Gdzie podziały się wróble?
- W ostatnich latach liczba ptaków w Toruniu dramatycznie spadła - nie ma wątpliwości dr Krzysztof Kasprzyk z Zakładu Zoologii Kręgowców UMK.
I nie chodzi tylko o wróble, których brak torunianie wskazują najczęściej. Jeszcze kilka lat temu całe stada tych ptaków obsiadywały wszelkiego rodzaju krzaki i zarośla, czyniąc przy okazji sporo hałasu. Dziś w otoczeniu tych samych krzaków panuje cisza, a sygnały mieszkańców potwierdzają naukowcy. Podczas badań przeprowadzonych w drugiej połowie lat 80. na toruńskim Rubinkowie II doliczono się ponad stu par lęgowych wróbli, dziś trafiają się pojedyncze osobniki. Czy te ptaki wyniosły się z miasta?
Nie ma miejsc na gniazda
- Nie, wróbli po prostu ubywa - mówi dr Krzysztof Kasprzyk z Zakładu Zoologii Kręgowców UMK w Toruniu. - To zjawisko dotyczy zresztą nie tylko Torunia, ale większości miast w Polsce. Tak znaczący spadek liczebności następuje dlatego, że ptaki straciły miejsca gniazdowania. Na intensywnie remontowanych i ocieplanych w ostatnich latach budynkach nie ma już wykorzystywanych przez nie szczelin i ptaki nie mogą znaleźć odpowiednich miejsc na gniazda.
Zobacz także: Złodziej zbliżeniowy
Dlatego tak ważne są działania, mające zminimalizować skutki termomodernizacji. Chodzi o to, by przed rozpoczęciem prac określić stan zasiedlenia budynku przez ptaki i nietoperze, a następnie - już po zakończeniu robót - zapewnić tym lokatorom lokale zastępcze w postaci budek lęgowych. Teoria jest prosta i oczywista, w praktyce - jak nietrudno się domyślić - wygląda to różnie.
Ale jest jeszcze jedna ważna kwestia - związana z wyższym poziomem życia ludzi, fatalnie natomiast odbijająca się na liczebności ptaków - to gospodarka śmieciami. Szczelnie zamykane i coraz trudniej dostępne śmietniki pozbawiają żyjące w mieście ptaki (nie tylko wróble) dostępu do łatwego pokarmu, z którego przez lata korzystały. Dokuczliwe staje się to szczególnie zimą. Z gospodarką śmieciami (zupełnie inny sposób składowania ich na wysypisku) należy też wiązać fakt, że Toruń omijają liczące nawet kilkanaście tysięcy osobników stada gawronów, które niemal do końca lat 90. przylatywały do nas na zimę z Rosji i krajów bałtyckich.
Pustułki lubią Toruń
Czy zatem powinniśmy dokarmiać ptaki? Nie do końca, szczególnie jeśli chodzi o najczęściej dokarmiane przez torunian miejskie gołębie.
- Im bardziej je dokarmiamy, tym będzie ich więcej, tyle tylko, że pojawia się też problem natury sanitarnej - wskazuje dr Kasprzyk. - Gołębie są nosicielami wielu chorób, również tych groźnych. To dlatego w przypadku remontu budynku - co jest wyjątkiem - nie ma obowiązku odtworzenia miejsc schronienia tych ptaków. Warto natomiast dokarmiać, szczególnie podczas bardzo mroźnej zimy, sikorki, kowaliki, zięby, dzwońce. Wyłożony pokarm pomoże im przetrwać. Pamiętajmy, że są to ptaki znacznie ubarwiające miejskie życie.
Zobacz także: Szkoła już uwolniona od agentów
A jak mają się w Toruniu drapieżniki? Niestety, nie najlepiej. Jastrzębie (niegdyś gniazdujące w obrębie zieleni miejskiej) ustąpiły z miasta, podobnie zresztą jak sowy, którym wskutek intensywnych zabiegów pielęgnacyjnych zieleni, ograniczono dostęp do pokarmu. Wyjątkiem wśród drapieżników są pustułki, ptaki z rodziny sokołowatych. Ich liczba w ciągu ostatnich 20-30 lat w Toruniu wzrosła, obecnie może to być ponad 10 par lęgowych, zajmujących głównie wieże kościołów na starówce, gdzie nikt ich nie niepokoi.
Takiego komfortu nie miały jaskółki oknówki, które - gniazdując na blokach - upodobały sobie Rubinkowo i Skarpę. Szacuje się, że jeszcze 25 lat temu lęgi wyprowadzało tam nawet 700 par. Niestety, lokatorzy w znacznej części nie akceptowali brudnych balkonów i w różny sposób zniechęcali ptaki do budowania gniazd.
- I oknówki się wyniosły - dodaje dr Krzysztof Kasprzyk. - Założyły dwie duże i wciąż powiększające się kolonie na nowym moście drogowym i autostradowym. Swoje gniazda przyklejają do mostowych konstrukcji i mają spokój. Te pożyteczne ptaki podziwiać więc można za niesamowitą wręcz umiejętność dostosowania się do warunków życia w mieście.