Według nowego pomysłu szefa resortu ochrony środowiska będzie można chwilowo przestać ochraniać przyrodę w ramach obszarów „Natura 2000”. Czy dzięki temu rzeka Białka przestanie siać spustoszenie?
Minister środowiska Jan Szyszko proponuje zmiany w prawie dotyczącym ochrony przyrody w ramach obszarów „Natura 2000”.
Polityk chce, by w szczególnych przypadkach można było odrzucić ścisłe zakazy ingerowania w przyrodę. Choć większość ekologów na pomyśle nie zostawiła suchej nitki, na Podhalu i Spiszu zapowiedzi ministra zostały przyjęte życzliwie.
Uzasadnione przypadki
Ministerstwo Ochrony Środowiska opublikowało właśnie na swoich stronach propozycję zmian w przepisach dotyczących obszarów chronionej przyrody „Natura 2000”.
Czytamy tam, że resort zamierza „w uzasadnionych przypadkach” odstąpić od programu ochrony przyrody lub stosować go tylko częściowo. Jako przykład takiego działania podaje konieczność zalania wodą chronionej łąki, dzięki czemu uda się uchronić ludzi przed powodzią.
Nowe przepisy pozwalałyby też odstąpić od ochrony jednego z gatunków zwierząt na danym terenie, by jeszcze mocniej bronić inne zwierzęta żyjące w tym samym ekosystemie. Dotychczas było to niemożliwe.
Ekolodzy są na nie
Proponowaną zmianę przepisów niemal natychmiast oprotestowali przyrodnicy i środowiska ekologiczne.
- Program „Natura 2000” obowiązuje w Polsce od 13 lat i chroni wszystkie rośliny i zwierzęta, których występowanie na danym terenie potwierdzili niezależni naukowcy - mówi Marian Stus, z poznańskiego Klubu GajaIstot (organizacja ekologiczna).
- Teraz minister da urzędnikom prawo wyboru, który gatunek jest ważniejszy, a który mniej ważny. W tych mitycznych „uzasadnionych przypadkach” pozwoli to całkowicie zaprzestać ochrony zwierząt. Nikt bowiem nie uściśla, co to są te „uzasadnione przypadki”. Tak nie może być, ktoś przestanie chronić przyrodę dla swojego widzimisię. Przepisy dotyczące „Natury 2000” muszą pozostać bez zmian - twierdzi Ślusarczyk. Niemal identyczne stanowisko zajęli przedwczoraj naukowcy z Komitetu Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej Polskiej Akademii Nauk.
Górale są za ministrem
To, co nie podoba się przyrodnikom, entuzjastycznie przyjęli jednak górale. - Te zapowiedzi to miód na moje serce - mówi Józef Pietraszek, sołtys wsi Krempachy (gm. Nowy Targ). - Wszystko przez to, że nas i sąsiednie wsie od 20 lat cyklicznie zalewa woda z rzeki Białki. Raz powódź zerwała nawet most. Mimo to nie możemy umacniać brzegów, budować wałów przeciwpowodziowych czy choćby pogłębiać koryta. Wszystko przez to, że Białka wpisana jest na całej długości w projekt obszar „Natura 2000”. Chronione są tu rybki i żabki, a to, że woda zagraża ludzkim osiedlom, mało kogo dotychczas interesowało. Jeśli minister chce to zmienić, to trzeba mu przyklasnąć.
Entuzjastycznie o pomyśle zmian w prawie wypowiada się też Stanisław Łukaszczyk, wójt gmin Bukowina Tatrzańska i Marcin Kolasa, wójt Nowego Targu. - Ponieważ Białka była dotychczas objęta ochroną, mogliśmy prace przy umocnieniach antypowodziowych zaczynać tylko wtedy, gdy rzeka już wylała i woda zagrażała ludziom oraz drogom. Wówczas niewiele już można było zrobić - mówi Łukaszczyk. - Jeśli prawo się zmieni, będziemy mogli wcześnie budować jazy czy udrożniać dno rzeki, oczyszczając je z części kamieni. Nikt przecież nie chce jej całkowicie regulować. To nawet nie byłoby możliwe. My chcemy Białkę tylko nieznacznie okiełznać.
Te słowa cieszą posłankę Annę Paluch z PiS.
- Słowa mieszkańców i samorządowców pokazują, że zmiana prawa jest potrzebna - twierdzi posłanka. - Od wielu lat staję w obronie górali mieszkających nad Białką. Podpowiadałam ministerstwu podobne rozwiązania. Dlatego ciesze się z pomysłu ministra Jana Szyszki.