Genczelewski: Młodzież zawsze pisała, lecz nie mogła się przebić

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Dorota Kowalska

Genczelewski: Młodzież zawsze pisała, lecz nie mogła się przebić

Dorota Kowalska

- Jeżeli osoba zaczyna czytać w młodym wieku - nie tylko lektury obowiązkowe - wyrabia nawyk czytania, który będzie jej towarzyszyć do końca życia. Może młodzi ludzie zaszczepią pisaniem, czytaniem innych swoich kolegów, koleżanki i efekt będzie taki, że za kilka lat nie 30 procent, a 50 procent Polaków przeczyta w ciągu roku jedną i więcej książek - mówi Krzysztof Genczelewski, wydawca

Z najnowszego raportu Biblioteki Narodowej o stanie czytelnictwa w Polsce w 2022 roku wynika, że sytuacja właściwie się nie zmieniła w stosunku do roku poprzedniego. 34 procent badanych w wieku powyżej 15 lat zadeklarowało, że przeczytało w ciągu ostatnich 12 miesięcy przynajmniej jedną książkę. Dziwi pana ten wynik?

Genczelewski: Młodzież zawsze pisała, lecz nie mogła się przebić
Krzysztof Genczelewski – absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Trzydzieści trzy lata związany z rynkiem wydawniczym i medialnym. Ponad dwadzieścia lat pracował w wydawnictwie Muza. Aktualnie współtworzy wydawnictwo Melanż.

Absolutnie nie. Ten wynik utrzymuje się od kilku lat na takim samym poziomie, tak że zupełnie mnie to nie dziwi. Nie ma wzrostu czytelnictwa, nie przybywa osób, które czytają jedną i więcej niż jedną książkę w ciągu roku.

To wydawanie książek jeszcze się opłaca?

To zależy, komu.

To znaczy?

Z ekonomicznego punktu widzenia, jeżeli w bazie wydawnictwa jest dobry autor, który wydaje przynajmniej dwie książki w ciągu roku i to w bardzo dużych nakładach, to oczywiście jest to opłacalne. Jeżeli jednak popatrzymy na wyniki sprzedaży, określę to - średnich autorów, to sytuacja jest ciężka. I nie wiadomo, w jakim kierunku ona pójdzie. Na taki stan rzeczy składa się kilka czynników.

Jakich?

Przede wszystkim znaczny wzrost kosztów wytworzenia książki. Pomijając sytuację ekonomiczną w naszym kraju, która jest, jaka jest, wzrosły wynagrodzenia redaktorów, korektorów, grafików, płacimy im po prostu więcej za wykonaną pracę. Drukarnie i papiernie podniosły ceny produkcji. Dodajmy do tego jeszcze wzrost cen energii elektrycznej i transportu. To wszystko składa się na to, że koszt wytworzenia książek znacznie wzrósł, a wydawcy nie mogą podnosić cen detalicznych książek z tego względu, że nikt tych książek nie kupi.

Ale ceny książek i tak są stosunkowo wysokie!

To zależy, jak na to patrzymy. Za książki o objętości powyżej 300 stron trzeba zapłacić w przedziale 44 - 59 złotych. W cenie detalicznej zawarty jest 5-procentowy podatek VAT - od wielu lat branża stara się, aby VAT był zerowy, niestety, to się nie udaje. Następnie w cenie książki trzeba uwzględnić marże dystrybutorów, księgarzy, koszty przygotowania książki przez wydawnictwo: redakcja, korekta, skład, łamanie, projekt graficzny, druk i promocja w miejscach sprzedaży, reklama w mediach i oczywiście honorarium autorskie. Tu pojawia się problem, niektóre projekty książkowe skierowane do profesjonalnej dystrybucji są zupełnie nierentowne, jeśli wydawca chce wydać dany tytuł, zmuszony jest do pozyskania sponsorów, którzy choć w części dofinansują wydanie.

To dlaczego w takim razie, na rynku ukazuje się tyle książek?! Wydawałoby się, że ich wydawanie to najlepszy biznes świata.

Muszę przyznać, że znam lepsze branże, które przynoszą wysokie zyski, ale wydawanie książek to pewnego rodzaju magia. Jeśli ktoś zaczął pracować w tym sektorze i poznał autorów, drukarzy, dystrybutorów, wydawców, dziennikarzy to obraca się w dość ciekawym świecie, który ludzkie myśli przenosi na papier i wydaje w estetycznej, książkowej formie. A jeśli znajdzie na to liczne grono nabywców, to można mówić o sukcesie, który przynosi satysfakcję i pieniądze dla autora i wydawcy.

Z tego samego raportu wynika również, że wciąż czyta więcej kobiet niż mężczyzn i to jest spora różnica.

Zawsze tak było. Kobiety teoretycznie mają więcej czasu dla siebie, zajmują się domem, dziećmi, statystycznie rzadziej pracują zawodowo i poświęcają więcej czasu na czytelnictwo. Panowie preferują inne rozrywki w wolnym czasie, a czytanie nie jest najważniejszą z nich. Ale może są inne powody…

A może to nie jest kwestia czasu, tylko tego, że kobiety bardziej dbają o swój rozwój i więcej czytają?

Jest to możliwe. Jest pani kobietą i zapewne wie, co mówi. Natomiast wśród moich znajomych panowie coraz częściej słuchają audiobooków. Robią to jadąc samochodem, uprawiając sport, spacerując i może ta forma pozwoli kiedyś na zniwelowanie dysproporcji pomiędzy czytelnictwem wśród kobiet i mężczyzn. Podobno mózg nie dostrzega różnicy między książką czytaną i słuchaną. Naukowcy stwierdzili, że słuchanie audiobooków nie różni się, co do zasady od czytania książek.

Raport Biblioteki Narodowej mówi też o tym, że - co ciekawe -czyta coraz więcej osób młodych, pomiędzy piętnastym a osiemnastym rokiem życia. I ten wzrost jest znaczący w stosunku do roku 2021. Z czego to wynika pana zdaniem?

Istnieje kategoria w literaturze young adult, która powstała wiele lat temu w Stanach Zjednoczonych, jest to literatura dedykowana osobom w wieku 12 -18 lat, choć jak pokazują badania, starsze osoby także sięgają po te książki. Świat się coraz bardziej otwiera za pomocą internetu i polska młodzież także przejmuje światowe wzorce z dziedziny literatury.

To chyba dobry trend? Może oznacza, że te młode osoby, które teraz czytają będą czytać także w życiu dorosłym.

Oczywiście. Jeżeli osoba zaczyna czytać w młodym wieku - nie tylko lektury obowiązkowe - wyrabia nawyk czytania, który będzie jej towarzyszyć do końca życia. Trzeba mieć nadzieję, że coraz większa przyjemność z czytania doprowadzi do wzrostu czytelnictwa w Polsce.

Jaka jest literatura young adult? Jakiego typu to są książki?

Young adult obejmuje takie same gatunki, jak literatura dla dorosłych. Są to romanse, kryminały, fantastyka, a poruszane tematy to przyjaźń, pierwsza miłość, wchodzenie w dorosłość itp. To książki pisane przez młodych ludzi i adresowane do młodych.

Pan też wydał ostatnią książkę bardzo młodej osoby - Julii Wierzbickiej, jeszcze studentki.

Julia Wierzbicka napisała powieść kryminalną „Moja tratwa”, książka ma 192 strony. Julia ma 21 lat i jest studentką wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Napisała tę książkę będąc w liceum, tuż po maturze, chciała ją wydać. Trafiła do nas za pośrednictwem wspólnej znajomej, która zainteresowała nas tym tytułem. Książka została wydana 12 kwietnia i myślę, że dobrze wpisuje się w ten gatunek literacki, czego dowodem są liczne pozytywne recenzje. Jeden z blogerów napisał „To będzie jedna z najważniejszych książek tego roku. To jest jeden z najlepszych debiutów, które wzbogacą polską literaturę”. Co ciekawe, tę książkę czytają nie tylko osoby w wieku Julii i młodsze, ale czytają ją także osoby starsze. Może nie jest to literatura dla osób 60 plus, ale zapewne warto się zapoznać z tą książką.

Z czego się wzięło, że młodzi ludzie wzięli się za pisanie?

Pisze bardzo, bardzo dużo osób. Muszę przyznać, że w tygodniu dostajemy kilkanaście propozycji wydawniczych od różnych osób - kobiet, mężczyzn, w różnym wieku. Jestem przekonany, że młodzież zawsze pisała, lecz nie mogła się przebić, nie jest tak łatwo trafić do wydawnictwa. Są osoby, które napisaną książkę wysyłają do kilkunastu wydawców licząc na to, że zostaną dostrzeżeni. Zazwyczaj tak się nie zdarza i muszą podejmować starania do samodzielnego wydania książki. Rozwój technologiczny stworzył możliwość wydania własnej książki, ale pojawia się problem z dystrybucją tytułu. Jeśli autor będzie publikował różne formy swojej twórczości w internecie i zdobędzie dużą grupę fanów, to stwarza szansę, że wydawca zainteresuje się takim tytułem i zorganizuje profesjonalne wydanie i dystrybucję.

Jak pan ocenia poziom literatury young adult?

Bardzo dobrze, przykładem jest Katarzyna Barlińska, która w kategorii young adult wygrała Bestsellery Empiku 2022. Dwudziestolatka, która od kilku lat pisała teksty, publikowała je w internecie i miała ponad 120 000 osób, którzy je czytali. Rozsądne wydawnictwo, do którego trafia autor z taką bazą followersów nie zastanawia się, tylko wydaje jego książki. Pytała mnie pani, jak oceniam tę literaturę - oceniam bardzo dobrze z tym, że chyba nie mnie oceniać, to jest jednak literatura skierowana przede wszystkim do osób młodych. Widocznie coś w tym jest, skoro młodzi kupują tego typu książki i chcą je czytać.

Wciąż ta sama literatura cieszy się największą popularnością, czyli beletrystyka, książki kryminalne, książki sensacyjne i literatura obyczajowo-romansowa. To też nie zmienia się od lat, prawda?

Tak, od jakiegoś czasu to się nie zmienia: przede wszystkim sensacja, kryminał, thriller, romanse. Powieści erotyczne - one też od kilku lat zrobiły się bardzo modne i nieźle się sprzedają. Uważam, że relatywnie dobrze sprzedają się także biografie, autobiografie i wspomnienia. Jeśli chodzi o kryminały, 17 maja ukaże się dziewiąta książka Kasi Magiery pod tytułem „Panie z jeziora”. Tym razem będzie to powieść kryminalna o tym, jak jedna nieprzemyślana decyzja zmienia życie wielu osób. Kasia Magiera mieszka w Krakowie, jest krytykiem filmowym, absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kino i literatura to dziedziny, które ją pochłaniają. Interesuje się̨ seryjnymi mordercami, fascynuje ją̨ praca policji. Kocha kryminały, dlatego je pisze. Zdobyła wiernych fanów, którzy czekają na jej książki, dlatego dwa razy w roku wydajemy jej nowy tytuł. W maju ukaże się także powieść sensacyjna pod tytułem „Martwa strefa” Paula McRobsona. To wciągająca historia policjanta, snajpera i tureckiego imigranta rozgrywająca się̨ na terenie wielu krajów. Bandyci, kryminaliści, pedofile, handlarze żywym towarem, terroryści i tajemnice z przeszłoś-́ci, a wszystko to uwikłane w politykę. Autorem powieści jest emerytowany funkcjonariusz policji, który ukrywa się pod pseudonimem Paul McRobson.

Jak pan myśli, czemu ludzie lubią czytać kryminały i powieści sensacyjne? Bo jest w nich krew, zbrodnia, zagadka?

Nie jestem socjologiem, ale myślę, że skoro w telewizji i w kinie ludzie oglądają najczęściej właśnie firmy sensacyjne, kryminalne i romanse, to taką też wybierają literaturę. Może dlatego, że nie mają tego w życiu na co dzień, a w książce i w telewizji mogą to mieć.

Czyli taka ucieczka od codzienności?

Tak, elementy z literatury obyczajowej każdy z nas ma na co dzień, natomiast kryminały, sensacje, horrory czy thrillery już niekoniecznie, więc mocnych wrażeń szukamy w kinie i książce.

Mówi pan o coraz większych kosztach wyprodukowania książki. Jak dobrze w takim razie sprzedają się e-booki i audiobooki?

Audiobooki i e-booki zaczęły się dobrze sprzedawać podczas pandemii. Wszyscy byliśmy zamknięci, nie było dostępu do bibliotek, czytelni, księgarń, ale można było kupić pliki w internecie. Kiedyś nie wydawało się audiobooków i e-booków, robiło się tylko wersję papierową książki. Te czasy przeminęły. Tu pojawia się odwieczny problem piractwa. Większość e-booków i audiobooków tuż po wydaniu trafia na pirackie strony, z których można pobrać dany plik bez większej trudności. To trochę zniechęca do inwestowania w wydawanie książek w postaci plików elektronicznych, ale nie mamy wyjścia skoro jest grupa osób, która chce kupować książki w takim formacie. Kiedyś były płyty i kasety, teraz każdy w smartfonie może czytać e-booki i słuchać audiobooki w samochodzie, w parku, czekając w kolejce do lekarza. Moim zdaniem, wydawanie książek pójdzie właśnie w tym kierunku.

Słyszałam, że dzisiaj tworzy się książki, których się w ogóle nie drukuje, ale które od razu pojawiają się w wersji właśnie audiobooków i e-booków. To prawda?

Są firmy, których działalność polega także na tym, że kupują teksty od autorów, robią redakcję, korektę i wydają w wersji elektronicznej - e-booku, nie robiąc wersji papierowej. Wersję papierową tworzy się tylko na żądanie czytelnika. Jeżeli będą zamówienia na wersję papierową, to firma wydrukuje kilkadziesiąt egzemplarzy książki i wyśle je zamawiającemu. Wyprodukowanie e-booka poza tym, że robi się, jak mówiłem, redakcję, korektę i skład tekstu jest tańsze, ponieważ nie ma całej sfery kosztów związanych z produkcją, czyli wysyłką do drukarni, drukowaniem, papierem, lakierowaniem okładki, transportem itd.

Są jakieś nowe trendy w czytelnictwie? Zauważył pan coś takiego?

Aktualnie nie śledzę trendów w czytelnictwie. Jakiś czas temu była modna literatura erotyczna, potem pojawiły się filmowe adaptacje tych książek. Widoczny jest spadek popularności w literaturze z gatunku fantasy. Moim zdaniem, będzie znaczny wzrost osób zainteresowanych literaturą sensacyjno-kryminalną, czego dowodem jest proza Remigiusza Mroza i liczne adaptacje filmowe w oparciu o jego książki.

Jak to jest z trafieniem na dobrego autora i dobrą książkę, trzeba wydawniczego nosa? Przeczyta pan rzecz nadesłaną przez jakiegoś autora i od razu wie, że to się sprzeda, że warto ją wydać?

Mamy stałą grupę osób, które czytają nadesłane teksty, przygotowują swoje opinie i wspólnie podejmujemy decyzję, czy warto je wydać i co jest nowego, interesującego w tej książce. Wydaje mi się, że sporo dobrych autorów siedzi w ukryciu, z różnych powodów nie trafią na dobrego wydawcę, który doceni ich twórczość i nigdy nie zobaczą swojej wydanej książki.

Nie mówiliśmy jeszcze nic o literaturze faktu. Pana zdaniem, to gatunek literacki, który jest coraz mniej chętnie czytany?

Nie. Literatura faktu czytana jest w dalszym ciągu. Tylko jeśli popatrzymy na statystyki sprzedaży, to literatura faktu w tej strukturze zajmuje około 9 procent. Kryminały to ponad 30 procent, literatura popularna ponad 20 procent, biografie około 17 procent. Natomiast to nie jest kwestia tego, że ludzie nie czytają literatury faktu. Ten rodzaj książek ma swoich czytelników, ale zainteresowanie nim jest dużo mniejsze niż sensacją i kryminałami.

Zauważył pan, że pisanie książek trochę się zmieniło? Kiedyś pisarz uchodził za człowieka, który musi mieć wenę twórczą, który tworzy swoją książkę kilka lat. Wspomniał pan o Remigiuszu Mrozie, on mówi otwarcie, że traktuje pisanie książek jak pracę, siada o godz. 8.00 do komputera, pracuje do godz. 15.00 i oddaje dwie książki w ciągu roku.

Uważam, że każdy pisarz, jeżeli chce być prawdziwym pisarzem, musi traktować to zajęcie jak pracę. Powinien być perfekcyjny w tym, co robi, narzucić sobie reżim i dążyć do celu skutecznymi metodami. Tak robią to zawodowi pisarze: Remigiusz Mróz, Wiesław Myśliwski, Katarzyna Bonda i wielu innych. Są tacy, którzy przez wiele godzin pracują w zamknięciu i totalnym oderwaniu od rzeczywistości i tacy, którym dobry tekst przychodzi do głowy podczas plażowania. Każdy ma własną specyfikę pracy.

Mam wrażenie, że jednak autorów czy pisarzy, którzy utrzymują się wyłącznie z pisania nie jest w Polsce zbyt wielu. Większość książek, które ukazują się na rynku, to książki pisane przez ludzi pracujących zawodowo.

Ale oczywiście, że tak. Z tym, że jeżeli popatrzymy na listę najlepiej zarabiających pisarzy i w Polsce, i za granicą, trzeba przyznać, że wszyscy oni traktują swój zawód bardzo poważnie, skrupulatnie podchodzą do tego, co robią i dlatego zarabiają na tym odpowiednie pieniądze.

Raport Biblioteki Narodowej mówi też o tym, że w 2020 roku, kiedy mieliśmy do czynienia z pandemią, nastąpił chwilowy wzrost czytelnictwa Polsce, co pewnie było związane z tym, że ludzie po prostu mieli więcej czasu, siedzieli w domu i czytali. Myślano, że być może to będzie stały trend. Okazało się jednak, że nie. Myśli pan, że stan czytelnictwa już się nigdy nie zmieni? Nie będziemy czytać więcej książek?

To prawda, wszyscy siedzieli w zamknięciu i co mieli robić? Sięgnęli także po książki, to normalne. Teraz skończył się okres pandemii, wyszliśmy do pracy, ruszyliśmy do innych aktywności, chcemy nadrobić stracony czas, spotykać się ze znajomymi, mamy teoretycznie mniej czasu na czytanie. Trzeba wierzyć w to, o czym mówiliśmy, young adult - młody dorosły - może to jest przyszłość? Może młodzi ludzie zaszczepią pisaniem, czytaniem innych swoich kolegów, koleżanki i efekt będzie taki, że za kilka lat nie 30 procent, a 50 procent Polaków przeczyta w ciągu roku jedną i więcej książek. Wszyscy byśmy sobie tego życzyli.

Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.