Drastyczne podwyżki ubezpieczeń. Sprawą zajął się UOKiK
- To katastrofa - tak lubelscy kierowcy oceniają podwyżki ubezpieczenia OC. Problem dotyczy prawie 21 milionów osób w całej Polsce. - Tak dużych wzrostów cen można uniknąć - są zdania eksperci.
Dwa lata temu płaciłam za OC 190 złotych. Teraz ubezpieczenie mojego samochodu ma wzrosnąć do tysiąca złotych - narzeka Sylwia, właścicielka 15-letniego forda. - Jeżdżę tylko do pracy i z powrotem, samochód ma mały przebieg, nigdy nie miałam wypadku. Raptem okazuje się, że to nie ma znaczenia. Nie rozumiem, dlaczego mam płacić pięć razy więcej.
Rozgoryczonych kierowców przybywa. Ich liczba rośnie wraz z napływającymi ofertami kontynuacji ubezpieczenia. Jeden z Czytelników w zeszłym roku płacił ubezpieczenie komunikacyjne w wysokości 470 zł rocznie. Ostatnio usłyszał, że w przyszłym składka wzrośnie do 2870 zł. - To jest ta „dobra zmiana”. Rząd wprowadził nowy podatek i to się odbija na klientach - irytuje się lubelski kierowca.
- Problem dotyczy prawie 21 milionów kierowców w Polsce, w związku z tym rzeczywiście to ważna sprawa - przyznaje Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń. - Pamiętajmy też, że dotyczy to nie tylko samych kierowców, ale może przede wszystkim osób poszkodowanych w wypadkach, czyli takich, którym zakład ubezpieczeń jest zobowiązany nieść pomoc.
Dlaczego ceny OC rosną? Powodów jest kilka. Jednym z nich jest podatek bankowy, który wszedł w życie w lutym tego roku i obejmuje również towarzystwa ubezpieczeniowe. Kolejny to działania Komisji Nadzoru Finansowego, która pilnuje, by firmy z tej branży miały w miarę stabilną sytuację finansową. O podniesienie składek i zakończenie wojny cenowej zaapelował do ubezpieczycieli we wrześniu 2015 roku Andrzej Jakubiak, ówczesny przewodniczący KNF.
Koszty firm wzrosły też przez wytyczne KNF zwiększające obowiązki ubezpieczycieli przy likwidacji szkód oraz w zakresie wypłaty odszkodowań. Nadzór stoi na stanowisku, że wycena po wypadku powinna uwzględniać oryginalne części, a nie zamienniki, a na czas naprawy poszkodowanemu powinien przysługiwać samochód zastępczy.
Więcej odszkodowań
Kolejnym elementem wpływającym na opłaty OC jest wysokość wypłacanych świadczeń. W całym 2015 r. ubezpieczyciele komunikacyjni wypłacili ponad 1,3 mld złotych za 170 tys. szkód osobowych (tzn. wypadków, które skończyły się uszczerbkiem na zdrowiu). Według danych zebranych przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, to o 12 proc. więcej niż w 2014 roku.
- A ponieważ ogół wypłat odszkodowań i innych świadczeń na rzecz osób poszkodowanych i ich rodzin zwiększa się w rekordowy sposób, to nie ma się co łudzić, iż uda się powstrzymać proces wzrostu wysokości składek - nie ma wątpliwości analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń. Chociaż jednocześnie policyjne statystyki pokazują, że liczba rannych i zabitych w wypadkach spadła o około 10 proc.
Podwyżki są także efektem trudnej sytuacji firm ubezpieczeniowych. Większość z nich od ośmiu lat prowadziła ze sobą wojnę cenową, zaniżała koszty i ponosiła straty. Konsekwencje tej polityki poniosła m.in. lubelska Proama, w której pracę straciło w tym roku około 100 osób. Teraz firmy postanowiły odbić sobie straty i ceny drastycznie poszybowały w górę.
- Trzeba to jasno powiedzieć: od kilku lat ubezpieczenie OC w Polsce jest niedochodowe, to znaczy takie, na którym się nie zarabia, a traci. Dotyczy to wszystkich działających w Polsce zakładów ubezpieczeń. Dlatego są podwyżki składek i to praktycznie u każdego ubezpieczyciela działającego na polskim rynku - wyjaśnia Marcin Tarczyński.
Co na to mieszkańcy Lublina? Część zastanawia się nad sprzedażą samochodu. Inni jednak nie wyobrażają sobie życia bez czterech kółek.
- Takiej podwyżki nikt nie wytrzyma. Już teraz posiadanie samochodu jest na granicy opłacalności - skarży się Waldemar Kloc, taksówkarz z ponad 30-letnim stażem. - To jakiś bezsens - uważa Tomasz, właściciel 13-letniej toyoty. Od 1983 r. jeżdżę bez kolizji. Teraz płacę ponad 400 zł, ale gdybym miał ponosić koszty rzędu 2 tys. zł rocznie, to podziękowałbym za samochód.
- Jestem kierowcą od 34 lat. Jeżdżę audi z 2005 roku. Moja obecna składka OC wynosi 400 zł rocznie. Muszę codziennie korzystać z samochodu. Jeśli podniosą składki, to niechętnie, ale jednak zapłacę - powiedział Piotr, lubelski kierowca.
Rosną, ale nie wszędzie tak samo
Od czego zależy wysokość OC? - Od wielu czynników - wyjaśnia Jarosław Padewski z firmy „Set Off” Centrum Ubezpieczeń w Lublinie. - Między innymi chodzi o markę i model samochodu, pojemność silnika czy liczbę wypadków, jakie spowodował jego właściciel. Znaczenie ma nawet kolor pojazdu. Towarzystwa ubezpieczeniowe prześwietlają historię klienta nawet na pięć lat wstecz, biorą pod uwagę wiele statystyk i przygotowują ofertę - tłumaczy ekspert.
Duże znaczenie ma też miejsce rejestracji pojazdu. W miastach wojewódzkich cena OC jest zawsze o wiele wyższa niż w innych częściach danego regionu. Potwierdzają to analizy agencji Superpolisa, która pośredniczy w sprzedaży ubezpieczeń.
- Natężenie ruchu w dużych ośrodkach miejskich jest o wiele większe, a co za tym idzie - wzrasta ryzyko udziału w wypadku czy kolizji. Towarzystwa ubezpieczeniowe zdają sobie sprawę z tego, że w Lublinie w porównaniu np. z Chełmem szkody nie tylko zdarzają się częściej, ale też większy jest koszt ich likwidacji. To dlatego zabezpieczają się wyższą kwotą składki - tłumaczy Tomasz Wójtowicz, ekspert Superpolisy z Puław.
Potwierdzają to statystyki tej agencji, która dysponuje ofertami największych firm ubezpieczeniowych. Dla celów analitycznych powstał profil „idealnego kierowcy”. To 30-letni mężczyzna, jeżdżący bez wypadków od 10 lat, samochodem o pojemności 1,7 l. W oparciu o te dane obliczono, że w Lublinie ceny polis zaczynają się od 564 zł i sięgają 3636 zł. Tutaj też rozpiętość cenowa jest największa. Mniej za OC płacą mieszkańcy Puław (od 466 do 2314 zł) i Białej Podlaskiej (od 438 do 2634 zł). Najtańsze ubezpieczenia są w Chełmie, gdzie kierowcy płacą od 424 do 2235 zł.
Różnica pomiędzy najtańszą a najdroższą ofertą zakupu OC w Lublinie wynosi ponad 3000 zł.
- Tak duże rozbieżności wynikają z tego, że każdy ubezpieczyciel inaczej podchodzi do takich kryteriów, jak wiek kierowcy, jego doświadczenie za kierownicą czy posiadany samochód. Są one także związane z zakresem ochrony, bo niekiedy w ramach OC kierowcy mogą korzystać z przydatnych dodatków, np. NNW, assistance czy bezpośredniej likwidacji szkód. To wszystko ma wpływ na wysokość składki i sprawia, że przed zakupem warto porównać ze sobą wiele ofert - radzi Tomasz Wójtowicz z Superpolisy.
Lubelskie polisy należą do najdroższych w Polsce. Ale rekordowe płacą kierowcy z Wejherowa (woj. pomorskie), Siedlec (mazowieckie) i Legnicy (dolnośląskie) - 3735 zł rocznie.
Składki na obowiązkowe ubezpieczenia kierowców mocno podrożały u wszystkich bez wyjątku ubezpieczycieli. Czy rząd zainterweniuje?
Podwyżkami zajmie się UOKiK
Rosnące składki na ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej podnoszą ciśnienie nie tylko kierowcom. Ostatnio równie mocno zainspirowały polityków, zwłaszcza partii opozycyjnych. Posłowie składają masowo interpelacje w tej sprawie w Sejmie, podejrzewając ubezpieczycieli o zmowę cenową i domagając się od rządu interwencji na rynku.
- Postępowanie prowadzi i przygląda się całej sprawie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czyli ta instytucja, która jest do tego jak najbardziej upoważniona. Czekam na rozstrzygnięcia, które zostaną przedstawione przez UOKiK - powiedziała na wczorajszej konferencji prasowej premier Beata Szydło.
Niezależnie od decyzji warszawskich polityków i urzędników lepiej nie unikać płacenia OC, jeśli mamy zarejestrowane auto. W przypadku kontroli policyjnej możemy zostać surowo ukarani. Maksymalna kara za brak ubezpieczenia powyżej 14 dni w przypadku samochodu osobowego to 3700 zł. Opłata za samochód ciężarowy, ciągnik i autobus sięga nawet 5550 zł.