Grzegorz Franki: Regionalizm to coś więcej niż doraźna polityka. Głos w Debacie Śląskiej
Na Śląsku ruch regionalny ani nie umarł, ani nie jest w kryzysie, bo nasz regionalizm nie opiera się wyłącznie na kilkunastu organizacjach pozarządowych, których działacze przede wszystkim zajmują się wadzyniym o to, który z nich ma rację - pisze w naszej Debacie Śląskiej Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego.
Od redakcji:
„Środowisko śląskich regionalistów pozostaje w letargu, doktryna zawisła w próżni, nie wiadomo, co wpisać na sztandary po kompromitacji hasła Autonomia 2020”... Po moim komentarzu z takimi tezami pojawiły się kolejne opinie. Napisali już dr Tomasz Słupik, dr hab. Małgorzata Myśliwiec, działaczka i dziennikarka Olga Kostrzewska-Cichoń, publicysta Jan Dziadul, regionaliści Aleksander Uszok i Wojciech Orliński, a także bloger i działacz Grzegorz Buchalik oraz posłanka Monika Rosa. Następnie po polsku i śląsku swe zdanie wyraził Łukasz Kohut, śląski europoseł Wiosny, a ostatnio Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. Dziś Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego.
W tym linku znajdą Państwo wszystkie wcześniejsze opinie. Twaróg, Słupik, Myśliwiec, Kostrzewska-Cichoń, Dziadul, Uszok, Orliński, Buchalik, Rosa, Kohut, Gorzelik.
Czekamy na kolejne opinie. Najciekawsze opublikujemy.
Marek Twaróg, red. nacz. DZ
Grzegorz Franki: Regionalizm to coś więcej niż doraźna polityka
Na Śląsku ruch regionalny ani nie umarł, ani nie jest w kryzysie, bo nasz regionalizm nie opiera się wyłącznie na kilkunastu organizacjach pozarządowych, których działacze (od ponad 20 lat, najczęściej jedni i ci sami, tak, w tym także piszący te słowa) przede wszystkim zajmują się wadzyniym o to, który z nich ma rację i lepszy pomysł na wygraną w kolejnych wyborach. Efekty tego znamy, więc nie warto po raz kolejny zatrzymać się przy tym wątku. Regionalizm to coś więcej niż tylko doraźne działania polityczne.
Ustawowe uznanie ślonski godki jako języka regionalnego, a Górnoślązaków - za mniejszość etniczną, z pewnością byłoby wielkim sukcesem wielu środowisk, a przede wszystkim dowartościowaniem znacznej części śląskiego społeczeństwa, ale poziom naszego życia od tego by się nie poprawił. Dziś bardziej potrzebujemy czystego luftu, dobrej opieki medycznej i nowoczesnych rozwiązań problemów komunikacyjnych niż miłych gestów. Godać i nazywać siebie Ślonzokiym może każdy, kto tylko tego chce, ale nie każdy z nas ma decydujący wpływ na jakość powietrza, którym wszyscy dychomy, także nasze dzieci i wnuki, których zapomnieliśmy nauczyć godać po naszymu.
Jeśli chcemy nazywać się regionalistami, to powinniśmy w równym stopniu pielęgnować nasze tradycyjne śląskie wartości - wszystkie wartości - i jednocześnie patrzeć w przyszłość.Jeśli chcemy nazywać się regionalistami, to powinniśmy w równym stopniu pielęgnować nasze tradycyjne śląskie wartości - wszystkie wartości - i jednocześnie patrzeć w przyszłość.
Jeśli chcemy nazywać się regionalistami, to powinniśmy w równym stopniu pielęgnować nasze tradycyjne śląskie wartości - wszystkie wartości - i jednocześnie patrzeć w przyszłość. Skomplikowana, często trudna historia i pamięć o niej, może być jednocząca, jeśli spoglądając wstecz, zrobimy to z szacunkiem dla siebie nawzajem, a przede wszystkim z poszanowaniem tych, których od dawna nie ma już pomiędzy nami.
Dobre okazje ku temu pojawiają się co chwilę. Taką z pewnością było odsłonięcie pomnika Wojciecha Korfantego w Warszawie. Dziś wspominamy ofiary Tragedii Górnośląskiej, za chwilę czeka nas beatyfikacja śląskiego kapłana ks. Jana Machy. Tworzy się też Panteon Górnośląski, który ma uczcić 100 lat polskiego Śląska. Czy stać nas, nazywających siebie regionalistami, abyśmy w tych kwestiach wykonali razem choć jeden dobry gest?
Czy stać nas, nazywających siebie regionalistami, abyśmy w tych kwestiach wykonali razem choć jeden dobry gest?Czy stać nas, nazywających siebie regionalistami, abyśmy w tych kwestiach wykonali razem choć jeden dobry gest?
Czy wolimy traktować te wydarzenia jako pretekst do jałowych dyskusji internetowych, a nawet napadania na siebie, jak miało to miejsce choćby po opublikowaniu przez „Dziennik Zachodni” rozmowy red. Teresy Semik z senator Marią Pańczyk-Poździej jesienią ubiegłego roku?
Regionalistami są także, a może przede wszystkim ci, którzy budują naszą wspólną przestrzeń: samorządowcy, przedsiębiorcy, rzemieślnicy, naukowcy, lekarze, nauczyciele, duchowieństwo, artyści, lokalni działacze, liderzy stowarzyszeń i fundacji. Regionaliści to także ci, których troską jest klimat, ci, którzy działają na rzecz wykluczonych społecznie. Regionaliści to ci, którzy troszczą się o swoje najbliższe otoczenie: ulicę, szkołę, dzielnicę. Regionalistami są mieszkańcy sołectwa Mokre, dla których ważne jest, którędy przebiegnie planowana trasa kolejowa i jaki to będzie mieć wpływ na ich życie oraz okoliczną przyrodę. Regionaliści to ludzie z Imielina, Bierunia i Mysłowic martwiący się wydobyciem węgla spod terenów, które zamieszkują. Regionalistami są też ci, którzy chcą i mówią głośno o sprawiedliwej transformacji naszego regionu.
Regionalistami są też ci, którzy chcą i mówią głośno o sprawiedliwej transformacji naszego regionu.
I jeśli z tej perspektywy spojrzymy na śląski regionalizm, to o żadnym kryzysie mowy być nie może, bo działań (większych i mniejszych) jest całkiem sporo.
To, czego brakuje górnośląskiemu regionalizmowi, to szerokiej, poważnej debaty publicznej na temat naszej śląskiej ojczyzny. Szerokiej, czyli wychodzącej poza nasze środowisko, do mieszkańców.
Grzegorz Franki