Dzieci w „Borowiaku” trenują dla siebie i miasta, a rodzice płacą
Rodziny chłopców, którzy trenują w młodzieżowych drużynach „Borowiaka”, płacą składkę 40 zł. Czy tylko z definicji rekreacja dzieci jest bezpłatna?
W Urzędzie Miejskim teraz tłumaczą, że to nie wina samorządowców. Wiceburmistrz Grzegorz Klauza zaznacza, że MLKS „Borowiak” funkcjonuje jako stowarzyszenie i sam określa wysokość swoich stawek. - Burmistrz nie ma uprawnień do nadzorowania jego działalności - mówi. - Może jedynie kontrolować prawidłowość wydatkowania przyznanej klubowi z budżetu gminy dotacji.
Gdzie jest pies pogrzebany? Właśnie w wysokości owej dotacji, tak tłumaczą w klubie. „Borowiak” otrzymał 102 tys. zł, na każdą z drużyn młodzieżowych przypada rocznie 14 tys. 500. W klubie twierdzą, że to kwota absolutnie za mała, biorąc pod uwagę liczne koszty - na przykład ubezpieczenia, opieka medyczna czy koszty obozów. „Borowiak” wnioskował o znacznie wyższą sumę - 175 tys. - Zwracamy się z apelem do wszystkich radnych o zwiększenie kwoty środków przyznanych na dotację - to pisemna prośba zarządu klubu. - Ponadto zwracamy uwagę na bardzo zły stan techniczny nieremontowanego od wielu lat budynku szatni na stadionie.
Gdy temat wywołał radny Krzysztof Przytarski, burmistrz Czerska Jolanta Fierek, odpowiedziała, że tak - jest możliwość podniesienia dotacji.
Teraz radny dostał jednak odpowiedź pisemną na swoją interpelację, łącznie ze stanowiskiem klubu. Wiceburmistrz Grzegorz Klauza, emerytowany nauczyciel wychowania fizycznego i były dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1, skupił się na kwestiach formalnych, nie wyjaśniając, czy jest za zwiększeniem dotacji dla klubu.
„Borowiak” wniósł o zwiększenie dotacji jeszcze na 2017 r., licząc, że ta na 2018 będzie już taka, jakiego klub oczekuje.
Dzielenie budżetu to kompetencja rady miejskiej, ale jego zmiany mogą być inicjowane w drodze projektu uchwały m.in. przez burmistrza Czerska.