Po uroczystym jubileuszu 40-lecia działalności, pracownicy oddziału Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego szykują się do kolejnych przenosin. Wszystko wskazuje na to, że będą działać w budynku KOWR przy ul. 3 Maja w Słupsku. A tymczasem ich dawna siedziba w poniemieckim pałacyku w Strzelinie od kilku lat stoi pusta i coraz bardziej niszczeje.
Przeprowadzka słupskiego oddziału PODR ze Strzelina do Słupska nastąpiła w lipcu 2013 roku. W tym czasie słupski ośrodek doradztwa rolniczego zaczął funkcjonować na parterze budynku, w którym wcześniej znajdował się internat szkół medycznych przy ul. Poniatowskiego. Przygotowania do tych przenosin trwały kilka miesięcy. Jak się dowiedzieliśmy, pod decyzją, która przesądziła o opuszczeniu poniemieckiego dworku w Strzelinie podpisał się Czesław Elzanowski, ówczesny członek Zarządu Województwa Pomorskiego z ramienia PSL.
Choć przenosiny spowodowały, że słupszczanie mają teraz bliżej na organizowane co roku przez słupski oddział PODR targi o charakterze ogrodowo-roślinnym, ponieważ od kilku lat odbywają się one na placu przy ul. Poniatowskiego, to jednak pracownicy tej placówki narzekają na brak komfortu i wysokie koszty utrzymania nowej siedziby przy ul. Piłsudskiego.
- Dlatego poszukujemy nowego miejsca. Prawdopodobnie ostatecznie przeniesiemy się za kilka miesięcy do pomieszczeń KOWR przy ulicy 3 Maja, ale przedtem trzeba je przystosować do naszych potrzeb. Jednak nasze targi jeszcze przez dwa lata z pewnością będą się odbywać na terenie przy ul. Poniatowskiego, co od strony logistycznej będzie oznaczało spore problemy - mówi Małgorzata Stanisławczuk, zastępca dyrektora słupskiego oddziału PODR, która odpowiada za przygotowanie nowej siedziby placówki.
Tymczasem poprzednia siedziba PODR, poniemiecki dworek w Strzelinie, który miał być szybko sprzedany prywatnemu nabywcy przez Urząd Marszałkowski w Gdańsku, od wielu już lat stoi pusty i z roku na rok coraz bardziej niszczeje. Na razie nie wiadomo, kiedy zostanie sprzedany. Wiadomo natomiast, że Urząd Marszałkowski w Gdańsku już po raz szósty będzie próbował znaleźć na niego kupca. Choć obiekt stoi pusty, to jednak nie znaczy, że nie ma zainteresowanych jego przejęciem. Taką chęć wykazuje bowiem lokalna fundacja Kochajmy Zabytki, ale dysponuje niespełna połową kwoty, na którą obecnie wyceniono zabytkowy obiekt.
Zgodnie ze swoimi planami fundacja chciałaby uruchomić w Strzelinie centrum kultury i dziedzictwa narodowego oraz centrum rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych. Prezes fundacji Alicja Augustyniak deklaruje, że dworek można by szybko przystosować do pełnienia nowych funkcji, choć budynek wymaga remontu. Jej zdaniem, już po pracach kosmetycznych można by tam zacząć działać. Fundacja planuje, że mogłaby tam prowadzić warsztaty zajęciowe dla dzieci - teatralne i malarskie, a do tego hipoterapię i pracę ze środowiskiem naturalnym. Szefowie fundacji zapewniają, że posiadają deklaracje wsparcia finansowego od wielu firm z całego świata, ale pod warunkiem, że będą mieć tytuł prawny do obiektu. Obecnie fundacja może zapłacić za pałac pół miliona złotych, a tymczasem pomorski urząd marszałkowski 5 września chce przeprowadzić szósty przetarg na sprzedaż nieruchomości. Cena wywoławcza wynosi obecnie 1,2 miliona zł.
Nie jest wykluczone, że sprawa Strzelina może trafić do sądu. O takiej możliwości podczas jubileuszu PODR wspominał bowiem wiceminister rolnictwa Ryszard Zarudzki z PiS. Przez lata zajmowali poniemiecki dworek, a teraz tułają się. Wszystko przez marszałka.