
No i marsz za nami. Nie zamierzam go jakoś specjalnie komentować, bo minął już tydzień, odkąd Białystok był na ustach całego świata i znów wszyscy o nas zapomnieli.
We współczesnych mediach tydzień to prawdziwa epoka. Zresztą o obronie wolności i prawa do samorealizacji wypowiedzieli się już chyba wszyscy, oprócz naszych białostockich artystów, przynajmniej tych subwencjonowanych.
Nie ma co się dziwić, ryzyko nieotrzymania dotacji skutecznie zamienia płomiennych obrońców liberalnych idei w równie płomiennych obrońców własnych interesów. Ale bez obaw, za jakiś czas opadnie kurz bitewny, zniknie ryzykowny kontekst i nasi z politycznej łaski artyści znów odważą się na liberalne i awangardowe deklaracje.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień