Egzotyka nie musi być wcale bajońsko droga
Egzotyka, lato w zimie, ciało strzaskane na heban i kąpiele w oceanie... „Ale to nie są tanie rzeczy...” - słyszymy zazwyczaj. Rzeczywiście, patrząc nawet na styczniowe czy lutowe propozycje biur podróży bez 2,5 tys. zł w kieszeni nie ma co marzyć o egzotycznym tygodniu. Tymczasem my proponujemy dwa. I to taniej!
Gomera jest zazwyczaj celem jednodniowych wycieczek z pobliskiej Teneryfy. Warto poznać ją lepiej. Jak tam dotrzeć? Najłatwiej promem z Teneryfy, z portu Los Cristianos. To raptem 20 minut autobusem od lotniska. Na początek polowanie na tanie loty. My postawiliśmy na Ryanaira. Teneryfę ta linia obsługuje z Wrocławia (także z Katowic i Krakowa), ale ceny są wysokie, w okolicy 1 tys. zł w dwie strony z bagażem podręcznym. Dla nas korzystniejszy jest Berlin. My lecieliśmy za nieco ponad 50 euro.
Trudno zdążyć na prom. Zatem nocleg w Los Cristianos (skromny pensjonat, tuż obok portu, na jedną noc... koszt
20-25 euro za dwójkę). Prom to wydatek - w dwie strony - 50 euro. Fred Olsen jest szybszy, ale droższy. Wybraliśmy linię Naviera Armas.
Polecamy podczas wędrówek w wiejskich knajpkach zupy. Pycha!
Stolica Gomery, czyli San Sebastian, rzeczywiście zachowała sporo klimatu kanaryjskiego miasta. Tutaj „stolica” oznacza jakieś 8 tys. mieszkańców, cała wyspa liczy ich 20 tys. My wybraliśmy Valle Gran Rey (tak naprawdę to cztery maluteńkie miejscowości). Bilet autobusowy 5 euro i pokonuje się całą wyspę. To już jest przeżycie - widoki odlotowe (dworzec autobusowy tuż przy promie). Dlaczego ta miejscowość? Najwięcej słońca, najłatwiej o miejsca noclegowe, dobry punkt wypadowy.
Wynik poszukiwań noclegu - znaleźliśmy pokój w apartamencie (trzy pokoje, wspólna łazienka, toaleta, kuchnia) za 18 euro, ale standard umiarkowany. W końcu za 25 euro na dzień wynajęliśmy apartament (dwie sypialnie, pokój dzienny łączony z kuchnią, łazienka). Kilka kroków od oceanu. Ale już za 40 euro można znaleźć bardzo, bardzo przyzwoite apartamenty z tarasem wychodzącym na ocean. Ceny w sklepach? Jak w Polsce. Gastronomia? Pizza, jak w Polsce. Polecamy podczas wędrówek w wiejskich knajpkach zupy. Pycha!
Plaże ciemne, wulkaniczne. W styczniu było 24-26 stopni, temperatura oceanu taka do kąpieli. Jednak największym atutem wyspy są świetnie przygotowane trasy dla wędrowców zapewniające rewelacyjne widoki. To one, wraz z magicznym lasem laurowym, gwarantują, że urlop nie będzie zmarnowany.