Felieton. Na indyjskim szlaku hipisów i ich naśladowców
Chyba niespecjalnie chciałabym poznać Kamal. To nie jest typ człowieka, który mnie interesuje. Gdy o niej czytam, czuję unoszące się w powietrzu niewyobrażalne wręcz pokłady egoizmu, które dałyby się jeszcze znieść, gdyby nie zawisły w próżni. Bo Kamal tak naprawdę jest pusta, nie ma w sobie nic takiego, co sprawiłoby, że miałabym ochotę ją zrozumieć. Mam wrażenie, że Wojciech Jagielski, budując wokół niej swoją najnowszą książkę „Na wschód od zachodu”, doszedł do podobnych wniosków. I dlatego poprosił swoją żonę Grażynę, żeby dopisała dalszą część, wydanej przez Znak, opowieści.
Ale zacznijmy od początku. Kim jest Kamal? Kiedyś nazywała się Kamila i miała bardzo fajną matkę, znaną dziennikarkę, która zapewniła jej doskonały start w przyszłość. Dzięki niej poznała kilka języków, podróżowała po świecie i studiowała na Uniwersytecie Warszawskim. Jednak pewnego dnia doszła do wniosku, że ma to wszystko w nosie i wyruszyła w podróż do Indii w poszukiwaniu swego „ja” i duchowej równowagi.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień