Jeszcze nie wiadomo, w ilu placówkach oświatowych w Słupsku odbędzie się w piątek strajk szkolny.
Rozmowa „Głosu” z Gabrielą Bereżecką, prezesem słupskiego oddziału ZNP w Słupsku
W ilu placówkach oświatowych w Słupsku ich pracownicy chcą strajkować w najbliższy piątek?
Jeszcze nie wiem, bo osoby, które zdeklarowały taką gotowość, ostateczną decyzję mogą podjąć nawet w dniu strajku. Jeszcze się liczymy.
Jednak wcześniej w placówkach oświatowych odbywały się referenda w sprawie strajku?
Tak. Z naszych ustaleń wynika, że gotowość strajkową podczas referendów wykazało około 60 procent placówek oświatowych w mieście – od przedszkoli do szkół ponad gimnazjalnych. Problem w tym, że głosowanie w trakcie referendum miało charakter anonimowy i tajny. Teraz natomiast pracownicy muszą już indywidualnie zdecydować, czy przystąpią do strajku, czy też tego nie zrobią. Na razie poinformowaliśmy dyrektorów o wynikach referendów strajkowych, aby się mogli przygotować do sytuacji, że w piątek strajk będzie. Oni zaś powinni powiadomić rodziców, że w piątek mogą być kłopoty z zapewnieniem opieki ich dzieciom. Szczegół
nie tam, gdzie w strajku weźmie udział większa grupa pracowników.
Kiedy zgodnie z prawem placówka oświatowa wykazuje gotowość strajkową?
Gdy w referendum szkolnym uczestniczyło co najmniej 50 procent pracowników, z których większość opowiedziała się za przeprowadzeniem strajku.
Przypomnijmy, czego ma dotyczyć strajk?
Strajk dotyczy podniesienia zasadniczego wynagrodzenia o 10 proc., ponieważ od 2012 r. nie było podwyżek w oświacie, deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień oraz że do tego czasu nie zmienią się nauczycielom na niekorzyść warunki pracy, ponieważ reforma edukacji może w ciągu następnych 5 lat spowodować zwolnienia w oświacie i każdy może stracić zatrudnienie na dotychczasowych zasadach. Nasze żądania mieszczą się w zakresie spraw, o które może toczyć się spór zbiorowy. Działania podjęte przez nasz związek w ramach sporu zbiorowego są legalne i właściwie realizują zapisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.
WARTO WIEDZIEĆ
Zapowiadany na 31 marca całodniowy strajk nauczycieli nie będzie pierwszym tego typu protestem pracowników oświaty po 1989 r. W taki sposób strajkowano w 2007 r. i 2008 r., a wcześniej w latach 90. W 1993 r. był największy, aż kilkunastodniowy strajk nauczycieli. Pierwsza duża fala protestów wśród nauczycieli miała miejsce na przełomie 1991 i 1992 r., za rządu Jana Olszewskiego. Kulminacją był ogólnopolski jednodniowy strajk ostrzegawczy w szkołach, zorganizowany przez ZNP 28 lutego 1992 r. Protestujący domagali się początkowo waloryzacji płac, jednorazowego wypłacenia „trzynastek” oraz większych nakładów na edukację. Sejm wstrzymał jednak waloryzację w całej budżetówce i zgodził się na wpłacenie tylko 1/4 „trzynastki”. ZNP domagało się tylko gwarancji zrównania od 1 września 1992 r. płac nauczycieli z wynagrodzeniem pracowników ze sfery gospodarczej. Wg związkowców, w ogólnopolskim jednodniowym strajku brało udział 83 proc. szkół podstawowych i średnich, według MEN – 63 proc.