400 tysięcy zł zadośćuczynienia domagają się rodzice zmarłego dziecka od znanego toruńskiego ginekologa. Doktorowi M. zarzucają, że choć na kolejnej prywatnie wizycie rozpoznał zahamowanie rozwoju płodu, nie zareagował. Dziecko zmarło w 37. tygodniu ciąży.
Ginekolog pan M. to jeden z najbardziej znanych w Toruniu specjalistów w swojej dziedzinie. Pani Annie poprowadził udanie dwie ciąże. Gdy zaszła w trzecią, znów zapukała do prywatnego gabinetu doktora M. Był to maj 2008 r., a termin porodu wyznaczono na luty 2009.
Podczas kolejnych wizyt nie działo się nic niepokojącego. Jednak 11 grudnia 2008 r. lekarz stwierdził, że płód jest za mały. Nie zlecił dodatkowych badań, np. KTG. Polecił toruniance, by przyszła do niego w ciągu 2 tygodni. Kobieta tego nie zrobiła. Jeszcze w Boże Narodzenie czuła ruchy dziecka. 29 grudnia jednak pogotowie zabrało ją z krwotokiem do szpitala, gdzie urodziła martwe dziecko.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień