Elana Toruń znów wymaga ratunku. Co dalej z naszym klubem?
Dwa lata temu Elana była o krok od I ligi. I gdy już się wydawało, że toruński futbol wreszcie wejdzie na nieco wyższy poziom, dziś walczy o swoją przyszłość, występując w III lidze. Co poszło nie tak?
- Ten klub chyba zawsze ma problemy finansowe - skomentował w Internecie jeden z kibiców początek akcji ”Ratujmy Elanę”.
Opinia jest krzywdząca i na pewno przesadzona, ale nie da się ukryć, że to nie pierwszy raz, gdy toruński klub popadł w tarapaty. Pod koniec lat 90. Elana, dawny Zakładowy Klub Sportowy, znalazł się w tak trudnej sytuacji, że ostatecznie został zlikwidowany, a jego tradycje zaczął kontynuować nowo powstały Toruński Klub Piłkarski, po 8 latach istnienia przechrzczony na TKP Elanę. W 2012 roku znów było bardzo źle - pokaźne długi sprawiły, że kibice Elany zdecydowali się przemaszerować przez Toruń i w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec - ich zdaniem - niesprzyjającej klubowi polityki władz miasta.
W 2014 roku magistrat sprzedał w końcu Elanę, której nabywcą został Maciej Jóźwicki, już wcześniej będący w klubie mniejszościowym udziałowcem. Twórca Marwitu nie krył ambitnych planów - o ile o Ekstraklasie nikt głośno nie mówił, o tyle I liga miała być celem możliwym do osiągnięcia i to w dość krótkiej perspektywie czasowej.
Sezon 2017/2018 przyniósł awans na szczebel centralny, czyli do II ligi. Elaną zarządzał jako prezes Jarosław Więckowski, wcześniej dyrektor Wydziału Sportu i Turystyki w toruńskim Urzędzie Miasta, trenerem został Rafał Górak, Ślązak, który sprowadził do drużyny liczne grono zawodników z południa Polski. W Elanie Góraka ze świecą było szukać licznego grona rodowitych torunian, ale pod względem czysto sportowym był to najlepszy czas drużyny jeszcze od lat 90., gdy zespół pukał do bram 1. ligi, ówczesnego najwyższego szczebla rozgrywek. Dwa lata temu zespół śląskiego szkoleniowca miał wszelkie szanse, żeby awansować na zaplecze Ekstraklasy, jednak domowa porażka w decydującym spotkaniu z Olimpią Elbląg rozwiała nadzieje toruńskich kibiców. Wcześniej Elana w świetnym stylu rozbiła GKS Bełchatów, remisowała z Widzewem Łódź i mierzyła się także z wieloma innymi uznanymi firmami krajowej piłki nożnej.
Kontrowersje z prezesem Jackiem Bednarzem
Niestety, po udanym sezonie 2018/2019 kolejne rozgrywki był już dla torunian znacznie słabsze i zakończyły się degradacją do III ligi. W2020 roku nowym prezesem został Jacek Bednarz, a do Macieja Jóźwickiego i Adama Krużyńskiego, który już wcześniej został współwłaścicielem klubu, dołączył trzeci udziałowiec, Krzysztof Boluk.
Bednarz przyszedł do Torunia z niezłym piłkarskim CV, w którym były lata gry w Legii Warszawa i pięć spotkań w reprezentacji Polski. Jako działacz radził sobie jednak ze zmiennym szczęściem, a w trakcie jego pracy w Wiśle Kraków najgłośniej było nie o jego sukcesach zawodowych, co o sporze z kibicami. Trybuny zajmowane przez zagorzałych fanów Białej Gwiazdy opustoszały, a konflikt Bednarza i kibiców zakończyły władze klubu, które postanowiły go zwolnić.
Od marca 2020 roku Bednarz był już prezesem Elany, w której pozostał ledwie parę miesięcy. Właśnie za jego kadencji nastąpiła wspomniana degradacja, a wśród toruńskich kibiców prezes też nie miał dobrej prasy jako człowiek z zewnątrz, zupełnie nieznający miasta i zespołu, w którym przyszło mu pracować.
Elana wymaga ratunku
Dziś, dwa lata po walce o awans do I ligi, klub jest w zupełnie innej sytuacji, niestety znacznie gorszej. Rozpoczęta niedawno akcja „Ratujmy Elanę” już samą nazwą pokazuje, że klub popadł w finansowe tarapaty.
- Nie będziemy ukrywali, sytuacja klubu jest trudna, ale walczymy - przyznaje Maciej Chrzanowski, prezes Elany. - Podjęliśmy działania w kierunku uzdrowienia go i stworzenia czegoś stabilnego.
- Dziura budżetowa powstała w wyniku trzech sytuacji, z którymi mieliśmy ostatnio do czynienia - dodaje Daniel Traczykowski, prokurent klubu, a prywatnie jego wielki kibic. - Są to pandemia, brak aktywności finansowej jednego z właścicieli, a także mniejsza pomoc ze strony Urzędu Miasta. Musieliśmy więc zacząć działać i w naszych głowach narodziła się akcja „Ratujmy Elanę”. Ludzie mocno się w nią włączyli i chcą budować nasz klub biznesu. Za nami pierwsze nieformalne spotkanie, które było bardzo udane. Sponsorów już przybywa, a przed nami kolejne umowy do podpisania. Już blisko 30 firm zaufało nam i zdecydowało się pomóc. Robimy to z pasji, z miłości do tego klubu.
Do Elany wrócił Daniel Garnicki, były kierownik drużyny, który pracuje pełną parą, bo tak jak ja od dziecka wychował się w żółto-niebieskich barwach. Rozkręcamy media społecznościowe, czyli Facebook, Instagram, Twitter, ponadto ruszyła nasza nowa strona internetowa. Jest to portal, w którym swoje okienko mają kibice, w którym jest wirtualna waluta, w którym mamy profesjonalny sklep. Wszystko zaczyna pod tym względem dobrze funkcjonować, natomiast nie da się ukryć, że ogólna sytuacja jest dość ciężka. Zadłużenia, jeśli chodzi o ZUS i Urząd Skarbowy, są na bieżąco spłacane, ale dziura budżetowa, która wynikła ze wspomnianych trzech czynników, wynosi około 400 tysięcy złotych. Musimy znaleźć te pieniądze - mówi Traczykowski.
Chrzanowski:- Środki, które już nam przekazano, będą wydane w sposób przejrzysty i pomogą nam ustabilizować sytuację finansową. Wcześniej pracowałem w Chojniczance, gdzie w pewnym momencie mieliśmy 140 sponsorów. Czy ktoś dawał 100 złotych, czy 1000 złotych, był doceniany i szanowany. Wraz z Danielem Traczykowskim chcemy zapewnić Elanie podobną stabilizację. Nie chcemy być uzależnieni tylko od jednego czy dwóch sponsorów. Nawet jeśli jakaś firma się wycofa ze sponsorowania, klub i tak nie będzie miał przez to większych problemów.
Traczykowski:- Chciałbym podziękować właścicielom za dotychczasowe wsparcie. Wiem, że pan Jóźwicki nie ma teraz możliwości wsparcia klubu, gdyż pandemia dotknęła także jego. Wiele osób pamięta jednak, jak wiele zrobił dla Elany. Po spotkaniach, które są już za nami, widać, że ludzie chcą działać i chcą wspierać Elanę. To nie jest koniec piłki nożnej w Toruniu. Będziemy walczyć.
Chrzanowski: - Liczymy na ludzi z Torunia, bo to oni utożsamiają się z Elaną. To im zależy na klubie i tylko na tej podstawie możemy budować coś stabilnego, podstawy pod normalność. Jestem za tym, żeby była jedność i zgoda, bo przecież zgoda buduje. Musimy iść w jednym kierunku. Nasz wspólny cel numer jeden to Elana Toruń.
Od strony czysto sportowej rozpoczęty niedawno sezon nie musi być dla torunian łatwy. Po trzech kolejkach zespół ma w dorobku trzy punkty - rozpoczął rozgrywki od zwycięstwa, ale następnie poniósł dwie porażki. W drużynie nie ma już kilku zawodników, którzy jeszcze wiosną byli w niej podstawowymi postaciami.
- Od strony sportowej trzeba wrócić na odpowiedni poziom, ale musimy się dźwignąć organizacyjnie i finansowo - mówi Piotr Kieruzel, trener torunian, który oczywiście zdaje sobie sprawę z obecnej sytuacji klubu. - Jest to niełatwy okres, ale jeżeli z tego wyjdziemy suchą stopą, to tylko nas to na przyszłość zbuduje i wzmocni. Wszyscy, jak jeden mąż, musimy wziąć to na siebie.
Pieniądze od miasta... wracają do miejskiej kieszeni
W połowie lipca Toruń ogłosił wyniki konkursu na rozwój sportu na najwyższym poziomie w kategorii senior. Elana wnioskowała o 417 tysięcy złotych dotacji, ale dostała 240 tysięcy.
- Żadna toruńska akademia, żaden klub, nie płaci za obiekty, gdy mowa o sporcie młodzieżowym - mówi Traczykowski. - My natomiast za każdą̨ jednostkę treningową̨ drużyny seniorów na Stadionie Miejskim płacimy normalne stawki za wynajem, za każdy dzień meczowy również. Utrzymujemy także swój stadion treningowy przy ulicy 63. Pułku Piechoty wraz z boiskami przyległymi, gdzie koszty wynoszą̨ miesięcznie 12-15 tysięcy złotych. W skali roku kwota jest już̇ ogromna. W praktyce dotacja w całości wraca do miasta w kosztach wynajmu obiektów, a my szkolimy przecież także młodzież, bo w klubie działa akademia. Chcemy rozmawiać z miastem, bo potrzebujemy wsparcia i większego zaangażowania finansowego. Będziemy prosić władze o zmianę tych warunków.
- Uzdrawianie Elany na pewno będzie trwało i nie mogę powiedzieć, ile dokładnie - przyznaje prezes Maciej Chrzanowski. - Poza mną i poza trenerem Kieruzelem wszyscy w klubie są jednak z Torunia i się z nim utożsamiają. Jeśli utożsamiać się z nim będą także mieszkańcy, wtedy wszystko pójdzie do przodu. Jak przychodziłem do Elany, byłem zdziwiony. Znałem sytuację z innych klubów, gdzie każdy był nastawiony pozytywnie i chciał pomagać, nawet nie tylko w wymiarze finansowym. W Elanie było z tym do tej pory różnie, więc teraz musimy stworzyć nową tożsamość i nowy obraz tego klubu, żeby sami torunianie czuli, że jest to klub z ich miasta. Na pewno nie jest to proces na rok. Założyłem sobie, że może będą to dwa lata. Na pewno będą to lata wyrzeczeń, ciężkiej walki i problemów. Możemy tu jednak coś stworzyć, bo piłkarski potencjał jest w Toruniu duży. Jestem zaskoczony, że Elana, która powinna być w I lub II lidze, dziś walczy o przetrwanie. Stworzyliśmy jednak budżet klubu, który od września, października, będzie realny. Będziemy więc stabilnym klubem wypłacającym naszym pracownikom pieniądze, a także rozwiązującym inne sprawy. Będziemy się dogadywać, będziemy zawierać różne ugody. Musimy zmierzyć się z dużym problemem, ale na dzień dzisiejszy Elana nie upadnie. Nawet jeśli będzie u nas biednie, musi być przede wszystkim stabilnie - kończy prezes Maciej Chrzanowski.