Dwa miesiące więcej na zbudowanie sieci szkół. Włodarze: „To wciąż za mało“
MEN wprowadza zmiany w reformie edukacji. To jednak nie zadowala wszystkich samorządów. Wiceprezydent Gdańska ostro sprzeciwia się reformie. Podobnie mówi burmistrz Pruszcza Gd.
Reforma edukacji wkracza w nową fazę. W tym tygodniu Rada Ministrów przyjęła projekty ustaw: Prawo oświatowe oraz przepisy wprowadzające ustawę. Wszystko więc wskazuje na to, że już od września zacznie obowiązywać nowy ustrój szkolny: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum, 5-letnie technikum i dwustopniowa szkoła branżowa. Nie będzie już rekrutacji do klasy I gimnazjum. Jednakże na razie wciąż nie znamy podstaw programowych.
Minister Anna Zalewska wraz z premier Beatą Szydło wezwała do siebie kuratorów oświaty i wojewodów, w tym pomorską kurator oświaty Monikę Kończyk i wicewojewodę Mariusza Łuczyka.
- Spotkanie było podzielone na dwie tury. Pierwsza dotyczyła wzmocnienia przekazu informacyjnego, powiedziano nam o nowej stronie internetowej poświęconej reformie, pokazano broszury, które do końca listopada trafią do wszystkich szkół w kraju - mówi Monika Kończyk.
W drugiej turze przedstawiono nowości względem pierwotnego projektu reformy. - Wsłuchano się w głos rodziców, nauczycieli, którzy apelowali, by matura po szkole branżowej II stopnia wyglądała tak samo, jak po liceum czy technikum. Zmiany dotyczą też specjalnego pakietu osłonowego dla nauczycieli - dodaje Kończyk. - Pakiet mówi m.in. o kontrolowaniu godzin nadliczbowych. Chodzi o to, żeby jedni nauczyciele nie byli zbytnio dociążeni, a inni byli pozbawieni w ogóle zatrudnienia.
Kurator wróciła z Warszawy także z informacją dla samorządowców. Termin podjęcia uchwał o dostosowaniu sieci szkół przesunięto ze stycznia na 31 marca przyszłego roku.
- Ten termin jest na pewno lepszy niż wcześniejszy, ale nie zmienia to faktu, że przygotowania do reformy i tak przebiegają w zbyt szybkim tempie. Nie mamy żadnych aktów prawnych, musimy pracować na projektach ustaw. To nie powinno tak wyglądać - mówi Piotr Płocki, naczelnik wydziału oświaty w sopockim magistracie.
- Samo przesunięcie terminu to był dobry pomysł - dodaje Bogdan Tokłowicz, przewodniczący wejherowskiej Rady Miasta. - Jesteśmy nieco spokojniejsi, w międzyczasie dowiemy się więcej szczegółów. Musimy ze wszystkim zdążyć - taki przepis jest, więc co innego możemy zrobić?
Ale inni samorządowcy nie są już tak pokorni.
- Rząd pracował nad reformą rok i do dziś nie jest ona uchwalona, nam daje się o wiele mniej czasu. Musimy być de facto gotowi na początku marca, bo trzeba dać jeszcze kurator oświaty 21 dni na zaopiniowanie. Takie tempo nie służy dobru uczniów - mówi Janusz Wróbel, burmistrz Pruszcza Gd.
- Reforma cofa nas w rozwoju i przywraca tęsknotę za centralnie sterowaną edukacją z czasów PRL - komentuje wzburzony Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska. - Ogranicza się rolę samorządów w kształtowaniu sieci szkół i wyborze dyrektorów. W proponowanych zmianach PiS zlikwiduje tylko w Gdańsku 49 gimnazjów publicznych i 20 niepublicznych! Za zmiany znowu zapłacą samorządy - czyli mieszkańcy. Samorządy szacują, że zmiany organizacyjne będą kosztować ponad 2 mld zł.
Tymczasem wicewojewoda Łuczyk poinformował, że MEN przygotował 900 mln zł na wprowadzenie reformy i 300 mln na dostosowanie szkół i placówek.