Dziś najbardziej cichy marsz [KRONIKA TORUŃSKA]
Dziś żarcików nie będzie. Największy marsz nie tylko tygodnia, ale wielu ostatnich miesięcy? Marsz, jaki w poniedziałek, po szóstej przeszedł spod Kopernika, Szeroką na Rynek Nowomiejski, okrążył go, by wrócić tam, skąd wystartował.
Bardzo różny od innych takich marszowych demonstracji, jakich przecież ostatnimi czasy nie brakowało. Dobre kilkaset osób, może tysiąc, może nawet trochę więcej. Nie, to nie były jakieś gigantyczne tłumy, ale i tak wyjątkowo dużo jak na przedsięwzięcie organizowane spontanicznie, praktycznie z dnia na dzień - tu kapelusz z głowy przed Toruńskim Strajkiem Kobiet, jak na chłód i śnieg, który sparaliżował tego popołudnia pół miasta. A to też miało znaczenie, bo wielu tych, którzy chcieli do marszu dołączyć, nie zdążyło dojechać w ślizgających się na ulicach autobusach.
Szło więc tych kilka setek w takiej ciszy, że słychać było jedynie skrzypienie śniegu pod butami. Bez megafonów, sloganów, transparentów. W takich chwilach to milczenie jest najlepsze, by wyrazić swój ból, szok, bezradność, nawet gniew - po tym, co dzień wcześniej wydarzyło się w Gdańsku. Żeby pokazać sprzeciw wobec przemocy, agresji, temu szczuciu jednych przeciwko drugim. Także po to, by po prostu być razem, poczuć, że tworzymy wspólnotę i że nasze emocje podzielają inni. I także dla wyrażenia nadziei, że ta tragedia może coś zmieni. Może.
Tych gestów solidarności było oczywiście w tym czarnym tygodniu więcej. Msza św. w toruńskiej katedrze, na którą zapraszał ks. Marek Rumiński, a celebrował ks. bp Wiesław Śmigiel, to wpisywanie się torunian do księgi kondolencyjnej, to hasło o solidarności z Gdańskiem wyświetlane na Arenie Toruń i gdański herb wyświetlany na budynku Jordanek, te oficjalne listy i stanowiska prezydenta czy marszałka województwa i tysiące całkiem
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień