Grunt to zaufanie. Bankowiec z Torunia oszukał 42 klientów na ponad milion złotych
Były już pracownik banku Credit Agricole w Toruniu cieszył się zaufaniem przełożonych i sympatią klientów. Tak się nimi "opiekował", że 42 z nich straciło łącznie ponad milion złotych! Proces Łukasza M. właśnie ruszył.
"Przyznaję się do wszystkich zarzucanych mi czynów" - tymi słowami Łukasz M. rozpoczął w lipcu swoje wyjaśnienia przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Wyraził też żal i skruchę. Czy wzruszy sąd? Grozi mu do 10 lat więzienia.
39-letni torunianin, były już opiekun klienta w banku Credit Agricole na starówce w Toruniu, odpowiada za oszukanie 42 osób na ponad 1 mln zł. Rekordową stratę poniosła seniorka, której bankowiec tak pomagał "lokować spadek", że przelała mu w sumie 880 tysięcy zł. Ona również darzyła Łukasza M. zaufaniem i sympatią.
To jej krzywdę po pierwsze na swoje barki wziął bank, spłacając jej szkodę. Teraz Credit Agricole ma w procesie status kolejnego pokrzywdzonego - bank wyrównał ponad 907 tys. zł szkody poczynionej przez pracownika i domagać się będzie od niego zwrotu pieniędzy. Pytanie, czy ten będzie miał z czego oddawać...
Kim jest Łukasz M. i jak się tłumaczy? "Trzech synów, chora żona"
Obecnie bankowiec ma 39 lat. Przestępczego procederu dopuszczał się w latach 2017-2021. Gdy oszukiwał klientów, miał lat 34-38. Jest ojcem trzech synów. Miał chorą żonę i schorowanych rodziców. Takie informacje przekazuje reprezentujący go prawnik.
- Mój klient przyznaje się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Wyraża żal i skruchę. Deklaruje też, że miarę możliwości, będzie starał się naprawić wyrządzoną szkodę - mówi adwokat Michał Wiechecki, obrońca oskarżonego. I dodaje, że zawodowe kompetencje i możliwości zarobkowe mężczyzny, a także poczynione już na etapie śledztwa zabezpieczenia na jego majątku, dają ku temu perspektywy. (Czy to realne podejście, rozważamy pod koniec tekstu).
Byłemu pracownikowi banku na starówce grozi teraz od 1 roku do lat 10 więzienia. Wcześniej nie był nigdy karany. Co go skłoniło do wkroczenia na drogę przestępstwa? -Właśnie wspomniana trudna sytuacja rodzinna: dzieci, choroby najbliższych osób - mówi adwokat Wiechecki.
Oszukiwanie klientów banku udawało się Łukaszowi M. przez klika dobrych lat, bo... naprawdę cieszył się w pracy dużym zaufaniem i był lubiany przez klientów. Zaznaczała to nawet prokuratura w swoim komunikacie, wydanym wiosną br. przy okazji kierowania do sądu aktu oskarżenia.
Kim byli klienci Łukasza M. i jak zostali oszukani? Rekordowo: pani Maria
Jedną z klientek banku stała się 5 maja 2020 roku pani Maria, wówczas mająca 78 lat. Zacznijmy od jej historii, bo to ona straciła najwięcej pieniędzy i przy jej sprawie bankowiec wpadł.
Opiekunem tej klientki został właśnie Łukasz M. Na założone przez seniorkę konto wpłynęły wkrótce pieniądze: ponad 2 mln zł. Była to kwota, którą otrzymała ona jako odszkodowanie w związku ze spadkiem po zmarłej matce – właścicielce nieruchomości w Poznaniu, przejętej bezprawnie przez Skarb Państwa.
-Wykorzystując zaufanie, jakim został obdarzony przez tę klientkę., Łukasz M. wprowadzał ją systematycznie w błąd. Nakłaniał ją do zlecania przelewów na lokaty, podczas gdy w rzeczywistości był to rachunek bankowy w innym banku należący niego samego - opisuje mechanizm oszustwa prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury.
W ten sposób, w okresie od 24 czerwca do 16 grudnia 2020 roku, doszło do przelewów na łączną kwotę 880.000 zł. Oczywiście, opisane operacje bankowe zlecane były w siedzibie banku, na ustny wniosek pani M., po weryfikacji dokumentu tożsamości oraz złożeniu podpisu zgodnego z wzorem posiadanym przez bank. Cały czas seniorka była przekonana, że "lokuje" spadek.
- Kiedy raz w miesiącu pani M. przychodziła do banku w celu ustalenia stanu swojego konta, wówczas otrzymywała od Łukasza M. dokumenty, w części z ręcznie naniesionymi adnotacjami, potwierdzającymi nieprawdę co do salda konta - relacjonuje prokurator.
W kwietniu 2021 roku sprawa się jednak rypła. Pani Maria przyszła wówczas do banku i obsłużona została przez innego pracownika. od słowa do słowa i prawda o tym, co ma na koncie i lokatach (a w zasadzie, czego nie ma) wyszła na jaw.
Cała rzesza klientów przelewała mu pieniądze wierząc, że to opłaty manipulacyjne
W toku śledztwa Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód ustaliła jednak, że oszukanych było o wiele więcej. Od lipca 2017 roku do maja 2021 roku, wykorzystując zaufanie do siebie jako doradcy klienta, sprytny bankowiec wprowadził w błąd kolejne 31 osób – kredytobiorców banku. Jak dokładnie?
- Nakłaniał ich do zlecania przelewów, utrzymując ich w przeświadczeniu, że kwoty przelewów stanowią opłaty manipulacyjne na rzecz banku. Tymczasem w rzeczywistości przelewane one były na rachunek bankowy Łukasza M. w innym banku. W ten sposób uzyskał bezprawnie kwotę ponad 140 tysięcy złotych- wylicza prokurator Andrzej Kukawski.
Ale i to nie wszystko! W tym samym okresie i tym samym sposobem bankowiec nie tylko nakłonił kolejną grupę 11 osób do zlecenia identycznych przelewów, ale i podżegał ich do poświadczenia nieprawdy przy staraniu się o kredyt. Jak konkretnie? Namawiając do potwierdzenia fikcyjnego zatrudnienia i osiąganych z tego tytułu zarobków. W ten sposób „zarobił” kolejną kwotę - ponad 67 tysięcy zł. W tym wypadku też, co jasne, działał na szkodę swojego pracodawcy.
Pieniądze. Co się z nimi stało?
Oto jest pytanie! Prawdopodobnie szczegóły wyjdą na jaw w procesie, który właśnie ruszył. Na etapie śledztwa, jak przekazuje prokuratura, Łukasz M. przyznał się do przestępstwa i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Wynikało z niej, że pieniądze wyłudzone od 78-letniej klientki "bezpowrotnie zużytkował" – chcąc osiągnąć zysk - na giełdzie papierów wartościowych.
Natomiast tysiące złotych, które uzyskał bezprawnie w związku z udzielanymi kredytami traktował jako swój prywatny dochód – jako swoje oszczędności.
Dziś jego obrońca przekazuje, że "będzie się starał naprawić wyrządzone szkody". Tyle, że jeśli zostanie prawomocnie skazany, to na kontynuacje kariery w bankowości ma nikłe szanse. W tej branży zaufanie nadwyrężyć można w podobny sposób tylko raz.
Na razie, jak wspomnieliśmy, ciężar szkody wziął na siebie bank, zwracając klientom pieniądze. W procesie Credit Agricole ma status pokrzywdzonego dokładnie na 907 tys. 714 zł i 42 grosze.
- W sytuacji naprawienia szkody przez bank ma on możliwość wstąpienia, jako osoba prawna w prawa pokrzywdzonego przestępstwem i domagania się zasądzenia obowiązku naprawienia szkody na swoją rzecz (w oparciu o treść art. 46 kk w związku z treścią art. 49 par. 3 kpk). Klient banku ma naprawioną szkodę wyrządzoną przez pracownika, zaś bank domaga się naprawienia szkody w procesie karnym bezpośrednio od sprawcy szkody. Sąd podejmuje decyzję o powyższym w wyroku - objaśnia prawny mechanizm adwokat Michał Wiechecki.
Jak wygląda proces byłego pracownika Credit Agricole?
Łukasz M. nie był dotąd karany. W toku śledztwa podejrzany został tymczasowo aresztowany. Dokonano także zabezpieczeń na jego majątku, na poczet przyszłych kar właśnie. Za krat jednak mężczyzna został wypuszczony i w lipcu na pierwszej rozprawie swojego procesu odpowiadał z wolnej stopy.
Jak wspomnieliśmy na wstępie, przyznał się do winy, wyraził skruchę i żal. Złożył wyjaśnienia, które w protokole zajęły dwie i pół strony. Jest zatem przygotowany do sprawy i widać, że wspólnie z adwokatem ustalili konkretna linię obrony.
Sędzia Wojciech Pruss podczas dwóch lipcowych rozpraw zdążył już przesłuchać pierwsze grono świadków, w tym pokrzywdzonych. Ponieważ jest ono jednak liczne, proces błyskawicznie się nie skończy. Od wyroku, oczywiście, każdej z procesowych stron przysługiwać będzie apelacja. Prawdopodobnie zatem losy Łukasza M. ostatecznie się rozstrzygną, gdy będzie on już czterdziestolatkiem. Raczej już mniej lubianym i darzonym zaufaniem, przynajmniej w sferze finansów.
PS Imię oszukanej seniorki zostało w tekście zmienione.
WAŻNE. Grozi mu nawet 10 lat za kratami
Łukasz M. odpowiada przed Sądem Okręgowym w Toruniu za dokonanie oszustw na szkodę klientów banku – to przestępstwa opisane w art. 286 par. 1, art. 294 par. 1, 271 § 1, art. 297 par.1 Kodeksu karnego. Grozi mu kara od roku do 10 lat więzienia.