FC Midtjylland - Arka Gdynia: Jest respekt, nie ma strachu
W czwartek o 20.30 wielki mecz w Danii. Arka ma szansę pierwszy raz wyeliminować rywala w dwumeczu europejskich pucharów.
- Czujemy respekt, ale strachu nie ma - mówili w środę przed południem przed odlotem do Danii piłkarze gdyńskiej Arki, którzy już w czwartek o godz. 20.30 zmierzą się w Herning z FC Midtjylland (transmisja na sport.tvp.pl). Po niespodziewanym zwycięstwie 3:2 w pierwszym meczu u siebie przed arkowcami otworzyły się perspektywy na awans do czwartej rundy eliminacji do fazy grupowej Ligi Europy.
Gdyby rzeczywiście tak się stało, byłaby to wręcz sensacja. Warto tylko przypomnieć, że przed tym dwumeczem gdynianom niemal nikt nie dawał większych nadziei na uporanie się z bogatszym, bardziej doświadczonym i ogranym w Europie przeciwnikiem. Bukmacherzy szanse awansu podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego do kolejnej rundy eliminacji do rozgrywek LE oceniali na zaledwie 7 procent. Po skromnym zwycięstwie u siebie sytuacja wygląda już jednak inaczej. Nawet trener Jess Thorup przyznaje, że szanse obu ekip na znalezienie się w czwartej rundzie są obecnie wyrównane. Pod wrażeniem postawy żółto-niebieskich są również duńskie media. W gazetach i portalach internetowych z tego kraju przed ponad tygodniem pojawiały się informacje lekceważące Arkę. Podopiecznych trenera Leszka Ojrzyńskiego tytułowano „anonimowym, jakimś tam trzynastym zespołem słabej, polskiej ligi”.
Według duńskich dziennikarzy piłkarze FC Midtjylland wybrać mieli się do Gdyni „na spacerek” i efektownym zwycięstwem już w pierwszym meczu rozstrzygnąć losy awansu. Dokładnie tak, jak to uczynili w poprzedniej rundzie kwalifikacji do fazy grupowej LE, odprawiając z kwitkiem w Budapeszcie 4:2 miejscowy Ferencvaros. Po spotkaniu w Gdyni duńscy dziennikarze diametralnie zmienili jednak tony, w jakie uderzają przy okazji pisania o Arce. Podkreślają, że gdynianie zaskoczyli prezentowanym poziomem, a dzisiejszy rewanż w Herning może być nerwowy.
Zawodnicy Arki nie ukrywali też, że trochę ich irytuje lekceważenie możliwości ich drużyny.
- Wszyscy nas skazują na pożarcie, jednak w meczach przeciwko Lechowi Poznań w finale Pucharu Polski i Legii Warszawa w Superpucharze było podobnie - mówił Krzysztof Sobieraj, kapitan żółto-niebieskich. - Lubimy grać spotkania pod presją. Udowodniliśmy, że nie boimy się teoretycznie silniejszych rywali i podobnie będzie przeciwko FC Midtjylland.
Krzysztof Sobieraj dodaje, że większość zawodników Arki całe życie czekała z utęsknieniem na wielkie pojedynki w Europie.
- Nie wiemy, co przyniesie czwartkowy wieczór, ale jesteśmy zmobilizowani, gotowi i wierzymy w siebie - powiedział przed odlotem do Danii kapitan Arki. - Naszym dodatkowym atutem może być spora grupa kibiców, która wybiera się na rewanż. Bardzo liczymy na ich wsparcie.
Arce na stadionie SAS Arena w Herning pomagać ma kilkuset, a być może nawet około tysiąca kibiców. Jest niemal pewne, że całkowicie zagłuszą oni doping, prowadzony przez gospodarzy. Drobnym problemem mogą być natomiast ubytki kadrowe. Do Danii nie poleciał Luka Zarandia, który w pierwszym spotkaniu przeciwko FC Midtjylland dał dobrą zmianę. Zawodnik ten nabawił się niestety kontuzji.
s.szadurski@prasa.gda.pl