Badania w sądach pokazują, że za identyczne wykroczenia wobec prawa przystojni przestępcy otrzymują przeciętnie dwa razy niższe wyroki niż reszta ludzi.
To przykre - tylko połowa ludzi zastanawia się nad tym, czym jest „dobro” i zło”. A przecież prawie wszyscy staramy się być dobrzy i unikać złych uczynków. Wygląda jednak na to, że tylko połowa z nas próbuje zrozumieć zasady moralne, którymi się kierujemy.
Badania z poprzedniego wieku sugerują, że nawet sześćdziesiąt procent ludzi nie do końca rozumie, dlaczego trzyma się swoich zasad moralnych lub uzasadnia je bardzo powierzchownie: „Niektóre zachowania są po prostu złe. Koniec, kropka. I nie ma sensu się nad tym zastanawiać”. Reszta ludzi stara się jednak zrozumieć, jakimi wartościami się w życiu kierują i dlaczego są one dla nich i dla innych ważne.
Psycholodzy odkryli też, że we współczesnym świecie, zwłaszcza z kręgu kultury zachodniej, najbardziej rozpowszechnionym sposobem rozumienia „zła” jest definiowanie go w kategoriach krzywdy innych ludzi. „Czym jest zło? Tym, co przyczynia się do wzrostu cierpienia, bólu, szkody lub nieszczęścia innego człowieka”. Większość z nas zgadza się z takim rozumieniem moralności.
Bynajmniej nie jest to jednak jedyny sposób definiowania złych uczynków. Drugi, uniwersalnie obowiązujący, kod etyczny mówi: „Złe jest to, co jest niesprawiedliwe”. Na przykład badania w sądach pokazują, że za identyczne wykroczenia wobec prawa przystojni przestępcy otrzymują przeciętnie dwa razy niższe wyroki niż reszta ludzi. Uroda sprawia bowiem, że przypisuje się im dobre cechy, dlatego przestępstwa przystojnych ludzi wydają się mniej groźne („To tylko incydent”). Dowiadując się o tym zjawisku, większość z nas ma uczucie, że jest to niesprawiedliwe, a więc złe, choć przecież nie ma tu niczyjej krzywdy, jest tylko lżejsza kara dla niektórych osób z powodu ich wyglądu. Patrzenie z perspektywy sprawiedliwości jest więc drugim sposobem oceniania czy jakiś czyn jest zły czy dobry.
Podarta flaga„Pewna kobieta robiła porządki u siebie w domu i znalazła starą flagę Polski. Ta flaga nie była jej już do niczego potrzebna, więc podarła ją na kawałki a potem użyła ich jako ścierek. Czyściła nimi swoją łazienkę, a gdy się całkiem zeszmaciły, wyrzuciła je.”
Czy ta kobieta postąpiła dobrze? Hmm… przecież nie zrobiła nikomu krzywdy, jej uczynek nie ma też nic wspólnego ze sprawiedliwością. Ba! Nikt nawet nie wie, co zrobiła bo działo się to w zaciszu jej domu.
A jednak trzy czwarte Polaków uznaje ten uczynek za zły! Być może pamiętamy jeszcze oburzenie, gdy pewien celebryta wbijał małe flagi Polski w psie kupy, leżące na publicznych trawnikach.
Zadajmy inne pytanie: „Czy takie zachowania, jak owej kobiety, powinny być zakazane?” Cóż… byłoby bardzo trudno wprowadzić ów zakaz w czyn. Nikt przecież nie będzie chodzić po domach innych ludzi i sprawdzać, co robią ze swoimi biało-czerwonymi kawałkami płótna. A jednak jedna trzecia Polaków (36 proc.) uważa, że „Tak, takie zachowanie powinno być zakazane zawsze i wszędzie”.
Jeszcze inne pytanie: „Czy należałoby ukarać tę kobietę?” Co piąty Polak (dokładnie 18 proc.) uważa, że kobieta powinna być ukarana.
Rozumienie złaJeśli ktoś uważa, że czyn kobiety jest zły, to w ocenach moralnych posługuje się jeszcze innym systemem niż etyka krzywdy i sprawiedliwości. Ten trzeci system opiera się na poczuciu wspólnoty, a psycholodzy nazywają go systemem kolektywistycznym. Wedle niego złe jest to, co osłabia własną grupę społeczną (np. rodzinę, naród), dobre zaś jest poświęcenie się dla grupy, szacunek dla symboli grupowych i duma z własnej grupy.
Przy tym „własna grupa” definiowana jest przeważnie wąsko - raczej jako lokalna społeczność, grupa kibiców, czy „prawdziwych Polaków” niż szeroko - jako „cały naród”, „ludzkość” albo „istoty żywe”. W związku z tym czyny moralne oceniane są tylko z perspektywy owej społeczności. Na przykład gdyby Polka podarła flagę i użyła jej jako szmat, ale była to flaga Rosji, Niemiec lub Brazylii, to Polacy, którzy wcześniej czuli oburzenie, teraz nie widzieliby w tym niczego złego, a może nawet coś dobrego.
W tym kontekście interesujący był przypadek pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, uważanego zarówno za bohatera („Ponieważ działał na rzecz wolnej Polski”), jak i zdrajcę („Ponieważ złamał przysięgę wojskową i był nielojalny wobec ludzi, którzy mu zaufali”).
Kto szanuje flagę?Kolektywistyczny system etyczny jest w niektórych społecznościach szczególnie rozpowszechniony. Badania pokazują, że dominuje on w kulturach Dalekiego Wschodu i Afryki, a w naszej kulturze uznawany jest przede wszystkim przez osoby o prawicowych, a nie liberalnych poglądach. Częściej pojawia się też u osób z niższych warstw społecznych.
Możliwe jest, że spory polityczne w Polsce przynajmniej po części wynikają z różnego sposobu rozumienia moralności. Dla części Polaków poszanowanie godności narodowych jest bowiem priorytetem, ale inni uważają je tylko za symbole, do których stosunek jest kwestią osobistego wyboru, a uniwersalnego dobra i zła.