
W środku nocy stracili dosłownie wszystko. Tylko cud sprawił, że nikomu nic się nie stało. Po pożarze domu w Tychowie trzy rodziny potrzebują pomocy.
Dramat rozegrał się wpół do pierwszej w nocy (z 3 na 4 października). Strażacy otrzymali zgłoszenie, że płonie budynek wielorodzinny w Tychowie. W ogniu była cała górna kondygnacja budynku. Mieszkańcom udało się w porę opuścić płonący dom. W pożarze zginęły jednak dwa psy, które nie zdążyły się wydostać.
Łącznie 11 osób samodzielnie ewakuowało się z budynku. To trzy rodziny, które mieszkały w tym domu. Akcja gaśnicza była bardzo trudna. Strażacy pracowali w niebezpiecznych warunkach. - Było duże zadymienie. Ogień pojawił się między sufitem a dachem. Trzeba było utworzyć specjalne otwory. Dodatkowe zagrożenie stwarzały butle z gazem, które musieliśmy szybko wynieść na zewnątrz - mówi nam kpt. Damian Tomczyk, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Sławnie. Niegroźnie ranny został jeden strażak. Przyczyny pożaru wyjaśnia policja. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w związku ze zdarzeniem zatrzymane zostały dwie osoby.
W piątkowe południe w świetlicy wiejskiej władze gminy Sławno zorganizowały naradę kryzysową. Udział w niej wziął m.in. wójt gminy Sławno Ryszard Stachowiak oraz kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sławnie Paweł Kamiński. Zaoferowana została pomoc w postaci noclegów, ciepłych posiłków i wsparcia finansowego.
Pogorzelcy są w ogromnym szoku. Stracili dosłownie cały dobytek. - To wszystko działo się bardzo szybko. Tyle, co udało się nam uciec. Jest dużo zniszczeń. Rzeczy, które wynieśliśmy są albo spalone, albo mokre - mówi nam jedna z mieszkanek.