Dwa lata za wyłudzenia w szpitalu [audio]

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Maciej Czerniak

Dwa lata za wyłudzenia w szpitalu [audio]

Maciej Czerniak

Sąd stwierdził, że Tomasz P. oszukał lecznicę i wystawiał jej rachunki na nieistniejącą firmę.

Sędzia Anna Dębska-Pucińska, wydając wyroki skazujące Tomasza P. i Annę Z., nałożyła na nich również kary grzywny. P. musi zapłacić w sumie 20 tys. zł, a jego - jak podkreślali śledczy bydgoskiej prokuratury - wspólniczka w przestępstwie zapłaci 10 tys. zł.

- Oskarżeni mają również solidarnie naprawić szkodę w Szpitalu Miejskim im. dr. Warmińskiego w Bydgoszczy w wysokości 42 tys. zł - orzekła sędzia.

Dodatkowo Tomasz P. został zobligowany do zwrotu „pieniędzy pochodzących z występku” w wysokości 13,8 tys. zł.

Wyrok, który zapadł wczoraj, to finał postępowania trwającego już od prawie dwóch lat. Sprawa ma swój początek w roku 2014, kiedy to Tomaszowi P. postawiono zarzuty oszustw.

- Tomaszowi P. postawiono łącznie 11 zarzutów - wyjaśniał prokurator Leon Bojarski.



Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożyła Anna Lewandowska, dyrektor szpitala, która w 2012 roku znalazła podejrzane faktury. W szpitalnej księgowości pomiędzy rachunkami wystawionymi na firmę TMS Toshiba Medical Systems znajdowały się dokumenty przedsiębiorstwa MTS. Początkowo w szpitalu uznano - z powodu łudząco podobnie brzmiącego skrótu nazwy, że to faktury jednej i tej samej firmy. Okazało się, że chodzi o rachunki wystawione przez MTS Firmę Doradczo-Szkoleniową.

Rachunki opiewały na kilkadziesiąt tysięcy złotych i były zaksięgowane do zapłaty za przeprowadzone w szpitalu szkolenia. Z dokumentów wynikało, że szkolenia miał prowadzić Tomasz P., ówczesny naczelnik w bydgoskim ZUS. Wczoraj sędzia zaznaczyła stanowczo, że w toku procesu nie ustalono, by Tomasz P. kiedykolwiek prowadził jakiekolwiek kursy czy szkolenia w szpitalu. Ponadto stwierdzono, że dokumenty były wystawione przez niezarejestrowaną firmę.

Tomasz P. pracował w ZUS do 2011 roku. A z zajmowanego później stanowiska dyrektora NFZ w Bydgoszczy zrezygnował w lipcu 2014 roku, kiedy wyszła na jaw sprawa podejrzanych rachunków, które wystawiał do 2010 roku Szpitalowi Miejskiemu. W późniejszym procesie nie przyznawał się do zarzucanych mu przestępstw. Przyjął też linię obrony, twierdząc, że wszystko, co robił dla lecznicy, było legalne. Utrzymywał, że przez kilka lat pomagał pracownikom szpitalnego działu kadr uporządkować dokumentację zusowską.

- Szpital miał potężne zaległości w odprowadzaniu składek ubezpieczeniowych pracowników. Ja pomagałem usuwać te błędy - twierdził.

Problem jednak w tym, że sami pracownicy, którzy mieli być przez P. instruowani i szkoleni, nie przypominają sobie w ogóle spotkań z nim w okresie objętym przez śledztwo. Prokuratura zarzucała P., iż wykorzystując swoje stanowisko w ZUS wysyłał do szpitala podległych mu pracowników, którzy za niego, ale w godzinach ich pracy, prowadzili szkolenia.

- Oskarżony, który pełnił w oddziale ZUS w Bydgoszczy wysokie stanowisko, wyznaczył do tego zadania pracownicę ZUS Justynę K. i za jej wykonaną pracę wziął następnie pieniądze - prokurator Agnieszka Rogowska podkreślała w swojej mowie końcowej w procesie, podczas rozprawy, która odbyła się 19 lutego. Za pracę wykonaną przez pracowników zakładu pobrał 42 tysiące 800 złotych - stwierdziła prokurator. - Działał na szkodę podatników.

Obrońca Tomasza P., mecenas Konrad Kulpa, zaznaczał natomiast, że w jego opinii źle sformułowany został sam akt oskarżenia. - Słowo „szkolenie” nie oznacza wyłącznie wykładu. To wszelkie działania, również polegające na pomocy, doradzaniu w tym przypadku w zakresie usuwania błędów, które miały miejsce w szpitalu.

Mecenas Kulpa był wczoraj nieuchwytny. Z kolei Bogusław Owsianik, obrońca Anny Z., już zapowiada złożenie apelacji od wyroku.

Maciej Czerniak

Zajmuję się tematyką kryminalną, policyjną, jestem autorem relacji sądowych. Piszę też na tematy bieżące, dotyczące samorządu, problemów mieszkańców. Co najbardziej lubię w pracy? Zaskakujące historie, które mam przyjemność przedstawiać Czytenikom. Jak wiadomo, życie pisze najlepsze scenariusze. Nie tylko filmowe.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.