Niemiecki zawodnik Erik Riss dołączył do Stali Rzeszów pod koniec majowego okienka transferowego. Jak na razie wystąpił w dwóch meczach, w których zaprezentował się naprawdę solidnie. – Wiem, że stać mnie na dużo większe zdobycze punktowe – mówi jednak Niemiec.
Pierwsze spotkania w lidze polskiej za tobą. Jak wrażenia?
Bardzo mi się podobało. Stal Rzeszów to bardzo dobry klub. Tak naprawdę to też ni było dla mnie nic nowego – oczywiście to były moje początki w lidze polskiej, bo do tej pory tu nie startowałem, ale przecież żużel to moja praca. Każdy wyścig i każdy mecz są w sumie takie same. Jednak przyznam szczerze, że mój debiut w Rzeszowie (w meczu z Polonią Bydgoszcz dop. aut.) był trochę zaskakujący, bo nie spodziewałem się, że tor będzie aż tak przyczepny. Czułem, że moje silniki nie są do końca przygotowane na takie warunki i brakowało mi trochę mocy.
Ogólnie jednak tor w Rzeszowie ci odpowiada?
Jest naprawdę wspaniały. Można powiedzieć, że uwielbiam go od pierwszego wejrzenia (śmiech). Jazda na nim daje wiele frajdy. Szybki, szeroki, przyczepny – nic mi więcej do szczęścia nie trzeba.
Jazda na dużych torach to dla ciebie nic nowego, bo przecież znakomicie radziłeś sobie na długim torze. Rzeszowski tor jest jednym z najdłuższych w Polsce.
Wiesz, w każdy piątek startuję na torze w Edynburgu. Ma on około 270 m, jest naprawdę wąski i przyczepny. Jeśli startujesz tam co tydzień, to każdy inny tor wydaje ci się naprawdę łatwy. Poradzę sobie na każdym torze.
Stal zdecydowała się wyznaczyć twój debiut na bardzo ważne spotkanie z Polonią Bydgoszcz. To było dla ciebie zaskoczenie?
Prawdę mówiąc, nie. Bardziej zaskoczyło mnie to, że nie chcieli skorzystać z moich usług wcześniej.
Odpowiada ci poziom polskiej ligi?
Tak, jest dosyć wysoki, a to bardzo dobrze. Myślę, że bardzo dobrze zrobiłem, iż podpisałem kontrakt w 1. lidze.
Jak oceniasz swoje dotychczasowe wyniki w polskiej lidze?
Mówiąc szczerze, jestem rozczarowany – zwłaszcza jeśli chodzi o mój pierwszy mecz w Rzeszowie. Uważam, że jestem dosyć utalentowanym zawodnikiem i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Jeśli miałbym mocniejsze silniki, mógłbym zdobyć znacznie więcej punktów. Musiałem sobie jakoś radzić i myślę, że moje wyścigi były najfajniejsze dla kibiców, bo bardzo starałem się wywalczyć jak najwięcej punktów na dystansie i działo się sporo. Wyciągam wnioski z każdego biegu – wszystko jedno czy wygrywam, czy przegrywam. Zawsze się uczę i wracam jako lepszy zawodnik.
Trener Stali Janusz Stachyra mówił mi, że jeśli poprawisz jeszcze trochę starty, to będziesz naprawdę dobrym zawodnikiem.
W pełni się zgadzam i bardzo się cieszę, że trener dostrzega mój talent. Rzeczywiście moje starty nie były najlepsze do tej pory, ale myślę, że jak uporam się z silnikami, to poprawię się również i w tym elemencie.
Ogólnie w tym sezonie możesz być chyba z siebie zadowolony, jeśli chodzi o wyniki.
Tak, jestem naprawdę zadowolony. Kocham to, co robię i jest bardzo fajnie jeśli osiągasz dobre wyniki. W lidze brytyjskiej osiągam bardzo dobre wyniki i pracuję nad poprawą swojej średniej.
Nie żałujesz, że praktycznie zrezygnowałeś ze startów na długim torze?
Nie, w ogóle. Dwukrotnie byłem mistrzem świata. Osiągnąłem swoje cele w tamtej odmianie żużla. Nastąpił czas, w którym musiałem wyznaczyć sobie nowe i teraz mogę się na nich skoncentrować w stu procentach. Myślę o żużlu praktycznie bez przerwy. Śmiało mogę powiedzieć, że to moja obsesja – to najważniejsza rzecz w moim życiu.