Sąd apelacyjny we Wrocławiu skazał wczoraj prawomocnie Samuela Nowakowskiego na pobyt za kratami do końca życia.
Mężczyzna w Kamiennej Górze zabił siekierą 10-latkę wchodzącą z rodzicami do księgarni. W ten sposób zabójca rozładował swoją frustrację, którą wcześniej chciał wyładować w pośredniaku. Za swój czyn otrzymał najwyższy wyrok przewidziany w prawie polskim (o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po 35 latach).
Problem w tym, że nie jest to kara sprawiedliwa. Bo zarazem po raz kolejny obala sztandarową tezę zachodniej cywilizacji europejskiej, że życie człowieka jest wartością najwyższą. Jeśli tak, to dlaczego ludzie tak często się na nie targają? Może dlatego, że wiedzą, iż za naruszenie tej świętości nie spotka ich sprawiedliwa kara, czyli proporcjonalna do popełnionej zbrodni: za zabranie wartości najwyższej zapłaciliby taką samą wartością. Najwyższą dla siebie.
Tą swoistą granicą, po przekroczeniu której powinna być orzekana kara sprawiedliwa, jest zło czynione dla samego zła, realizowane bez żadnych hamulców. I tak jest w przypadku mordercy 10-latki. Co poniekąd przyznał sędzia w uzasadnieniu, mówiąc, że czyn zabójcy burzy podstawy człowieczeństwa.