Grypa jest, ale epidemii nie ma
Jedna osoba zmarła, a 13 jest chorych na świńską grypę. - Ale nie mówimy o epidemii - uspokaja Dariusz Wieczorek z wojewódzkiego sanepidu.
W ubiegłą niedzielę zmarł pacjent, który trafił do szpitala w Nowej Soli z powikłaniami związanymi z świńską grypą. Pochodzący z Kożuchowa mężczyzna zgłosił się do lecznicy w czwartek razem z dziesięcznomiesięcznym dzieckiem. Maluch był w dobrym stanie. Pod koniec tygodnia miał opuścić szpital. Tam szpital ze względu na wirus AH1N1 od razu wprowadził ograniczenia odwiedzin: mogą przychodzić tylko pojedyncze osoby i to w określonych godzinach, a dzieci mają całkowity zakaz odwiedzin. W minionym tygodniu do nowosolskiej lecznicy trafiła trójka kolejnych dzieci z potwierdzonym wirusem AH1N1. - Ale ich stan też jest dobry - zaznacza Jarosław Stolarski, główny lekarz szpitala w Nowej Soli.
Sprawdziliśmy w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gorzowie - w Lubuskiem mamy już 13 zarejestrowanych przypadków grypy typu AH1N1, czyli tzw. świńskiej grypy.
Pandemia już była
Z dnia na dzień ta liczba wzrasta. - Ale nie możemy mówić o epidemii. Nie roznosi się ona tak, jak było to w 2009 r., kiedy na świecie zapanowała pandemia świńskiej grypy - tłumaczy Dariusz Wieczorek, rzecznik prasowy WSSE w Gorzowie. Dodaje, że te informacje o liczbie zachorowań pochodzą od lekarzy rodzinnych. I chorzy w większości przypadków są leczeni w warunkach domowych, tak jak przy normalnej grypie.
- Do szpitala pacjenci trafiają dopiero z powikłaniami pogrypowymi, czyli gdy mają duszności czy kłopoty z oddychaniem, tak jak było w przypadku zmarłego pacjenta w Nowej Soli - tłumaczy D. Wieczorek. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna nie podaje informacji, w jakich miejscowościach wystąpiły zachorowania na świńską grypę. - Żeby nie wzbudzać paniki. Ze świńską grypą jest jak ze zwykłą grypą: można się zarazić, ale wcale nie musi tak być - podkreśla D. Wieczorek.
Przypomnijmy, o świńskiej grypie usłyszeliśmy pierwszy raz w 2009 r.
Wtedy, w czerwcu, na świecie wybuchła pandemia wywołana wirusem AH1N1. W Polsce z powodu tej choroby zmarły 182 osoby (dane GIS z lipca 2010 r.). Świńska grypa swoją nazwę wzięła od tego, że najpierw jej epidemia wystąpiła wśród trzody chlewnej. A dopiero później wirus ten przeniósł się na ludzi.
- Grypa jest groźna, bo może spowodować o wiele więcej powikłań niż inna infekcja. Są szczepy wirusów bardziej zjadliwe, które powodują zapalenie mięśnia sercowego i zapalenie płuc - tłumaczy dr nauk medycznych Małgorzata Urbańska - Kosińska, szefowa oddziału dziecięcego w gorzowskim szpitalu.
Zachorowało 13 tys. osób
- Do tej pory nie mieliśmy przypadków pacjentów zarażonych świńską grypą - informuje Agnieszka Wiśniewska, rzeczniczka lecznicy w Gorzowie.
Sprawdziliśmy też u lekarzy rodzinnych, czy więcej ludzi w ogóle teraz choruje na grypę. - Póki co nie ma większej liczby pacjentów niż kilka tygodni temu- ułyszeliśmy w klilku gorzowskich przychodniach.
To jednak nie oznacza, że grypa nas omija. - Możemy się nawet spodziewać rekordu zachorowań na nią w tym roku. Bo brak mrozów sprzyja roznoszeniu się wirusów - mówi D. Wieczorek.
Od początku sezonu tzw. epidemicznego, czyli od września ubiegłego roku do teraz, w województwie lubuskim na grypę zachorowało ponad 13 tys. osób. A tylko w pierwszym tygodniu lutego takich przypadków u nas było aż 1,3 tys.
Żeby ustrzec się przed zachorowaniem, warto się zaszczepić, nawet jeszcze teraz. - Bo to jedyna skuteczna metoda - przekonuje D. Wieczorek. Twierdzi, że nieprawdą jest, że wirusy się tak mutują, że szczepionki nie dają ochrony.
Odporność to podstawa
- Jednak trzeba pamiętać, żeby przed szczepieniem dokładnie się przebadać. Szczepionka zadziała tylko wtedy, gdy jesteśmy w trakcie jej przyjmowania zdrowi - tłumaczy rzecznik wojewódzkiego sanepidu. I dodaje, że ciągle zbyt mało osób się szczepi przeciw grypie - W kraju jest to zaledwie 4 proc. społeczeństwa, w Lubuskiem podobnie.
Dr. Małgorzata Urbańska - Kosińska dodaje jednak, że szczepienia chronią nas przed konkretnymi typami wirusów. Ale jeśli organizm będzie odporny, to nie zarazimy się żadną odmianą grypy. Jak się uodpornić? Przede wszystkim bez względu na pogodę codziennie przebywać na świeżym powietrzu. Najlepiej ten czas spędzać aktywnie, ale możemy wybrać się na zwykły spacer. - Kiedyś dzieci ganiały za piłką, dziś siedzą przed komputerami - zauważa M. Urbańska - Kosińska. Dodaje też, że zapominamy o zdrowym żywieniu, czyli o świeżych warzywach i owocach. Zamiast tego faszerujemy się suplementami diety. - Kiedyś zimą rutyną było picie tranu, teraz dzieciom podajemy tylko witaminę D3. A w tranie są jeszcze inne substancje, np. nienasycone kwasy tłuszczowe wspomagające odporność - wylicza dr Urbańska - Kłosińska.
Katar to nie choroba
Jak przekonują specjaliści ,nie z każdą infekcją trzeba iśćdo lekarza, również z dzieckiem. Katar nie jest objawem grypy, tylko przeziębienia.- Skąd wzięło się określenie „smarkacze”? Właśnie od tego, że dzieci w wieku od 2 do 6 lat mają prawo mieć katar - tłumaczy Urbańska-Kosińska. Więc kiedy nie ma wysokiej gorączki, wystarczy leczenie tzw. domowymi sposobami: herbata z lipy lub malin i na trzy dni do łóżka. - Dziś zapominamy, że infekcje trzeba wyleżeć. Dorośli nie biorą zwolnień z pracy z różnych powodów. Dzieci, jak chorują, to zostają w domu, ale bawią się normalnie jak każdego dnia. A leżenie i długie spanie jest bardzo ważne, bo wirusy atakują tylko te komórki, które mają dużą aktywność - podkreśla dr Urbańska - Kosińska. Do lekarza zgłaszamy się dopiero, gdy infekcja i gorączka nie mijają.