Franciszek mówi do każdego. Tak czuje i robi
Umiejętność znajdowania słów właściwych dla wszystkich jest jedną z cech charakterystycznych Franciszka - mówi Gian Guido Vecchi, jeden z najbardziej cenionych watykanistów.
Pielgrzymka Franciszka zaczęła się nazajutrz po brutalnym morderstwie księdza Hamela na północy Francji przez islamskich fanatyków. Papież wyszedł zdecydowanie podczas tej pielgrzymki poza kwestie religijne.
Papież mówi o „trzeciej wojnie światowej”, która jest prowadzona, jak on to określa, „w kawałkach”. Kiedy lecieliśmy do Polski, jeszcze na pokładzie samolotu podkreślał, że jesteśmy w stanie wojny, ale nie jest to wojna religijna. On chce uniknąć takiej wizji świata. Natomiast oczywiście, Franciszek bez przerwy nawiązuje do tego, co się dzieje wokół nas, bo wie, że sprawy religii są z tym związane; że dialog między różnymi religiami oraz autentyczność chrześcijaństwa to powinny być filary współczesnego świata. I taki przekaz kieruje do młodych, którzy, według niego, stanowią nie tylko przyszłość, ale również teraźniejszość.
Przyznam, że w czasie tej wizyty, wśród wielu innych rzeczy, uderzyło mnie to, że papież potrafił znaleźć tak naprawdę słowa dla wszystkich: młodych, starszych, małżonków, niepełnosprawnych…
Myślę, że wynika to z jego niezwykłej duchowości, ukształtowanej w zakonie jezuitów. Do tego dochodzi ogromne doświadczenie jako pasterza Kościoła, w takim najbardziej dosłownym znaczeniu, ale co jest ważne, ma ogromną zdolność, żeby kierować właściwe słowa do właściwych ludzi.
Ks. Nęcek o nauce papieża: Prostota, bliskość i pokora przebijają niebiosa (źródło: TVN24/x-news)
Tak jak do tych „23- i 24-letnich emerytów”, których wywołał podczas powitania na Błoniach?
Dokładnie! Papież widzi największą nadzieję w młodych. Dlatego z takim naciskiem pytał ich w Krakowie: „Czy możecie zmieniać świat?”, i czekał aż dostanie pozytywną i głośną odpowiedź.
Według Franciszka to młodzi są w stanie naprawić świat tak bardzo podzielony, zepsuty przez nas, dorosłych
I dlatego nie chce, aby młodzi „rzucali ręcznik, zanim jeszcze rozpocznie się walka”.
To kolejne ważne słowa zwracające uwagę na to, aby nie rezygnować tak łatwo, nie bać się, nie zamykać się w sobie. Papież często powtarza: wolę Kościół, w którym jest nawet ryzyko, że dojdzie do jakichś „incydentów” niż Kościół zamknięty. A to otwarcie się, podjęcie ryzyka mają zapewnić właśnie ludzie młodzi.
Ta cisza w Auschwitz była bardzo znamienna.
Wszyscy, z którymi rozmawiałem, także ci, którzy ocaleli z obozu, bardzo to docenili. Dlatego, że w tej ciszy była modlitwa. Żadne słowa by tego lepiej nie oddały. To samo zrobił Franciszek, będąc w Armenii i rozmyślając o ludobójstwie Ormian. Czyli znowu właściwe zachowanie we właściwym miejscu.
Franciszek wyobraża sobie Kościół jako taki… szpital polowy. Zamiast mówić do chorych: tego nie możecie robić, on chce ich po prostu leczyć, ratować. Dobrą parabolą jest przypowieść o miłosiernym Samarytaninie: nie pomagam dlatego, że ktoś mi się bardziej podoba, pochodzi ze wschodu czy z południa, wierzy w takiego czy innego Boga, ale pomagam, bo ja chcę być dla kogoś bliski. Franciszek odwraca pojęcia.
Polscy biskupi po synodzie (jesień 2014) w opinii hierarchów z innych krajów pokazywali największy opór wobec reform, o których dyskutowano podczas synodu. Nie chcę powiedzieć - zastrzega dziennikarz - że taką twarz ma polski Episkopat, ale taki pozostał wizerunek w odczuciu innych.
Napisał Pan książkę „Franciszek, rewolucja czułości”. Skąd taki tytuł?
Wszystko zaczęło się tak naprawdę na poprzednich Dniach Młodzieży w Rio de Janeiro. Papież mówił wtedy do biskupów, że Kościół zbyt często zwracał dotychczas uwagę na ścisłe reguły, na nakazy i zakazy. Mówiąc obrazowo - na to, co można, a czego nie można. Tymczasem trzeba się bardziej otworzyć, mówi Franciszek. Odnaleźć miłosierdzie, czułość Boga, jego bliskość. Właśnie te cechy stały się tematem przewodnim obecnego pontyfikatu i do nich papież nawiązywał też podczas pielgrzymki do Polski.
Obserwuje pan Franciszka od ponad trzech lat. To, co mówi, jak się zachowuje. Jaki jest przekaz, który papież skierował podczas pielgrzymki w Krakowie?
Miłosierdzie. To, o czym wielokrotnie mówił do młodych. Miłosierdzie - w sensie otwartego Kościoła. Takiego, jaki Franciszek proponuje od początku swojego pontyfikatu. Nie jest to w jego nauczaniu nic nowego, bo nawiązywał do tego już na Światowych Dniach Młodzieży w Rio, w 2013 roku, ale tym bardziej warto na ten przekaz zwrócić uwagę.
Papież do młodych: Nie przyszliśmy na świat, by spędzić życie na kanapie (źróło: TVN24/x-news)
W Polsce słyszymy czasami głosy, że Franciszek ze swoją wizją świata zachowuje się, jakby był człowiekiem lewicy. Nie wydaje się panu, że zamykanie papieża w dyskursie stricte politycznym może być irytujące?
Podobnie było z papieżem Wojtyłą. Kiedy mówił o aborcji, stawał się dla wielu człowiekiem prawicy, kiedy mówił - a przede wszystkim działał - z myślą o biednych, kiedy sprzeciwiał się wojnie w Iraku, wtedy był uważany za kogoś z lewicy. Może komuś trudno to zrozumieć, ale Franciszek nie uprawia polityki. Jeśli mówi o pomocy biednym, to dlatego, że tak jest napisane w Ewangelii. Czarno na białym. Proszę zwrócić uwagę - nawet jeśli papież wypowiada się o różnych problemach współczesnego świata, to Ewangelia jest dla niego zawsze punktem wyjścia. Problem zaczyna się wtedy, kiedy chrześcijanie robią co innego.