Glajty nad Żarem, czyli jak oderwać się od codzienności [WIDEO]
Paralotniarstwo jest dla mnie sposobem na oderwanie się od codzienności. Można spojrzeć na problemy z zupełnie innej perspektywy, ze znacznie większym dystansem – zwierza się Tamara Dudek, instruktor paralotniarstwa ze Szkoły Paralotniowej Alti w Międzybrodziu Żywieckim, która swoje pierwsze paralotniarskie kroki stawiała w 1991 roku, a teraz na Górze Żar uczy innych latania na paralotni zwanej także skrzydłem lub glajtem. I dodaje: – Jak człowiek trochę polata, to jest wyluzowany i łatwiej przychodzi mu rozwiązywanie problemów życiowych.
Paralotniarstwo jest sportem, którego idea powstała w końcu lat 40. ub. wieku w USA, ale zrealizowana została dopiero na początku lat 80. w krajach alpejskich. Od razu nastąpił bardzo dynamiczny rozwój tej dyscypliny, gdyż jest to najtańszy i najłatwiej dostępny sport lotniczy i prawie każdy może zrealizować w ten sposób swoje marzenia o lataniu. W Polsce paralotniarstwo pojawiło się pod koniec lat 80. ub. wieku. Niedługo potem zaczęły powstawać wyspecjalizowane szkoły latania, które wyszkoliły do roku 2009 ponad 15 tys. pilotów.
– Paralotniarstwo jest sportem ekstremalnym, ale nie aż takim jak się wydaje. Jeśli ktoś chce latać rekreacyjnie, to nie problemu. Generalnie to sport bezpieczny i bardzo spokojny – mówi Paweł Faron, który swoją przygodę z paralotniarstwem zaczynał w 1990 roku, a teraz reprezentuje Polskę w zawodach Red Bull X-Alps, najbardziej ekstremalnym wyścigu przygodowym świata, w ramach którego zawodnicy muszą w możliwie najkrótszym czasie pokonać liczącą 1 038 km trasę, prowadzącą przez Alpy z Salzburga do Monako, m.in. przy użyciu paralotni.
- Od dziecka byłem zafascynowany lataniem. Robiłem modele, stworzyłem lotnię, z której chciałem skoczyć z domu, ale ostatecznie wystartowałem z garażu, więc spadłem z dwóch, trzech metrów i nic mi się nie stało. Jak skończyłem studia, to spotkałem kilku paralotniarzy i tak się wciągnąłem - opowiada Faron, który doskonale pamięta ten swój pierwszy raz, kiedy wzbił się w górę. - To tak niesamowite uczucie - mieć nad sobą sporych rozmiarów szmatę i wzbijać się w powietrze - że nigdy się go nie zapomina. Pamiętam dokładnie, że instruktor krzyczał : "Biegnij", więc biegłem po stoku. Później oderwałem się od ziemi i dalej biegłem, bo byłem w takim szoku. Przestałem przebierać nogami, jak instruktor dał mi znać, że już nie muszę biec.
Film pochodzi ze strony www.pawelfaron.pl
W ostatnich dwóch dekadach paralotniarstwo w Polsce przeszło gwałtowny rozwój. Przede wszystkim zmienił się sprzęt – paralotniarze latają na coraz bezpieczniejszych paralotniach. Obecne skrzydło szkolne ma osiągi porównywalne do skrzydła wyczynowego, dzięki czemu praktycznie każdy może zostać paralotniarzem. W Szkole Paralotniowej Alti najstarszy kursant miał... 75 lat. Tamara Dudek tłumaczy, że nie są wymagane jakieś szczególne predyspozycje, umiejętności czy kondycja. Nie są też potrzebne badania lekarskie – podpisuje się tylko oświadczenie o dobrym stanie zdrowia. Nic więc dziwnego, że na kursy przychodzą ludzie w różnym wieku (dolna granica to skończona szkoła podstawowa) i różnych profesji – począwszy od uczniów, a na prezesach firm skończywszy. Sporo jest także kobiet. I nie są to raczej poszukiwacze podwyższonej adrenaliny, lecz relaksu i przyjemności z latania.
- Generalnie każdy, kto przyjdzie na kurs to już w pierwszy dzień może zacząć latać. Oczywiście bardzo łatwo oderwać się od ziemi i polecieć, ale trzeba mieć także pojęcie o pewnych niebezpieczeństwach i zagrożeniach, stąd organizowane są kursy – dodaje Tamara Dudek.
Podstawowe szkolenie trwa pięć dni i w tym czasie trzeba wykonać minimum 20 lotów. Później jest drugi etap szkolenia – na miejscu lub w Aplach czy na Słowenii. Każdy z etapów kosztuje około 900 złotych. Po nich zdaje się egzamin państwowy i po tym egzaminie otrzymuje się uprawnienia do samodzielnego latania. Zakup używanego sprzętu, który nadaje się do latania, to koszt zaczynający się od 3 tysięcy złotych.
Film pochodzi ze strony www.pawelfaron.pl
Tamara Dudek podkreśla, że paralotniarstwo jest bezpiecznym zajęciem. Wprawdzie od czasu do czasu dochodzi do wypadków, ale najczęściej ich przyczyną jest zła ocena warunków atmosferycznych przez paralotniarza. - Bywa że ktoś przejechał pół Polski, nie ma warunków do latania, ale mimo to chce polatać, bo przejechał taki kawał drogi i nie potrafi odpuścić. A w paralotniarstwie trzeba umieć odpuszczać, wtedy nic złego nam się nie stanie - podkreśla Tamara Dudek.