Działalność na miejskim
Nie tylko fundacja Indygo, ale i pracownicy SOSiR-u zajmowali się obsługą lodowiska. Zdaniem Naszego Słupska, fundacja prowadziła tam działalność gospodarczą, choć nie może.
- Umowę opiniowałem tylko pod kątem formalno-prawnym, a jej projekt został sporządzony, zanim wybrano oferenta - podkreśla w rozmowie z „Głosem” mecenas Mieszko Przeworski. - Ja nie uczestniczę w postępowaniu na etapie wyboru i nie mam najmniejszego wpływu na to, kto wygra przetarg - zaznacza i uprzedzając nasze pytania, informuje, że nie jest jednocześnie pełnomocnikiem fundacji.
Dla szefostwa Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji konfliktu interesu w tym przypadku nie ma.- Umowa zawarta jest między SOSiR-em, reprezentowanym przeze mnie, a fundacją Indygo - mówi Agnieszka Klimczak, dyrektorka ośrodka. - Co istotne, wybór oferenta na świadczenie usług w zakresie lodowiska był prowadzony w trybie postępowania publicznego i każdy mógł złożyć ofertę.
Fakt. Przetarg został podany do publicznej wiadomości, ale już terminy jego ogłoszenia mogą budzić wątpliwości. Tygodniowy okres wyznaczono między czwartkiem, 27 października a 3 listopada 2016 roku, czyli w czasie długiego weekendu, ze względu na dzień Wszystkich Świętych. W tak wyznaczonych ramach czasowych wpłynęła tylko jedna oferta, właśnie od fundacji Indygo. Co ciekawe, przetarg na dzierżawę samego lodowiska zorganizowano już w lipcu.
Umowa na lodowisko to nie jedyny tego typu dokument. Pieczątka i podpis radcy SOSiR-u oraz dane jego żony widnieją też na umowie z lutego tego roku na realizację zawodów sprawnościowych (6,5 tys. zł).
Słupski ratusz będzie musiał przyjrzeć się fundacji Indygo, za którą stoi Jacek Szuba, były prezes zlikwidowanej miejskiej spółki od promocji, czyli APR Ziemia Słupska i Wojciech Szulc, dawny szef gabinetu prezydenta miasta za kadencji Macieja Kobylińskiego. Powód to zdaniem Aleksandra Jacka, prezesa Stowarzyszenia Nasz Słupsk, brak wpisu w rejestrze działalności gospodarczych, choć fundacja taką działalność ma prowadzić.
- I jest to niezgodne z przepisami karno-skarbowymi - zauważa Aleksander Jacek, który poinformował prezydenta Biedronia o sprawie. - Tymczasem Indygo to jeden z większych beneficjentów publicznych pieniędzy - twierdzi A.Jacek, i w tym duchu wymienia obsługę lodowiska.
- Tylko że my nie prowadzimy działalności gospodarczej, lecz działalność odpłatną - odpiera zarzuty Jacek Szuba, prezes Indygo. - Zysk uzyskany w ten sposób przekazywany jest na działalność statutową. Z wypracowanych pieniędzy prowadzimy warsztaty, akcje społeczne i kulturowe. Również na lodowisku. Tymczasem jeden z działaczy fundacji informuje (anonimowo), że to Aleksander Jacek działa niezgodnie z przepisami. Reprezentując niezarejestrowane oficjalnie stowarzyszenie, złożył ofertę obsługi kortów tenisowych w Słupsku. Skąd osobie spoza SOSiR-u udało się pozyskać taką informację?
Odpowiedzi na to pytanie niestety nie udało nam się uzyskać. Aleksander Jacek z kolei zapewnia, że stowarzyszenie będące w organizacji ma takie prawo, a samą ofertę przedłożył nie on, tylko jego prezes. W piątek biuro prasowe ratusza nie było w stanie przekazać nam informacji o decyzjach miasta w tej sprawie.
Do ich obowiązków należała stała kontrola lodu i pielęgnacja tafli (w ubiegłym roku dbali o to pracownicy fundacji), również kontrola biletów i karnetów (kiedy fundacja Indygo zajmowała się obsługą kasowobiletową). Pracownicy ośrodka ostrzyli także łyżwy (wypożyczali już działacze fundacji). Robili to na polecenie dyrektora, w ramach obowiązków służbowych.