Dworzec dla pasażerów czy stacja przeładunkowa?
Budowa nowego dworca PKP ma rozwiązać coraz większe problemy komunikacyjne mieszkańców Rokietnicy. Sęk w tym, że PKP PLK planuje lokalizację, akurat w środku miejscowości, stacji przeładunkowej, co wywołuje protesty mieszkańców.
Budowa nowego dworca PKP ma rozwiązać coraz większe problemy komunikacyjne mieszkańców gminy. Sęk w tym, że PKP PLK planuje lokalizację, akurat w środku miejscowości, stacji przeładunkowej, co wywołuje protesty mieszkańców.
Od kiedy poznaniacy gremialnie wyprowadzają się poza rogatki miasta, okoliczne miejscowości rosną w liczbę mieszkańców. Rokietnica, niegdyś typowa gmina wiejska, jest pod tym względem tej dynamiki trzecia w powiecie i ósma w Polsce. Mieszka tu ponad 16 tys. osób, co roku jest ich o 600 więcej. Związków z Poznaniem nie tracą, dojeżdżają do szkół, do pracy. Większość korzysta z aut, ale wobec postępującego zatłoczenia dróg staje się to coraz trudniejsze. Optymalnym środkiem transportu jest pociąg. Gdy ruszy kolej metropolitalna, składy będą odjeżdżać co pół godziny, a droga do centrum Poznania zajmie kilkanaście minut.
- Rola dworca z pewnością będzie rosła. Wystarczy zobaczyć, ile już dziś parkuje tam aut. Dobra komunikacja to przyszłość naszej gminy. Stąd decyzja o budowie nowego dworca. Mamy duże szanse na unijne dofinansowanie
- mówi wójt Bartosz Derech.
Powstała już dokumentacja nowego obiektu. Ma kosztować 8 milionów zł, można liczyć na otrzymanie 85 proc. tej kwoty w ramach unijnej dotacji. Ewentualna budowa mogłaby się rozpocząć w 2019 roku, ale wniosek o dofinansowanie trzeba jednak złożyć teraz, wykazując się prawem do gruntu.
Z tym właśnie jest problem, bo PKP PLK ma inne plany. Nie chce rezygnować z tego, co dziś „zdobi” serce 6-tysięcznej miejscowości nabierającej cech miasta - stacji towarowej. Mieszkańcy skarżą się na uciążliwości - nocne hałasy, rozjeżdżające Rokietnicę ciężarówki.
Nie ma tam zresztą mowy o budowie stacji towarowej z prawdziwego zdarzenia, ale o namiastce pozwalającej na obsługę kilku wagonów. Wymiana korespondencji w tej sprawie trwa od pół roku. Kolej pozostaje nieugięta. Rozwiązanie kompromisowe nie wchodzi w grę. Albo powstanie dworzec, albo stacja przeładunkowa. Nowy obiekt znalazłby się nie w miejscu starego dworca, kolejowe inwestycje wymusiłyby przesunięcie go o 200 metrów, w miejsce, gdzie dziś odbywa się przeładunek towarów. Przewidziane jest przejście podziemne z wygodną pochylnią, parking na 150 aut dla osób przesiadających się do pociągu, parking rowerowy. Dworzec wygodnie połączony byłby z przystankami autobusowymi.
- To właściwie nie będzie dworzec, ale kompleksowy węzeł komunikacyjny, z nową halą. Stary budynek dworca wykorzystany byłby komercyjnie. Planowana jest też lokalizacja tu targowiska, rewitalizacja budynku dawnej parowozowni z przeznaczeniem na potrzeby kultury, ewentualnie handlu
- mówi architekt Dominik Banaszak, autor projektu nowego obiektu.
Na razie jednak trwa spór. Po jednej stronie gmina oraz mieszkańcy, a po drugiej PKP PLK i działające w gminie duże firmy zainteresowane są pozostawieniem stacji przeładunkowej.