Gmina przyjmie więcej dzieci do przedszkola
Pomimo, że większość sześciolatków pozostanie w tym roku w przedszkolu, gmina poradzi sobie z przyjęciem nowych maluchów.
- Jak na standardy bytomskie chyba nie będzie tak źle - śmieje się burmistrz Jacek Sauter, opowiadając o tegorocznej rekrutacji do szkół i przedszkoli. Choć jego gmina, podobnie zresztą jak wszystkie inne w Polsce, cały czas zmaga się z problemem tegorocznego naboru, to już dziś wiele wskazuje na to, że uda się rozwiązać go w miarę „bezboleśnie”.
Przypomnijmy: w związku ze zniesieniem przez rząd przymusu posyłania sześciolatków do szkół, zdecydowana większość rodziców zdecydowała się pozostawić swoje pociechy w przedszkolach.
Dla samorządów wiąże się to niestety z problemami
Szkoły mają kłopoty z utworzeniem klas pierwszych, w przedszkolach z kolei nie ma miejsc dla trzylatków. - Do końca marca złożono w sumie 50 wniosków o przyjęcie dzieci do naszego przedszkola - opowiada nam J. Sauter. - Mamy 28 wolnych miejsc, co oznacza, że brakuje ich w sumie dziś jeszcze dla 22 maluchów - wylicza. - Kierując się jednak sytuacją na rynku pracy, bo zakładam, że nowa fabryka mebli może zatrudnić kobiety, postanowiłem wraz z panią dyrektor przedszkola stworzyć dodatkową grupę, aby nowe dzieci mogły zostać jednak przyjęte - opowiada burmistrz.
- Problemem jest oczywiście sala, w której ma znajdować się nowa grupa, dlatego postanowiliśmy zaadaptować na nią obecną stołówkę - opowiada nam Renata Lenart, szefowa gminnego przedszkola. - Większość dzieci i tak jada już posiłki w salach, ze stołówki korzystały maluchy z dołu budynku, dlatego nie będzie to problemem - mówi pani dyrektor, oprowadzając nas jednocześnie go placówce. - Koszt samej adaptacji sali oraz zakupu mebli to około 10 tys. zł - wylicza wstępnie. Większym
kosztem będzie oczywiście opłacenie nowych nauczycieli. - Potrzeba minimum półtora etatu, plus pomoc - przyznaje R. Lenart.
- Myślę, że w sumie będzie nas to kosztować około kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie - wylicza na szybko burmistrz. Włodarz zaznacza jednak, że możliwe, że wspomniane etaty nie będą stałe. - Najgorszy jest ten rok przejściowy. Potem wszystko może wrócić do normy, co nie będzie wiązało się już z zatrudnianiem dodatkowych osób - tłumaczy.
Jak dodaje, dziś poza 144 miejscami w przedszkolu, w gminie jest także 19 miejsc w szkole (chodzi o grupę przedszkolną). - Klasy pierwsze w podstawówce to wciąż niewiadoma, na razie wiemy, że powstanie jedna, 15-osobowa - opowiada nam.
- Chcielibyśmy przyjąć wszystkich, i na dziś na pewno przyjmiemy osoby, które złożyły wnioski do końca marca. Zdajemy sobie jednak sprawę, że problemy mogą wyniknąć później, podobnie odrzucone niestety będą musiały być wnioski dla dzieci dwu- i dwuipółletnich - dodaje na koniec J. Sauter.