzam się, że zrobiliśmy to za szybko, może to był błąd. Ale jak Agnieszka Radwańska na igrzyskach w Londynie grała bez orzełka to milczeliście. A siatkarze? Mają orzełka? Nie mają. A od FIFA i UEFA za piłkoptaka dostaliśmy nagrodę.

Po latach wciąż uważa pan, że potrzebny był panu ten PZPN? Nerwów by pan zaoszczędził, dobrego imienia…
A pan czemu pracuje w telewizji i gazecie? Po co pan robi te wywiady?

To moja pasja.
Ano. Moja też. Kocham futbol. To mój narkotyk. I to nawet w tak trudnym momencie, w jakim przejmowałem federację. Szalały afery korupcyjne po Listkiewiczu, prasa była nam nieprzychylna. Ale ten co nic nie robi, ten się cofa. A ja się nigdy nie cofałem. Wielu już próbowało wymazać mnie z kart historii. I nikomu się nie udało. I nie uda. Choćby nie wiem co.

Za granicą jest pan dziś bardziej szanowany, niż w Polsce?
Zdecydowanie! Niech pan zapyta Bońka, jak mnie oceniają na Zachodzie. Jestem tam przyjmowany z wielkimi honorami. Kiedy z Romanem Kołtoniem przed meczem z Niemcami zajrzeliśmy do siedziby niemieckiego związku, wyszedł do mnie sam prezes Wolfgang Niersbach. W Holandii czy Niemczech szanuje się swoje legendy. U nas wali się między oczy każdego, kto czymś podpadnie.

Jaki wpływ na reputację PZPN mają wyniki reprezentacji?
Kiedyś ładnie powiedział Zbyszek: „W eliminacjach nie gram ani ja, ani Lato”. Tylko zawodnicy. A kibice zawsze patrzą na wynik. Jak jest, to jest dobra ocena. W 2012 roku mieliśmy w grupie Grecję, Czechy, Rosję. Musieliśmy awansować. Nikt nie brał pod uwagę innego scenariusza. Jakby się udało, to PZPN Laty byłby fajny. Ale nie wyszło i jest bee. Nikt nie pamiętał, że obroniliśmy mistrzostwa Europy przed politykami, a wszyscy winili nas, że na Litwie polscy kibice zrobili zadymę.

Jedno pan musi przyznać. Michał Listkiewicz miał nosa do selekcjonerów, Boniek też trafił z Nawałką, a pan z Franciszkiem Smudą i Waldemarem Fornalikiem przestrzelił.
Panie redaktorze, znów macie krótką pamięć! Wy nie znacie słowa „przepraszam”. Wszyscy pisaliście, że tylko Smuda, który czyni cuda, może być selekcjonerem. To było nie do pomyślenia, żeby ktoś inny wziął kadrę. No to dałem wam Smudę, chociaż rozważałem poważnie Henia Kasperczaka. Listkiewicz wziął sobie Leo Beenhakkera, którego też chcieliście. I które miejsce zajął w grupie na Euro w Austrii i Szwajcarii? Ostatnie!

Ale Beenhakker sam na Euro awansował. A Smuda awans dostał w prezencie.
No dobra, awansował, ale w grupie była kompromitacja. Byliśmy najsłabszą drużyną. Później równie źle zagraliśmy w eliminacjach Mundialu. Dziękuję.

Pan - podobnie jak Michał Listkiewicz i Zbigniew Boniek - dał szansę trenerom z Polski. Czemu im nie wyszło?
Oceniać warsztatu moich kolegów nie będę, ale przydałaby się taka dyskusja. Bo jakiś błąd był. Warunki mieli idealne, nie gorsze niż Nawałka. Piłkarzy też. Był Lewandowski, Błaszczykowski, Piszczek, Boruc w formie, Obraniak. Klamka zapadła, wybrałem tych dwóch i nie wyszło. Mówiąc o wynikach - zawiedliśmy. Ale wolałem Polaka, niż kogoś z Zachodu. On potrzebowałby czasu na naukę języka, zwyczajów. Rosjanie wzięli Capello i co? Szkło.


Grzegorz Lato: - Swoje pięć minut już miałem. Niczego w życiu nie żałuję, no chyba że meczu z RFN w 1974 roku.

Nawałka to naprawdę taki świetny selekcjoner, czy - jak twierdzą niektórzy - trafił na wyjątkowo zdolne pokolenie piłkarzy, którzy na dodatek są w formie?
Zbyszek z wyborem trafił idealnie. Adam mu to wszystko poukładał. Zrobił atmosferę, na kapitana wybrał Lewandowskiego. To głównie dzięki Nawałce pokonaliśmy Niemców, a to ten mecz dał nam awans na mistrzostwa. U nas jest tak, że jak ktoś zrobi swoją robotę, to mówią, że miał szczęście. A jak zawali, to czegoś mu zabrakło… Natomiast pamiętajmy o jednym: gdyby wszystko zależało od trenera, to mistrzem świata byłaby Arabia Saudyjska. Kupiliby sobie najlepszego i po sprawie.

Sekret tej kadry tkwi w Lewandowskim?
To wspaniały zawodnik. Uwielbiam go i dla niego kibicuję Bayernowi Monachium. Pamiętam tego chłopaka z Lecha Poznań i widzę, jak bardzo się rozwinął. W kadrze miał słabsze chwile, ale często mi imponuje. Nie powiem jednak, że to najlepszy napastnik w naszej historii. Obecnie tak, bez dwóch zdań. Ale czy gorsi byli Lubański, Szarmach albo Wilimowski? Nie sądzę. Robert to jednak największa polska gwiazda ostatniego dwudziestolecia.

A co ze skrzydłowymi? Maciej Rybus, Kamil Grosicki czy Paweł Wszołek to niestety nie są piłkarze klasy Grzegorza Laty.
Dziś na skrzydłach mamy problem. W ataku jest Milik z Lewandowskim, w obronie Glik i Piszczek, w środku pomocy Krychowiak, a na bokach? Bieda. Przydałby się ktoś taki, jak ja. Szybki, zadziorny. Adam musi się pogłowić.

Na Euro 2016 możemy zwojować więcej niż w 2008 i 2012 roku?
Ale wszystko zależy od meczu z Irlandią Północną. Trzeba go wygrać. Jeśli się uda, to mamy 50 procent szans na awans. Później można powalczyć z mistrzami świata, albo nieobliczalną Ukrainą. A jeśli nie damy rady Irlandczykom, będzie katastrofa. Co by się jednak nie stało, to proszę napisać, że ja, Grzegorz Lato, z reprezentacją Polski jestem na dobre i na złe!

Rozmawiał Sebastian Staszewski

AS

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.