Druga liga jest marzeniem
Jubileusz 10-lecia WSTK wschowa-sława. Prezes klubu opowiada o jego początkach i planach na przyszłość.
Pierwszy jubileusz za wami. Jakie to było 10 lat dla klubu?
Samo założenie klubu na działalności dwóch miast było dosyć spontaniczne. Awansowaliśmy do drugiej ligi, daliśmy kibicom sporo emocji. Niestety po awansie zawalił się budżet. Miasto nie pomagało nam na tyle, ile potrzebowaliśmy. Po roku gry musieliśmy zrezygnować. To odbiło się bardzo źle na psychice zawodników i działaczy. Musieliśmy wszystko budować od nowa. Na szczęście od roku, dwóch, wszystko zaczyna się nam dobrze układać. Chcemy spróbować zakwalifikować się do baraży o drugą ligę. Mamy wsparcie miasta, otworzyliśmy grupę żeńską, która zdobyła mistrzostwo województwa. Wszystko idzie w odpowiednim kierunku.
Klub jest wspólnym dobrem Wschowy i Sławy. Jak przekłada się to na finansowanie?
Nie jest to żadną tajemnicą, że cały klub utrzymuje Wschowa. Sława od dwóch lat w żaden sposób nas nie wspiera… Gdyby to się zmieniło, to moglibyśmy spokojnie mieć drugą ligę żeńską i męską. Jednak naszą działalność utrzymuje jedno miasto i przez to, nie jest nam łatwo.
Zainteresowanie basketem we Wschowie jest duże?
- Jeździmy po naszym regionie i uważam, że w trzeciej lidze po Wałbrzychu drugim miastem jest nasze, gdzie regularnie na meczach pojawia się po 200 – 300 osób. Myślę, że jest to fajna widownia.
Przy grze na wyższym poziomie udałoby się pozyskać potrzebne do tego środki?
Z tym może być lekki problem. Mamy dwóch głównych sponsorów, do tego dochodzą dotacje z powiatu, a także pomaga nam firma Balcerzak i Bank Spółdzielczy Wschowa. To są nasi najważniejsi partnerzy. Budżet klubu mieści się w granicach 100 tysięcy złotych. Mamy zgłoszonych aż sześć drużyn do ligi, także na nasze możliwości i tak to jest dużo.
Jakie są wasze plany na kolejne lata?
Chcemy awansować na wyższy szczebel. Mamy wcześniejsze doświadczenia z baraży, także naszym celem jest awans choćby tam. Od przyszłego sezonu mamy zamiar zgłosić zespół żeński do drugiej ligi.
Jak na ten moment wygląda sytuacja żeńskiej koszykówki?
Mamy grupę kadetek, młodziczek i mini-koszykówki. Łącznie są to cztery grupy. Już w tym roku miała być druga liga, ale ze względów finansowych na razie nie mogliśmy przystąpić do rozgrywek. Myślę, że już za rok wystartujemy.
Chcecie mocno inwestować w żeński i męski basket?
Zdecydowanie tak. Ważne jest to, abyśmy mieli dwa seniorskie, mocne zespoły w drugiej lidze. Wtedy najmłodsi będą mieli cel, żeby w przyszłości tam grać.
Rocznik 2004 został mistrzem województwa. Szkolenie młodzieży jest jednym z priorytetów w działaniach klubu?
Tak. Jest to jeden z naszych celów. Chcemy dobrze uczyć najmłodszych, aby oni potem wychodzili w Polskę. Mamy wiele zawodniczek, które grają w ekstraklasie koszykówki. Między innymi Magda Rzeźnik czy Anna Krzywicka, to są nasze wychowanki. To jest jeden z naszych celów. Chcemy, aby najlepsi szli w Polskę i sławili klub.
Kto w tym roku będzie głównym rywalem do walki o awans?
Wydaje mi się, że będą nimi Chromik Żary i drużyna z Oleśnicy. Nie znamy siły ekipy z Kłodzka, która jest nowym rywalem, ale uważam, że walka rozstrzygnie się między w.w. drużynami i naszymi chłopakami. W sobotę graliśmy z Siechnicami, które rok temu dwa razy nas pokonały. Teraz to oni przegrali prawie czterdziestoma punktami, także jest to dobry prognostyk. Mamy aż 18 zawodników doskonale przygotowanych do gry. Wydaje mi się, że wszystko powinno dobrze zadziałać.
Czyli jest pan optymistą?
Oczywiście. Nie byłbym prezesem, gdybym tak nie myślał. Mamy fajną atmosferę, która może okazać się kluczem do sukcesu. Tym możemy wiele osiągnąć.
Gdzie chciałby pan, aby klub znalazł się za kolejnych dziesięć lat?
Marzeniem jest silna druga liga mężczyzn i pierwsza kobiet. Oczywiście grupy młodzieżowe, a także spora liczba utalentowanych wychowanków, którym uda się wybić na wyższy szczebel.