Dwa zdania za daleko
Dwa nieprzemyślane zdania Darcy’ego Warda wywołały burzę. Rzuciły cień na toruński klub i odebrały część kibicow-skiej sympatii Australijczykowi.
Kilka dni temu Darcy Ward na twitterze poskarżył się, że wciąż nie wie, ile pieniędzy zostało zebranych w czasie toruńskiej imprezy. Niewinne z pozoru pytanie przez część mediów w Polsce zostało odebrane jako atak na toruński klub. Ward nie zdawał sobie sprawy z rozmiaru burzy, jaką wywołał w Polsce. We wtorek dodał kolejny wpis: „Co z wami jest nie tak, dziennikarze. Nie atakuję klubu, który kocham. Pytałem jedynie, co się dzieje i szukałem odpowiedzi”.
Refleksja przyszła za późno. Te dwa wcześniejsze zdania wywołały burzę w żużlowym środowisku. Kibice zaczęli się zastanawiać: organizatorzy skrzywdzili zawodnika, a może to on okazał się niewdzięczność?
Turniej dla Warda Przemysław Termiński obiecywał już w ubiegłym roku. Udało się go zorganizować 28 marca z udziałem m.in. Taia Woffindena, Grega Hancocka czy Andreasa Jonssona. Ile pieniędzy zostało po odliczeniu kosztów? Do dziś nie wiemy.
KS popełnił błąd, pozwalając, aby sprawa rozliczenia finansowego ciągnęła się tak długo. Termiński zwłokę wyjaśnia opóźnieniem rozliczenia transmisji online i - co jest szczególnie zaskakujące - brakiem faktur od uczestników zawodów. Dodajmy, że podobny turniej w Wielkiej Brytanii rozliczono w ciągu trzech dni.
Dziś KS Toruń ma pokazać bilans marcowego turnieju. Dobrze byłoby rozwiać wszelkie wątpliwości. Wszyscy powinni dowiedzieć się, ile sprzedano biletów, czy zawodnicy faktycznie pojechali za darmo (jeśli tak, to na jakie faktury czeka KS?). Te informacje są potrzebne. Klub zorganizował na własną rękę turniej, który miał pomóc dotkniętemu tragedią żużlowcowi, a teraz znalazł się nagle w roli oskarżonego.
Inną kwestią jest niesmaczny wpis żużlowca. Ward nic nie zyskał, a jedynie stracił sporą część sympatii kibiców, przynajmniej tych polskich. Wielu z nich kupiło charakterystyczną fioletową koszulkę czy wzięło udział w licytacjach i zbiórkach. Dziś mają prawo czuć się trochę jak poganiani klienci w sklepie.
Wydaje się, że relacje Warda z toruńskim klubem nie są ostatnio najlepsze. Za kulisami można usłyszeć skargi, że żużlowiec średnio się interesował turniejem w marcu i mimo wielu próśb, nie nagrał choćby klipu wideo zachęcającego kibiców do przyjścia na Motoarenę.
To może dziwić. Fakty są takie: to Termiński ruszył na pomoc jesienią, gdy żużlowiec miał problemy z ubezpieczeniem. To toruński klub pomagał w koordynacji wielu akcji (udostępnił swoje pomieszczenia i konto bankowe), w wyniku których pod koniec roku na konto Warda trafiło ok. 200 tys. złotych.
Dlaczego teraz obie strony rozmawiają za pośrednictwem mediów i serwisów społeczno-ściowych? Gdzieś w tle pojawiają się interesy. KS wspiera Get Well Sport, producenta napoju izotonicznego, dochód z jego sprzedaży ma trafiać do żużlowców poszkodowanych przez los. Tymczasem Australijczyk od lat związany jest z Monster Energy, któremu nowy napój na rynku nie do końca się podoba. Odmówił podpisania umowy na wykorzystanie jego wizerunku w promocji napoju z Torunia.
Ward zapowiedział wizytę w Toruniu w sierpniu, ale mleko się rozlało. Cała afera nie przysłuży się żużlowi. Kluby zapewne długo się zastanowią, zanim zaangażują się w podobny projekt.