W 10 rocznicę śmierci L. Zamenhof doczekał się pamiątkowej tablicy
Przed stu laty zmarł znamienity białostoczanin Ludwik Zamenhof, twórca esperanta. Już za jego życia miłośnicy owego uniwersalnego języka odbywali regularne, międzynarodowe zjazdy. Latem 1927 r. XIX kongres miał miejsce w Gdańsku. Stąd wielu esperantystów udało się do Białegostoku, ażeby odwiedzić miasto Zamenhofa i wziąć udział w poświęconych mistrzowi uroczystościach.
Zjazd gdański rozpoczął się pod koniec lipca. Wśród blisko 900 gości z całego świata wzięli w nim także udział reprezentanci białostockiego Towarzystwa Esperantystów - prezes Jakub Szapiro i sekretarz Filip Kuriański. Bardzo mocno agitowali za uzupełnieniem zjazdu o pobyt w Białymstoku. Minęła wszak 10 rocznica śmierci Zamenhofa, przygotowano specjalną tablicę pamiątkową z czarnego granitu według projektu malarza Kryckiego, która miała być umieszczona na jego domu rodzinnym. Chętnych do wizyty w mieście nad Białą było wielu. Organizatorzy zjazdu w Gdańsku uruchomili specjalny punkt informacyjny. Prezes Szapiro dawał wywiady w miejscowym radiu.
7 sierpnia, w niedzielne popołudnie, na dworzec białostocki wtoczył się pociąg z Warszawy. Na przyjeżdżających esperantystów czekała na peronie licznie zgromadzona publiczność z przedstawicielami władz miasta. Najpierw orkiestra pułku strzelców konnych wykonała hymn „Esperanto”, później były oczywiście wzniosłe przemówienia. „Bonvenon, karaj gastoj!” (Witajcie mili goście!) Tak się zaczynały. Mowę trzymał m.in. reprezentujący wojewodę Rembowskiego dr Wittek. Głos zabrał także komendant policji Skalski. Niebawem goście i gospodarze ruszyli z dworca w kierunku centrum, gdzie na ul. Zamenhofa przygotowana była pierwsza z oficjalnych uroczystości - odsłonięcie tablicy pamiątkowej. O godz. 14 dokonał tego wojewoda Marian Rembowski w obecności kilku tysięcy widzów. Wygłoszono kolejne przemowy. Najpierw oczywiście mówił wojewoda, później głos zabierali prezydent Bolesław Szymański i Abram Tytkin, prezes białostockiej gminy żydowskiej. W imieniu gości dziękował prof. Otto Bujwid z Krakowa. Następnie przybyłym esperantystom zafundowano obiad w reprezentacyjnym Ritzu, a po nim klasycznie przy takich wizytach, nastąpiło oglądanie miejscowych zabytków. I to wcale nie było wszystko, co organizatorzy zaplanowali na ten dzień.
O godz. 18 do akcji wkroczył ponownie wojewoda Rembowski, zapraszając gości na raut w salach pałacu Branickich. Była to jednak raczej akademia niż biesiada. Grano i śpiewano hymn esperantystów, nie zabrakło też chętnych do wygłaszania okazjonalnych przemówień. Jako jeden z pierwszych głos zabrał, czujący się właściwym gospodarzem, prezes Szapiro. Później wypowiadali się w języku rodzimym lub w esperanto przedstawiciele różnych narodowości. A było ich obecnych wielu. Z Australii, Anglii, Estonii, Finlandii, Francji, Japonii, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii, no i oczywiście z całej Polski. Na późny wieczór gospodarze także zadbali o atrakcje dla swoich gości. Ich miejscem stał się park w Zwierzyńcu. Najpierw odbyła się wspólna kolacja, a o godz. 20 rozpoczęła się zabawa taneczna. Obowiązywały stroje narodowe. Owe radosne, „internacjonalistyczne” pląsania przeciągnęły się do późnej nocy. Ich uczestnicy mieli prawo być na następny dzień nieco zmęczeni. Gospodarze jednak nadal nie ustępowali w swojej gościnności. 8 sierpnia zorganizowali jeszcze przy pomocy członków miejscowego oddziału PTK wycieczkę do Białowieży. Jak później zapewniali uczestnicy, udała się ona nadzwyczajnie. No cóż, nie każdy widział przecież na własne oczy żywe żubry!