Dla wielu telefon komórkowy nie jest narzędziem do robienia prawdziwych zdjęć. Łukasz Gurbiel z Krakowa, współzałożyciel Grupy Entuzjastów Fotografii Mobilnej „Mobilni” i autor bloga Fotokomórkomania, udowadnia, że nic bardziej mylnego.
W kręgach fotograficznych jest takie powiedzenie, że „najlepszym aparatem fotograficznym jest ten, który mamy przy sobie”. Te słowa doskonale oddają istotę fotografii mobilnej.
- Wielokrotnie zdarzało się, że potencjalnie ciekawe zdjęcie mi uciekło, ponieważ zostawiałem sprzęt fotograficzny w domu - mówi Łukasz Gurbiel.
To pasjonat fotografii mobilnej. Smartfonem tworzy obrazy, których nie powstydziliby się prawdziwi artyści fotograficy. Udowadnia, że zwykły telefon wystarczy, by oddać moment za pomocą kompozycji, koloru… i dobrego oka. W 2012 roku Łukasz odkrył fotografię mobilną. Możliwość fotografowania w każdej wolnej chwili kompletnie go zauroczyła. Z wykształcenia jest informatykiem. Interesuje go to, co jest związane z programowaniem i aplikacjami. Fotografuje od zawsze.
- Na pierwsze kółko fotograficzne zapisałem się jeszcze w szkole podstawowej - wspomina Łukasz. - Wychowałem się na fotografii czarno-białej, która pod koniec lat 80. ubiegłego wieku była wszechobecna w amatorskich pracowniach fotograficznych.
I dodaje: - W mieście jest mnóstwo kolorów: banery, reklamy, napisy. Kiedy oglądam miejskie fotografie w kolorze, często widzę, że coś jest nie tak. Zamiast zwracać uwagę na twarze bohaterów zdjęcia, wzrok ucieka w stronę kolorowych plam w tle. Czarno-biała fotografia pozwala to wyeliminować.
Łukasz lubi fotografować architekturę i przyrodę. Zajmuje się również fotografią uliczną. Wędrując po mieście Łukasz od razu widzi kadry i stara się uchwycić je za pomocą aparatu. Liczy się perspektywa, linie i mocne punkty obrazu. Zdjęcie ma wywrzeć wrażenie na oglądającym. Tak też było z jednym z ulubionych zdjęć Łukasza.
- Spacerując kiedyś ulicą Strzelecką w Krakowie, zauważyłem mural przedstawiający Chrystusa. Potrzebowałem kogoś, kto wejdzie w interakcję z tym graffiti. Przez trzy dni przychodziłem tam i czatowałem. Fotografowałem różnych ludzi, ale to ciągle nie było to. Wreszcie trafiłem na zakonnicę, która bardzo mi tam pasowała. Udało się ją uchwycić w kadrze, co było dość trudne, ponieważ panuje tam spory ruch, jest szpital, przystanek tramwajowy. Zdjęcie okazało się tak dobre, że zostało wyróżnione w konkursie organizowanym przez Sony Mobile Polska. Było to dla mnie potwierdzenie, że w fotografii liczy się obraz, przekaz i emocje. Nie sprzęt - opowiada.
I dodaje:
- Dziś wszyscy chodzą z komórkami, dlatego gdy fotografuję, niewiele osób zwraca na mnie uwagę. Lubię fotografować nieświadomych ludzi i zamykać w zdjęciu scenę, która właśnie się dzieje.